48. Matka

1719 TURK STREET,
SAN FRANCISCO,
17 marca 1900.

MOJA KOCHANA MATKO (Pani Leggett),

Bardzo się cieszę, że dostałem twój miły list. Cóż, możesz być pewna, że utrzymuję kontakt z moimi przyjaciółmi. Jednak opóźnienie może czasami powodować nerwowość.

Doktor i pani Hiller wrócili do miasta, jak twierdzą, bardzo skorzystali na nacieraniu pani Melton. Jeśli chodzi o mnie, mam kilka ogromnych czerwonych plam na klatce piersiowej. Co później się zmaterializuje, jeśli chodzi o całkowite wyzdrowienie, dam ci znać. Oczywiście w moim przypadku dojście do siebie zajmie trochę czasu.

Bardzo dziękuję Tobie i pani Adams za życzliwość. Na pewno pojadę i wstąpię do nich w Chicago.

Jak się sprawy mają u Ciebie? Postępowałem zgodnie z planem „Zamknij się albo daj spokój” i jak dotąd nie okazał się zły. Jest tu pani Hansborough, druga z trzech sióstr, i pracuje, pracuje, pracuje – żeby mi pomóc. Panie pobłogosław ich serca. Trzy siostry to trzy anioły, prawda? Widzenie takich dusz tu i tam odpłaca za cały nonsens tego życia.

Cóż, modlę się o wszelkie błogosławieństwa dla was na zawsze. Ty także jesteś jednym z aniołów, tak mówię.

Z wyrazami miłości do Pani Kate,

Zawsze twój syn,

WIWEKANANDA.

PS. Jak się ma „Dziecko Matki”?

Jak się czuje panna Spencer? Cała miłość do niej. Wiesz już, że jestem bardzo złym korespondentem, ale serce nigdy nie zawodzi. Powiedz to pannie Spencer.

W.