40. Śuddhananda

ALMORA,
11 lipca 1897,

Mój drogi Śuddhanando,

Bardzo się ucieszyłem, gdy otrzymałem Twój ostatni raport. Nie mam nic do zarzucenia, poza tym, że powinieneś pisać trochę bardziej czytelnie.

Jestem całkiem zadowolony z wykonanej do tej pory pracy, ale trzeba ją popychać do przodu. Nie dowiedziałem się jeszcze o sugestii, którą wcześniej przedstawiłem, co do zdobycia zestawu aparatury chemicznej i fizycznej oraz rozpoczęcia zajęć z podstawowej i doświadczalnej chemii oraz fizyki, a zwłaszcza z fizjologii.

A co z inną sugestią zakupu zestawów wszystkich książek naukowych przetłumaczonych na język bengalski?

Obecnie wydaje mi się, że musi być wybranych co najmniej trzech mahantów (szefów) na raz – jeden do kierowania częścią biznesową, jeden eksperymentalną, a jeszcze jeden intelektualną.

Trudność polega na zdobyciu dyrektora oświaty. Brahmananda i Turijananda mogą równie dobrze wypełnić pozostałych dwóch. Jeśli chodzi o gości, przykro mi dowiedzieć się, że Babu bierzecie tylko z Kalkuty. Nie są dobrzy. Chcemy odważnych młodych mężczyzn, którzy będą pracować, a nie błaznów.

Poproś Brahmanandę aby napisał zarówno do Abhedanandy, jak i Saradanandy, aby bezzwłocznie przesyłał cotygodniowe raporty do Math, a także aby przesyłał artykuły i notatki w języku bengalskim do przyszłej gazety. Czy G. C. Ghosz przygotowuje się do pracy w gazecie? Pracuj z chęcią i bądź gotowy.

Akhandananda wspaniale pracuje w Mahula, ale system nie jest dobry. Wygląda na to, że marnują swoją energię w jednej małej wiosce i rozdają jedynie ryż. Nie słyszałem, żeby oprócz tej pomocy prowadzono jakiekolwiek nauczanie. Całe bogactwo świata nie może pomóc jednej małej indyjskiej wiosce, jeśli ludzie nie nauczą się pomagać sobie sami. Nasza praca powinna mieć przede wszystkim charakter edukacyjny, zarówno moralny, jak i intelektualny. Nic się na ten temat nie dowiedziałem – tylko ilu żebraków otrzymuje pomoc! Poproś Brahmanandę aby otworzył ośrodki w różnych dzielnicach, aby naszymi niewielkimi środkami pokryć jak największą przestrzeń.

A jeszcze, jak dotąd wydaje się, że było to nieskuteczne, ponieważ nie udało im się pobudzić mieszkańców tego miejsca do założenia stowarzyszeń kształcących ludzi, aby nauczyli się być samowystarczalni, oszczędni i nie skłonni do zawierania małżeństw i w ten sposób chronić się przed przyszłym głodem. Dobroczynność otwiera serce, ale pracuj nad tym, by pokonać ten klin.

Najłatwiej jest wziąć chatę – uczynić ją świątynią Guru Maharadźa! Niech biedni przyjdą tutaj, aby uzyskać pomoc, a także oddawać cześć. Niech będą tam rano i wieczorem odbywają się tam recytacje Kathā (recytacje puraniczne) – dzięki temu będziecie mogli uczyć ludzi wszystkiego, czego chcecie. Stopniowo ludzie staną się zainteresowani. Sami będą utrzymywać świątynię; może za kilka lat świątynia z chaty przekształci się w wielką instytucję. Niech ci, którzy udają się do akcji pomocy, najpierw wybiorą centralne miejsce w każdej dzielnicy i założą taką chatę-świątynię, z której będzie kontynuowana cała nasza mała praca.

Nawet największy głupiec może wykonać zadanie, jeśli jest zgodne z jego sercem. Ale inteligentnym człowiekiem jest ten, który potrafi przemienić każde dzieło w takie, które odpowiada jego gustowi. Żadna praca nie jest błaha. Wszystko na tym świecie jest jak nasionko figowca, które choć wydaje się maleńkie jak ziarnko gorczycy, kryje w sobie jednak gigantyczne drzewo figowe. Zaprawdę inteligentny jest ten, kto to zauważa i udaje mu się sprawić, że cała praca będzie naprawdę wspaniała. (Tylko ten akapit został przetłumaczony z języka bengalskiego.)

Co więcej, muszą dopilnować, aby oszuści nie dostali jedzenia dla zasłużonych. Indie są pełne leniwych łobuzów i ciekawskich, oni nigdy nie umierają z głodu, zawsze coś dostaną. Poproś Brahmanandę, aby napisał to do wszystkich osób zaangażowanych w pomoc – nie można pozwolić im na marnowanie pieniędzy na bezużyteczny cel. Chcemy możliwie jak największej dobrej pracy trwałej przy jak najmniejszych nakładach.

Teraz widzisz, że musicie starać się wymyślać oryginalne pomysły, bo inaczej gdy tylko umrę, cała sprawa się rozsypie. Na przykład zorganizujcie spotkanie aby rozważyć: „Jak możemy uzyskać najlepsze, trwałe rezultaty przy użyciu niewielkich środków, którymi dysponujemy”. Niech wszyscy zostaną uprzedzeni kilka dni wcześniej i niech każdy coś zasugeruje i przedyskutuje wszystkie sugestie, krytykując je; a następnie wyślijcie mi raport.

I na koniec, pamiętajcie, że oczekuję więcej od moich dzieci niż od moich braci. Chcę, żeby każde z moich dzieci było sto razy większe, niż ja kiedykolwiek mógłbym być. Każdy z Was musi być gigantem – musi, to moje słowo. Posłuszeństwo, gotowość i miłość do sprawy – jeśli masz te trzy cechy, nic Cię nie powstrzyma.

Z miłością i błogosławieństwami,

WIWEKANANDA.