NOWY JORK,
6 kwietnia 1894.
DROGA SIOSTRO (Panna Isabelle McKindley.),
Twój list dotarł do mnie wczoraj. Miałaś całkowitą rację – podobała mi się zabawa wariackiego Interior,1 ale poczta, którą wczoraj wysłałaś z Indii, była naprawdę, jak mówi Matka Kościół w swoim liście, dobrą wiadomością po dłuższej przerwie. Jest piękny list od Dewandźi. Starzec – niech go Bóg błogosławi – jak zwykle oferuje mi pomoc. Następnie w Kalkucie opublikowano małą broszurkę na mój temat – ujawniającą, że przynajmniej raz w życiu prorok został uhonorowany w swoim własnym kraju. Są o mnie wyciągi z amerykańskich i indyjskich gazet i czasopism. Wyciągi wydrukowane z gazet w Kalkucie były szczególnie satysfakcjonujące, choć napięcie jest tak duże, że odmawiam przesłania ci broszury. Nazywają mnie znamienitym, cudownym i wszelkiego rodzaju bzdurami, ale przekazują mi wdzięczność całego narodu. Teraz nie obchodzi mnie, co mówią o mnie nawet moi ludzie – z wyjątkiem jednej rzeczy. Mam starą matkę. Wiele wycierpiała przez całe życie i pośród wszystkiego, co mogła znieść, poświęciła mnie na służbę Bogu i człowiekowi; ale porzucenie najbardziej ukochanego ze swoich dzieci – jej nadziei – aby prowadził prowadzenie zwierzęce, niemoralne życia w odległym kraju, jak mówił Mazoomdar w Kalkucie, po prostu by ją zabiło. Ale Pan jest wielki, nikt nie może skrzywdzić Jego dzieci.
Kot wyszedł z worka – bez moich poszukiwań. A jak myślisz, kto jest redaktorem jednej z naszych czołowych gazet, która tak bardzo mnie chwali i dziękuje Bogu, że przyjechałem do Ameryki, aby reprezentować Hinduizm? Kuzyn Mazoomdara!! – Biedny Mazoomdar – zaszkodził swojej sprawie kłamiąc z zazdrości. Bóg wie, że nigdy nie próbowałem się bronić.
Czytałem wcześniej artykuł pana Gandhi w Forum.
Jeśli masz Przegląd Recenzji z zeszłego miesiąca – przeczytaj matce zeznania jednego z najwyższych urzędników angielskich w Indiach na temat Hindusów w związku z kwestią opium w Indiach. Porównuje on Anglików z Hindusami i wychwala Hindusów pod niebiosa. Sir Lepel Griffin był jednym z najbardziej zawziętych wrogów naszej rasy. Co spowodowało tę zmianę frontu?
Bardzo miło spędziłem czas w Bostonie u pani Breed i spotkałem się z profesorem Wrightem. Znowu jadę do Bostonu. Krawiec szyje moją nową togę. Mam zamiar przemawiać na Uniwersytecie Cambridge [Harvard] i będę tam gościem prof. Wrighta. W bostońskich gazetach piszą mi wielkie powitania.
Jestem zmęczony tymi wszystkimi bzdurami. W drugiej połowie maja wrócę do Chicago, a po kilkudniowym pobycie znów wrócę na Wschód.
Przemawiałem wczoraj wieczorem w hotelu Waldorf. Pani Smith sprzedawała bilety po 2 dolary za sztukę. Miałem pełną salę, choć swoją drogą była ona mała. Nie widziałem jeszcze pieniędzy. Mam nadzieję, że zobaczę w ciągu dnia.
Zarobiłem w Lynn sto dolarów, których nie wysyłam, bo muszę uszyć nową togę i inne bzdury.
Nie spodziewam się, że zarobię jakieś pieniądze w Bostonie. Mimo to muszę dotknąć mózgu Ameryki i poruszyć go, jeśli mogę.
Twój kochający brat,
WIWEKANANDA.
Przypisy:
- Chicago Interior, prezbiteriańska gazeta, która sprzeciwiała się Swamidźi – wyd. ↩︎