47. Margot

LOS ANGELES,
6 grudnia 1899.

KOCHANA MARGOT,

Twoja szósta nadeszła, ale wraz z nią nie ma zmiany w moim losie. Czy zmiana byłaby dobra, jak myślisz? Niektórzy ludzie są tak stworzeni, że lubią być nieszczęśliwi. Gdybym nie złamał serca z powodu ludzi, wśród których się urodziłem, zrobiłbym to dla kogoś innego. Jestem tego pewny. Tak właśnie zachowują się niektórzy, pomału to dostrzegam. Wszyscy dążymy do szczęścia, to prawda, ale niektórzy są szczęśliwi tylko dlatego, że są nieszczęśliwi – dziwne, prawda? Nie ma w tym też nic złego, z wyjątkiem tego, że zarówno szczęście, jak i nieszczęście są zaraźliwe. Ingersoll powiedział kiedyś, że gdyby był Bogiem, sprawiłby, że zamiast chorób łapałoby się zdrowie, nie śnił o tym, że zdrowie jest równie groźne jak choroba, jeśli nie bardziej! To jedyne niebezpieczeństwo. Nie ma nic złego w tym, że jestem szczęśliwy i nieszczęśliwy, ale innym nie wolno tego złapać. To jest wspaniały fakt. Gdy tylko prorok czuje się nieszczęśliwy z powodu stanu człowieka, od razu skrzywia twarz, bije się w pierś i wzywa wszystkich, aby pili kwas winowy, jedli węgiel drzewny, siadali na kupie gnoju pokrytego popiołem i mówili tylko jęcząc i płacząc! – Widzę, że wszyscy tego chcieli. Tak, chcieli. Jeśli naprawdę jesteś gotowa wziąć na siebie ciężar świata, weź go za wszelką cenę. Ale nie pozwól nam słyszeć Twoich jęków i przekleństw. Nie strasz nas swoimi cierpieniami, abyśmy poczuli, że lepiej będzie nam z własnymi ciężarami. Człowiek, który naprawdę bierze na siebie ciężar, błogosławi świat i idzie swoją drogą. Nie ma słowa potępienia, ani słowa krytyki, nie dlatego, że zła nie było, ale dlatego, że świadomie, dobrowolnie wziął je na swoje barki. To Zbawiciel powinien „iść z radością, a nie zbawieni”.

To jedyne światło, jakie udało mi się złapać dziś rano. To wystarczy, jeśli zamieszka ze mną i przeniknie moje życie.

Przyjdźcie wy, którzy jesteście obciążeni i złóżcie na mnie cały swój ciężar, a potem róbcie, co wam się podoba i bądźcie szczęśliwi, i zapomnijcie, że kiedykolwiek istniałem.

Zawsze z miłością,

Twój ojciec,

WIWEKANANDA.