(Wygłoszone w Shakespeare Club House w Pasadenie w Kalifornii, 18 stycznia 1900 r.)
SWAMI WIWEKANANDA: „Niektóre osoby pragną zadawać pytania na temat filozofii hinduskiej przed wykładem, a po wykładzie w ogóle pytać o Indie, ale główna trudność polega na tym, że nie wiem, o czym mam wykładać. Bardzo chętnie będę wykładał na jakikolwiek temat, czy to o filozofii hinduskiej, czy o czymkolwiek związanym z rasą, jej historią lub literaturą. Jeśli państwo, panie i panowie, zasugerujecie coś, byłbym bardzo szczęśliwy.”
PYTAJĄCY: „Chciałbym zapytać, Swami, jaką szczególną zasadę filozofii hinduskiej chciałbyś przyjąć dla nas, Amerykanów, którzy jesteśmy bardzo praktycznym narodem, i co więcej by nam to dało ponad to, co może zrobić Chrześcijaństwo”.
SWAMI WIWEKANANDA: „Bardzo trudno mi podjąć decyzję; to zależy od was. Jeśli znajdziesz coś, co twoim zdaniem powinieneś przyjąć i co będzie pomocne, powinieneś to przyjąć. Widzisz, nie jestem misjonarzem i nie mam zamiaru nawracać ludzi na moją ideę. Moją zasadą jest to, że wszystkie takie pomysły są dobre i wspaniałe, więc niektóre z Waszych pomysłów mogą pasować niektórym ludziom w Indiach, a niektóre z naszych pomysłów mogą pasować niektórym ludziom tutaj; więc idee muszą zostać ogłoszone za granicę, na cały świat.”
PYTAJĄCY: „Chcielibyśmy poznać wynik waszej filozofii; czy wasza filozofia i religia wyniosły wasze kobiety ponad nasze kobiety?”
SWAMI WIWEKANANDA: „Widzisz, to bardzo obraźliwe pytanie: lubię nasze kobiety i wasze kobiety też”.
PYTAJĄCY: „No cóż, czy opowiesz nam o swoich kobietach, ich zwyczajach i wykształceniu oraz pozycji, jaką zajmują w rodzinie?”
SWAMI WIWEKANANDA: „Och, tak, bardzo chętnie ci opowiem te rzeczy. Więc chcesz dziś wieczorem dowiedzieć się o indyjskich kobietach, a nie o filozofii i innych rzeczach?”
WYKŁAD
Muszę zacząć od tego, że być może będziecie musieli wiele ze mną znosić, ponieważ należę do Zakonu ludzi, którzy nigdy się nie żenią; zatem moja wiedza o kobietach we wszystkich ich relacjach, jako o matce, żonie, córce i siostrze, niekoniecznie musi być tak pełna, jak w przypadku innych mężczyzn. A poza tym Indie, muszę pamiętać, to nie tylko kraj ale rozległy kontynent zamieszkały przez wiele różnych ras. Narody Europy są sobie bliższe, bardziej do siebie podobne niż rasy indyjskie. Być może zrozumiecie to z grubsza, jeśli powiem, że w całych Indiach obowiązuje osiem różnych języków. Różne języki – nie dialekty – każdy z własną literaturą. Samym językiem Hindi posługuje się 100 000 000 ludzi; bengalskim około 60 000 000 i tak dalej. Z drugiej strony cztery języki północnych Indii różnią się bardziej od języków południowych Indii niż jakiekolwiek dwa języki europejskie od siebie. Są zupełnie inne, tak bardzo jak różni się wasz język od japońskiego, więc będziecie zaskoczeni dowiadując się, że kiedy jadę do południowych Indii, jeśli nie spotkam ludzi, którzy mówią w Sanskrycie, muszę z nimi rozmawiać po angielsku. Co więcej, te różne rasy różnią się od siebie manierami, zwyczajami, jedzeniem, strojem i metodami myślenia.
Potem znowu jest kasta. Każda kasta stała się niejako odrębnym elementem rasowym. Jeśli człowiek pożyje w Indiach wystarczająco długo, będzie w stanie rozpoznać po rysach do jakiej kasty należy osoba. Następnie pomiędzy kastami, maniery i zwyczaje są różne. I wszystkie te kasty są wykluczające; to znaczy, mogą spotkać się towarzysko, ale nie będą jedli ani pili razem, ani nie będą zawierali małżeństw mieszanych. W tych sprawach pozostają oddzieleni. Mogą się spotkać i przyjaźnić, ale na tym wszystko się kończy.
Chociaż mam więcej okazji niż wielu innych mężczyzn do poznania kobiet w ogóle, z mojego stanowiska i zawodu kaznodziei, ciągłego podróżowania z miejsca na miejsce i wchodzenia w kontakt ze wszystkimi warstwami społeczeństwa – (i kobietami, nawet w północnych Indiach, gdzie nie pojawiają się one przed mężczyznami, w wielu miejscach łamały one to prawo ze względu na religię i przychodziły, aby słuchać naszych kazań i rozmów z nami) – mimo to byłoby ryzykowne z mojej strony twierdzić, że wiem wszystko o kobietach w Indiach.
Spróbuję więc postawić przed wami ideał. W każdym narodzie mężczyzna lub kobieta reprezentuje ideał, który jest świadomie lub nieświadomie wypracowywany. Jednostka jest zewnętrznym wyrazem ideału, który należy ucieleśnić. Zbiór takich jednostek to naród, który także reprezentuje wielki ideał; ku temu zmierza. Dlatego też słusznie zakłada się, że aby zrozumieć naród, trzeba najpierw zrozumieć jego ideał, gdyż żaden naród nie chce być oceniany według innej miary niż jego własna.
Wszelki wzrost, postęp, dobrobyt i degradacja są jednak względne. Odnosi się to do pewnego standardu i aby zrozumieć każdego człowieka, należy odnieść do tego standardu jego doskonałości. Widać to wyraźniej u narodów: to, co jeden naród uważa za dobre, może nie być tak postrzegane przez inny naród. Małżeństwa kuzynów są w tym kraju całkowicie dopuszczalne. Teraz, w Indiach jest to nielegalne; nie tylko to, byłoby to zaliczone do najstraszniejszego kazirodztwa. Małżeństwa wdów są w tym kraju całkowicie legalne. Wśród wyższych kast w Indiach największym upodleniem byłoby dla kobiety dwukrotne wyjście za mąż. Zatem, jak widać, pracujemy nad tak różnymi koncepcjami, że ocenianie jednego narodu według standardów drugiego nie byłoby ani sprawiedliwe, ani praktyczne. Dlatego musimy wiedzieć jaki jest ideał, który naród wzniósł przed sobą. Mówiąc o różnych narodach, zaczynamy od ogólnej idei, że istnieje jeden kodeks etyczny i ten sam rodzaj ideałów dla wszystkich ras; praktycznie jednak, gdy przychodzi nam osądzać innych, myślimy, że to, co jest dobre dla nas, musi być dobre dla wszystkich; to, co robimy, jest rzeczą właściwą, a to, czego nie robimy, oczywiście u innych byłoby oburzające. Nie chcę powiedzieć tego jako krytyki, ale po prostu, aby przybliżyć prawdę. Kiedy słyszę, jak kobiety z Zachodu potępiają krępowanie stóp Chinek, wydaje się, że w ogóle nie przychodzą im na myśl gorsety, które wyrządzają ich rasie znacznie więcej szkód. To tylko przykład; musicie bowiem wiedzieć, że skurcze stóp nie powodują jednej milionowej części obrażeń ludzkiej formy, jakie wyrządził i wyrządza gorset – kiedy wszystkie organy są przemieszczone, a kręgosłup wykrzywiony jak wąż. Podczas wykonywania pomiarów można zanotować krzywizny. Nie mam na myśli krytyki, ale po prostu chcę zwrócić uwagę na sytuację, w której zdumiewacie się kobietami innych ras, myśląc, że jesteście najwyżsi, a sam powód, dla którego nie przyjmują oni waszych manier i zwyczajów, pokazuje, że są oni również są zdumieni wami.
Dlatego po obu stronach istnieje pewne nieporozumienie. Istnieje wspólna platforma, wspólna płaszczyzna porozumienia, wspólne człowieczeństwo, które muszą być podstawą naszej pracy. Powinniśmy odkryć tę kompletną i doskonałą naturę ludzką, która działa tylko częściowo, tu i tam. Nie jest dane jednemu człowiekowi mieć wszystko w doskonałości. Ty masz rolę do odegrania; ja, na swój skromny sposób, mam inną; oto ktoś, kto odgrywa małą rolę; tam, inną. Doskonałość polega na połączeniu wszystkich tych części. Podobnie jak w przypadku jednostek, tak samo jest z rasami. Każda rasa ma swoją rolę do odegrania; każda rasa ma jedną stronę ludzkiej natury, którą może rozwinąć. I musimy wziąć to wszystko razem; i być może w odległej przyszłości pojawi się jakaś rasa, w której wszystkie te cudowne indywidualne doskonałości rasowe, osiągnięte przez różne rasy, zjednoczą się i utworzą nową rasę, o jakiej świat jeszcze nie marzył. Poza tym nie mam nic do zarzucenia nikomu. Niewiele w życiu podróżowałem; Miałem oczy szeroko otwarte; i im więcej się poruszam, tym bardziej zamykają mi się usta. Nie mam do zaoferowania krytycyzmu.
Idealna kobieta w Indiach to matka, najpierw matka, i na końcu matka. Słowo kobieta przywołuje Hindusowi na myśl macierzyństwo; i Bóg nazywany jest Matką. Jako dzieci, gdy jesteśmy chłopcami, każdego dnia musimy wcześnie rano przyjść z małą szklanką wody i postawić ją przed matką, a ona zanurza w niej palec u nogi i pijemy ją.
Na Zachodzie kobieta jest żoną. Idea kobiecości skupia się tam – jako żona. Dla zwykłego mężczyzny w Indiach cała siła kobiecości koncentruje się w macierzyństwie. W zachodnim domu rządzi żona. W indyjskim domu rządzi matka. Jeśli matka przychodzi do zachodniego domu, musi być podporządkowana żonie; do żony należy dom. W naszych domach zawsze mieszka matka: żona musi być jej podporządkowana. Zobaczcie różnicę idei.
Teraz sugeruję jedynie porównania; przedstawię fakty, abyśmy mogli porównać obie strony. Zróbcie to porównanie. Jeśli zapytacie: „Kim jest Hinduska jako żona?”, Hindus zapyta: „Gdzie jest Amerykanka jako matka? Kim jest ona, przewspaniała, która dała mi to ciało? Kim jest ta, która mnie trzymała w swoim ciele przez dziewięć miesięcy? Gdzie jest ta, która oddałaby mi dwadzieścia razy swoje życie, gdybym był w potrzebie? Gdzie jest ta, której miłość nigdy nie umiera, niezależnie od tego, jak niegodziwy i podły jestem? Gdzie jest ona w porównaniu z tą, która idzie do sądu wziąć rozwód gdy tylko ją trochę źle potraktuję? Och, Amerykanko! Gdzie ona jest?” Nie znajdę jej w waszym kraju. Nie znalazłem syna, który uważa, że matka jest na pierwszym miejscu. Nawet wtedy, gdy umrzemy, nie chcemy, aby nasze żony i dzieci zajęły jej miejsce. Nasza matka! — chcemy jeszcze raz umrzeć z głową na jej kolanach, jeśli umrzemy przed nią. Gdzie ona jest? Czy kobieta to imię, które należy łączyć wyłącznie z ciałem fizycznym? Aj! umysł hinduski boi się tych wszystkich ideałów, które mówią, że ciało musi przylegać do ciała. Nie, nie! Kobieto! nie będziesz łączona z niczym związanym z ciałem. Imię to zostało raz na zawsze nazwane świętym, bo jakie jest imię, do którego żadna pożądliwość nie może się zbliżyć, żadna cielesność się nie zbliży, jak tylko jedno słowo matka? To jest ideał w Indiach.
Należę do Zakonu bardzo podobnego do tego, jakie macie wśród braci żebraczych Kościoła katolickiego; to znaczy, że musimy chodzić bez zbytniego stroju i żebrać od drzwi do drzwi, żyć w ten sposób, głosić ludziom, kiedy tego chcą, spać tam, gdzie możemy znaleźć miejsce — tą drogą musimy podążać. A regułą jest, że członkowie tego Zakonu mają obowiązek nazywać każdą kobietę „matką”; każdej kobiecie i małej dziewczynce trzeba powiedzieć „matka”; taki jest zwyczaj. Jadąc na Zachód, ten stary nawyk pozostał i mówiłem paniom: „Tak, mamo”, a one były przerażone. Nie mogłem zrozumieć dlaczego były przerażone. Później odkryłem przyczynę: ponieważ oznaczałoby to, że są stare. Ideałem kobiecości w Indiach jest macierzyństwo — cudowna, bezinteresowna, wszechcierpliwa i zawsze przebaczająca matka. Żona idzie za cieniem. Musi naśladować życie matki; to jej obowiązek. Ale matka jest ideałem miłości; ona rządzi rodziną, ona posiada rodzinę. W Indiach to ojciec bije dziecko i daje klapsa, gdy dziecko coś zrobi, a matka zawsze staje pomiędzy ojcem a dzieckiem. Widzisz, tutaj jest zupełnie odwrotnie. W tym kraju obowiązkiem matki jest dawanie klapsów dzieciom, a biedny ojciec staje pośrodku. Widzisz, ideały są różne. Nie mam tu na myśli jakiejkolwiek krytyki. Wszystko jest dobre — tak właśnie robicie; ale nasza droga jest taka, jakiej uczono nas od wieków. Nigdy nie słyszałeś o matce przeklinającej dziecko; ona przebacza, zawsze przebacza. Zamiast „Ojcze nasz w niebie” mówimy cały czas „Matko”; ta idea i to słowo zawsze kojarzą się w umysłach Hindusów z Nieskończoną Miłością, przy czym miłość matki jest najbliższa miłości Boga w naszym śmiertelnym świecie. „Matko, o Matko, zmiłuj się, jestem niegodziwy! Wiele dzieci było niegodziwych, ale nigdy nie było złej matki” – tak mówi wielki święty Rāmprasād.
Oto ona – hinduska matka. Żona syna występuje jako jej córka; tak jak córka matki wyszła za mąż i odeszła, tak jej syn ożenił się i urodził kolejną córkę, a ona musiała podporządkować się rządowi królowej królowych, jego matki. Nawet ja, który nigdy się nie ożeniłem, należący do Zakonu, który nigdy się nie żeni, byłbym zniesmaczony, gdyby moja żona, gdyby się ożenił, ośmieliła się nie podobać mojej matce. Byłbym zniesmaczony. Dlaczego? Czy nie czczę mojej matki? Dlaczego nie miałaby tego robić jej synowa? Tą, którą czczę, dlaczego nie ona? Kim więc ona jest, że chciałaby przejąć kontrolę nad moją głową i rządzić moją matką? Musi poczekać, aż dopełni się jej kobiecość; a jedyną rzeczą, która spełnia kobiecość, czyli kobiecością w kobiecie, jest macierzyństwo. Poczekaj, aż zostanie matką; wtedy będzie miała takie samo prawo. Według Hinduizmu to właśnie jest wielka misja kobiety — zostać matką. Ale och, jakże inaczej! Och, jakże inaczej! Mój ojciec i matka pościli i modlili się przez wiele lat, abym się urodził. Modlą się za każde dziecko, zanim się urodzi. Mówi nasz wielki prawodawca Manu, podając definicję Aryjczyka: „To jest Aryjczyk, który rodzi się przez modlitwę”. Według wielkiego prawodawcy każde dziecko, które nie rodzi się poprzez modlitwę, jest nieślubne. Za dziecko trzeba się modlić. Te dzieci, które przychodzą na świat z klątwami, które wślizgują się na świat w chwili nieuwagi, bo nie można temu zapobiec – czego możemy się spodziewać po takim potomstwie? Matki Ameryki, pomyślcie o tym! Pomyślcie w głębi serca, czy jesteście gotowe być kobietami? Nie chodzi tu o kwestię rasy, kraju czy fałszywego poczucia dumy narodowej. Kto ośmiela się być dumnym w tym naszym śmiertelnym życiu, w tym świecie nieszczęść i smutków? Kim jesteśmy wobec tej nieskończonej mocy Boga? Ale dzisiaj wieczorem zadaję wam pytanie: Czy wszystkie modlicie się o przyjście dzieci? Czy jesteś wdzięczna za to, że jesteś matką, czy nie? Czy uważasz, że jesteś uświęcona przez macierzyństwo, czy nie? Zapytajcie o to swoich umysłów. Jeśli tego nie uczynicie, wasze małżeństwo będzie kłamstwem, wasza kobiecość będzie fałszywa, wasze wykształcenie będzie przesądem, a wasze dzieci, jeśli przyjdą bez modlitwy, okażą się przekleństwem dla ludzkości.
Spójrz na różne ideały, które teraz stoją przed nami. Z macierzyństwem wiąże się ogromna odpowiedzialność. Tam jest podstawa, zacznij od niej. No cóż, dlaczego matkę należy tak bardzo czcić? Ponieważ nasze książki uczą, że to wpływ prenatalny daje dziecku impuls do czynienia dobra lub zła. Idź do stu tysięcy szkół wyższych, przeczytaj milion książek, obcuj ze wszystkimi uczonymi ludźmi na świecie – lepiej będzie, jeśli urodzisz się z odpowiednim piętnem. Rodzisz się dla dobra lub zła. Dziecko jest urodzonym bogiem lub urodzonym demonem; tak mówią książki. Edukacja i wszystkie te rzeczy, które przychodzą później, są zwykłą bagatelą. Jesteś tym, kim się urodziłeś. Urodzony niezdrowo, ile aptek, połkniętych hurtowo, zapewni ci zdrowie przez całe życie? Ilu ludzi o dobrym, zdrowym życiu urodziło się ze słabych rodziców, urodziło się z chorych rodziców o zatrutej krwi? Ile? Żadnego — żadnego. Przychodzimy z ogromnym impetem, dobrym lub złym: rodzimy się demonami lub bogami. Edukacja i inne sprawy to bagatela.
Tak mówią nasze książki: kierujcie wpływem prenatalnym. Dlaczego należy czcić matkę? Ponieważ stała się czysta. Czasami poddawała się surowym pokutom, aby zachować czystość na tyle, na ile to tylko możliwe. Bo pamiętajcie, żadna kobieta w Indiach nie myśli o oddaniu swojego ciała jakiemukolwiek mężczyźnie; ono jest jej własne. Anglicy w ramach reformy wprowadzili obecnie to, co nazywają „przywróceniem praw małżeńskich”, ale żaden Hindus nie chciał z tego skorzystać. Kiedy mężczyzna wchodzi w fizyczny kontakt ze swoją żoną, ona kontroluje sytuację poprzez jakie modlitwy i jakie śluby! Bo to, co rodzi dziecko, jest najświętszym symbolem samego Boga. Jest to największa modlitwa pomiędzy mężem i żoną, modlitwa, która wyda na świat kolejną duszę, obdarzoną ogromną mocą czynienia dobra lub zła. To żart? Czy to zwykła nerwowa satysfakcja? Czy to brutalna przyjemność ciała? Hindus mówi: nie, po tysiąckroć, nie!
Ale po tym pojawia się kolejny pomysł. Zaczęliśmy od pomysłu, że ideałem jest miłość do matki – ona sama jest wszechcierpliwa i wyrozumiała. Kult oddawany matce ma tam swoje źródło. Była świętą, która sprowadziła mnie na świat; utrzymywała czyste ciało, czysty umysł, czyste jedzenie, czyste ubrania i czystą wyobraźnię przez lata, ponieważ miałem się urodzić. Ponieważ to zrobiła, zasługuje na cześć. I co następuje? Z macierzyństwem łączy się bycie żoną.
Wy, ludzie Zachodu, jesteście indywidualistami. Chcę to zrobić, bo to lubię; każdego zmiażdżę. Dlaczego? Ponieważ lubię. Chcę własnej satysfakcji, więc poślubiam tę kobietę. Dlaczego? Ponieważ ją lubię. Ta kobieta wychodzi za mnie. Dlaczego? Ponieważ ona mnie lubi. Na tym się to kończy. Ona i ja jesteśmy jedynymi dwiema osobami w całym, nieskończonym świecie; i poślubiam ją, a ona wychodzi za mnie – nikt inny nie jest ranny, nikt inny nie jest odpowiedzialny. Wasi Jankowie i wasze Janiny mogą pójść do lasu i tam mogą przeżyć swoje życie; ale kiedy muszą żyć w społeczeństwie, ich małżeństwo oznacza dla nas ogromną ilość dobra lub zła. Ich dzieci mogą być prawdziwymi demonami – palącymi, mordującymi, rabującymi, kradnącymi, pijącymi, ohydnymi, podłymi.
Jaka jest zatem podstawa porządku społecznego Hindusów? Jest nią prawo kastowe. Urodziłem się dla kasty, żyję dla kasty. Nie mam na myśli siebie, bo wstępując do Zakonu, jesteśmy na zewnątrz. Mam na myśli tych, którzy żyją w społeczeństwie obywatelskim. Urodzony w kaście, całe życie musi żyć zgodnie z przepisami kastowymi. Innymi słowy, we współczesnym języku waszego kraju człowiek Zachodu rodzi się indywidualistą, podczas gdy Hindus jest socjalistą — całkowicie socjalistą. Zatem książki mówią: jeśli pozwolę ci swobodnie chodzić i poślubić dowolną kobietę, którą lubisz, a kobiecie poślubić dowolnego mężczyznę, którego zechce, co się stanie? Zakochałeś się; ojciec tej kobiety był być może wariatem lub gruźlikiem. Dziewczyna zakochuje się w twarzy mężczyzny, którego ojciec był ryczącym pijakiem. Co w takim razie mówi prawo? Prawo stanowi, że wszystkie te małżeństwa byłyby nielegalne. Dzieci pijaków, gruźlików, szaleńców itp. nie będą zamężne. Zdeformowani, garbaci, szaleni, idiotyczni – nie ma dla nich małżeństwa, absolutnie żadnego, mówi prawo.
Ale Muzułmanin pochodzi z Arabii i ma swoje własne arabskie prawo; więc narzucono nam arabskie prawo pustynne. Anglik przychodzi ze swoim prawem; narzuca nam je na tyle, na ile może. Jesteśmy podbici. Mówi: „Jutro poślubię twoją siostrę”. Co możemy zrobić? Nasze prawo mówi, że osoby urodzone w tej samej rodzinie, choć oddalonej o sto stopni, nie mogą zawierać małżeństw, jest to nielegalne, gdyż spowodowałoby to pogorszenie lub uczynienie rasy bezpłodną. Tak nie może być i na tym koniec. Dlatego nie mam głosu w swoim małżeństwie ani w mojej siostrze. O tym wszystkim decyduje kasta. Czasami jesteśmy małżeństwem, gdy mamy dzieci. Dlaczego? Bo kasta mówi: jeśli i tak mają się pobrać bez ich zgody, to lepiej, żeby pobrali się bardzo wcześnie, zanim rozwinie się w nich ta miłość: jeśli pozwoli się im dorastać osobno, chłopakowi może spodobać się inna dziewczyna, a dziewczynie inny chłopak i wtedy stanie się coś złego; i tak, mówi kasta, skończcie z tym. Nie obchodzi mnie, czy moja siostra jest zdeformowana, czy ładna, czy zła: to moja siostra i to wystarczy; to mój brat i to wszystko, co muszę wiedzieć. Więc będą się kochać. Możesz powiedzieć: „Och! Tracą wiele radości — te wspaniałe emocje mężczyzny zakochującego się w kobiecie i kobiety zakochującej się w mężczyźnie. To bardzo monotonne, kochanie się jak bracia i siostry, tak jak oni muszą.” Niech tak będzie; ale Hindus powiada: „Jesteśmy socjalistyczni. Ze względu na wyjątkową przyjemność jednego mężczyzny lub kobiety nie chcemy zrzucać nieszczęścia na setki innych”.
Oto oni – pobrani. Żona wraca do domu z mężem; to się nazywa drugie małżeństwo. Małżeństwo w młodym wieku uważane jest za pierwsze małżeństwo i dorastają osobno z kobietami i rodzicami. Kiedy dorosną, przeprowadzana jest druga ceremonia, zwana drugim małżeństwem. A potem mieszkają razem, ale pod jednym dachem z matką i ojcem. Kiedy zostaje matką, z kolei zajmuje jej miejsce jako królowa grupy rodzinnej.
Teraz pojawia się kolejna osobliwa indyjska instytucja. Właśnie wam powiedziałem, że w pierwszych dwóch lub trzech kastach wdowy nie mogą wychodzić za mąż. Nie mogą, nawet gdyby to zrobiły. Oczywiście dla wielu jest to trudne. Nie da się ukryć, że nie wszystkim wdowom bardzo się to podoba, gdyż niezamężne życie wiąże się dla nich z życiem studenckim. Oznacza to, że studentowi nie wolno jeść mięsa ani ryb, pić wina ani ubierać się inaczej niż w białych ubraniach i tak dalej; jest wiele przepisów. Jesteśmy narodem mnichów – zawsze odprawiamy pokutę i lubimy to. Widzicie, kobieta nigdy nie pije wina i nie je mięsa. Kiedy byliśmy studentami było to trudne dla nas, ale nie dla dziewcząt. Nasze kobiety czułyby się poniżone na myśl o jedzeniu mięsa. W niektórych kastach mężczyźni czasami jedzą mięso; kobiety nigdy. Mimo to dla wielu osób brak pozwolenia na zawarcie związku małżeńskiego musi być udręką; jestem tego pewny.
Musimy jednak wrócić do tego pomysłu; są głęboko socjalistyczni. W wyższych kastach każdego kraju statystyki pokazują, że liczba kobiet jest zawsze znacznie większa niż liczba mężczyzn. Dlaczego? Ponieważ w wyższych kastach kobiety z pokolenia na pokolenie wiodą łatwe życie. „Ani nie trudzą się, ani nie przędą, a jednak Salomon w całej swej chwale nie był ubrany jak jedna z nich”. A biedni chłopcy umierają jak muchy. W Indiach mówi się, że dziewczyna ma dziewięć żyć kota. W statystykach przeczytacie, że w bardzo krótkim czasie przewyższą liczebnie chłopców, za wyjątkiem obecnych czasów, gdy biorą się do pracy równie ciężko jak chłopcy. Liczba dziewcząt w kastach wyższych jest znacznie większa niż w kastach niższych. W niższych kastach warunki są zupełnie odwrotne. Tam wszyscy ciężko pracują; kobietom czasami trochę trudniej, bo muszą wykonywać prace domowe. Ale pamiętajcie, nigdy bym o tym nie pomyślał, ale jeden z waszych amerykańskich podróżników, Mark Twain, tak pisze o Indiach: „Pomimo tego wszystkiego, co zachodni krytycy mówią o hinduskich zwyczajach, nigdy nie widziałem kobiety zaprzęgniętej do pługa razem z krową lub do wozu z psem, jak to się dzieje w niektórych krajach Europy. W Indiach nie widziałem żadnej kobiety ani dziewczyny przy pracy na polach. Po obu stronach i przed (pociągiem kolejowym) nadzy mężczyźni o brązowych ciałach i chłopcy orają na polach. Ale nie kobiety. W ciągu tych dwóch godzin nie widziałem kobiety ani dziewczyny pracujących na polach. W Indiach nawet najniższa kasta nigdy nie wykonuje ciężkiej pracy. Generalnie mają łatwy los w porównaniu z tą samą klasą w innych krajach; a co do orki, nigdy tego nie robią.”
Teraz widzicie. Wśród klas niższych liczba mężczyzn jest większa niż liczba kobiet; a czego byś naturalnie oczekiwał? Kobieta ma większe szanse na zawarcie małżeństwa, przy większej liczbie mężczyzn.
Odnosząc się do kwestii niezamężnych wdów: w pierwszych dwóch kastach liczba kobiet jest nieproporcjonalnie duża i tu pojawia się dylemat. Albo masz problem wdowy, która nie może wyjść za mąż i nieszczęście, albo problem z młodą kobietą, która nie może zdobyć męża. Stanąć twarzą w twarz z problemem wdowy czy problemem starej panny? Oto proszę; jedno z dwojga. Wróćmy teraz do poglądu, że umysł Hindusów jest socjalistyczny. Mówi on: „Teraz spójrz tutaj! Traktujemy problem wdów jako mniejszy problem”. Dlaczego? „Ponieważ dostały swoją szansę, pobrały się. Jeśli straciły szansę, w każdym razie ją miały. Usiądź, uspokój się i pomyśl o tych biednych dziewczynach – nie miały ani jednej szansy na małżeństwo”. Panie, pobłogosław! Pamiętam, jak pewnego razu na Oxford Street było już po dziesiątej i wszystkie te panie, które tam przychodziły, setki i tysiące, robiły zakupy; a jakiś mężczyzna, Amerykanin, rozgląda się i mówi: „Mój Panie! Zastanawiam się, ilu z nich kiedykolwiek zdobędzie mężów!” Zatem umysł indyjski powiedział do wdów: „No cóż, dostałaś swoją szansę i teraz jest nam bardzo, bardzo przykro, że przydarzyły ci się takie nieszczęścia, ale nie możemy nic na to poradzić; inne czekają”.
Następnie pojawia się kwestia religii; religia hinduska przychodzi jako pocieszenie. Bo pamiętajcie, nasza religia uczy, że małżeństwo jest czymś złym i jest tylko dla słabych. Bardzo duchowy mężczyzna lub kobieta w ogóle nie wychodzą za mąż. Zatem religijna kobieta mówi: „No cóż, Pan dał mi większą szansę. Jaki jest pożytek z małżeństwa? Dziękuję Bogu, wielbię Boga, jaki jest pożytek z mojego kochającego mężczyzny?” Oczywiście nie wszyscy mogą skupiać swoje myśli na Bogu. Niektórzy uważają, że jest to po prostu niemożliwe. Muszą cierpieć; ale inni biedni ludzie nie powinni cierpieć za nich. Teraz pozostawiam to Waszemu osądowi; ale taką mają ideę w Indiach.
Następnie dochodzimy do kobiety jako córki. Największą trudnością w indyjskim domu jest córka. Córka i kasta razem rujnują biednego Hindus, bo widzicie, ona musi wyjść za mąż w tej samej kaście, a nawet wewnątrz kasty, dokładnie w tej samej kolejności; dlatego biedny człowiek czasami musi zostać żebrakiem, aby wydać za mąż swoją córkę. Ojciec chłopca żąda za syna bardzo wysokiej ceny, a ten biedny człowiek czasami musi wszystko sprzedać, żeby zdobyć męża dla swojej córki. Największą trudnością w życiu Hindusa jest córka. I, co ciekawe, słowo córka w sanskrycie to „duhitā”. Prawdziwym wywodem jest to, że w czasach starożytnych córka rodziny była przyzwyczajona do dojenia krów, dlatego słowo „duhita” pochodzi od „duh”, oznaczającego mleko; a słowo „córka” tak naprawdę oznacza dojarkę. Później odkryli nowe znaczenie słowa „duhita”, czyli dojarki – tej, która doi całe mleko rodziny. To jest drugie znaczenie.
Oto różne relacje, jakie utrzymują nasze indyjskie kobiety. Jak już mówiłem, matka zajmuje najwyższe stanowisko, żona jest następna, a córka przychodzi po nich. Jest to najbardziej zawiła i skomplikowana seria gradacji. Żaden cudzoziemiec nie jest w stanie tego zrozumieć, nawet jeśli mieszka tam od lat. Na przykład mamy trzy formy zaimka osobowego; są rodzajem czasowników w naszym języku. Pierwsza forma jest pełna szacunku, druga jest średnia, a najniższa jest taka sama jak ty i tobie. To ostatnie jest skierowane do dzieci i służby. Średniego używa się z równymi. Widzisz, należy je stosować we wszystkich skomplikowanych relacjach życiowych. Na przykład w stosunku do mojej starszej siostry zawsze przez całe życie używam zaimka āpani, ona natomiast nigdy tego nie robi, rozmawiając ze mną; mówi do mnie tumi. Nie powinna, nawet przez pomyłkę, powiedzieć mi apani, bo oznaczałoby to klątwę. Miłość, miłość do tych, którzy są lepsi, powinna zawsze być wyrażana w tej formie języka. Taki jest zwyczaj. Podobnie nigdy nie odważyłbym się zwracać do mojej starszej siostry lub starszego brata, a tym bardziej do mojej matki lub ojca, „tu” lub „tum” lub „tumi”. Jeśli chodzi o zwracanie się do mamy i ojca po imieniu, nigdy byśmy tego nie zrobili. Zanim poznałem zwyczaje tego kraju, przeżyłem taki szok, gdy syn z bardzo wytwornej rodziny wstał i zawołał matkę po imieniu! Jednak przyzwyczaiłem się do tego. Taki jest zwyczaj w tym kraju. Ale u nas nigdy nie wymawiamy imion naszych rodziców, gdy są obecni. Zawsze występuje w trzeciej osobie liczby mnogiej, nawet przed nimi.
W ten sposób widzimy najbardziej skomplikowaną sieć w życiu społecznym naszych mężczyzn i naszych kobiet oraz w stopniu naszego związku. Nie rozmawiamy z naszymi żonami przed naszymi starszymi; dzieje się tak tylko wtedy, gdy jesteśmy sami lub gdy obecni są podwładni. Gdybym był żonaty, rozmawiałbym z żoną przed młodszą siostrą, siostrzeńcami i siostrzenicami; ale nie przed moją starszą siostrą i rodzicami. W ogóle nie mogę rozmawiać z siostrami o ich mężach. Pomysł jest taki, że jesteśmy rasą monastyczną. Cała organizacja społeczna ma przed sobą tę jedną ideę. Małżeństwo jest uważane za coś nieczystego, coś niższego. Dlatego temat miłości nigdy nie byłby poruszany. Nie mogę czytać powieści przed moją siostrą, braćmi, mamą, a nawet innymi. Zamykam książkę.
Z drugiej strony jedzenie i picie należą do tej samej kategorii. Nie jemy przed przełożonymi. Nasze kobiety nigdy nie jedzą przed mężczyznami, chyba że są to dzieci lub osoby niższe. Żona wolałaby umrzeć, niż, jak sama twierdzi, „przeżuwać” przed mężem. Czasami na przykład bracia i siostry mogą jeść razem; a jeśli ja i moja siostra jemy, a mąż podchodzi do drzwi, moja siostra zatrzymuje się, a biedny mąż ucieka.
Są to zwyczaje charakterystyczne dla tego kraju. Kilka z nich odnotowuję również w różnych krajach. Ponieważ sam nigdy się nie ożeniłem, nie jestem doskonały w całej mojej wiedzy o żonie. Matka, siostry — wiem, czym one są; i żony innych ludzi, które widziałem; z tego wyciągam to, co wam powiedziałem.
Jeśli chodzi o edukację i kulturę, wszystko zależy od człowieka. To znaczy, gdzie mężczyźni są wysoce kulturalni, tam są kobiety; gdzie mężczyźni tacy nie są, tam nie ma kobiet. Wiadomo, że od najdawniejszych czasów edukacja podstawowa, zgodnie ze starymi hinduskimi zwyczajami, należy do systemu wiejskiego. Cała ziemia od niepamiętnych czasów była znacjonalizowana, jak mówicie – należała do Rządu. Nigdy nie ma prawa prywatnego do ziemi. Dochody w Indiach pochodzą z ziemi, ponieważ każdy człowiek posiada ogromną ilość ziemi od rządu. Ta ziemia jest w posiadaniu społeczności, może to być pięć, dziesięć, dwadzieścia lub sto rodzin. Zarządzają całym krajem, przekazują rządowi określoną kwotę dochodów, utrzymują lekarza, wiejskiego nauczyciela i tak dalej.
Ci z Was, którzy czytali Herberta Spencera, pamiętają to, co on nazywa „klasztornym systemem edukacji”, który został wypróbowany w Europie i który w niektórych częściach okazał się sukcesem; to znaczy, że jest jeden nauczyciel, którego wieś utrzymuje. Te szkoły podstawowe są bardzo prymitywne, ponieważ nasze metody są tak proste. Każdy chłopiec przynosi małą matę; a jego papier to przede wszystkim liście palmowe. Najpierw liście palm, papier jest za drogi. Każdy chłopiec rozkłada swoją małą matę, siada na niej, wyciąga kałamarz i książki i zaczyna pisać. Trochę arytmetyki, trochę gramatyki Sanskrytu, trochę języka i rachunków – tego uczy się w szkole podstawowej.
Małą książeczkę o etyce, której uczył stary człowiek, nauczyliśmy się na pamięć i pamiętam jedną z lekcji:
„Dla dobra wsi człowiek powinien porzucić rodzinę;
Dla dobra kraju powinien oddać swoją wioskę;
Dla dobra ludzkości może oddać swój kraj;
Dla dobra świata, wszystko.”
Takie wersety są w księgach. Uczymy się ich na pamięć i wyjaśniają je nauczyciel i uczeń. Tego się uczymy, zarówno chłopcy, jak i dziewczęta razem. Później edukacja jest już inna. Stare uniwersytety sanskryckie składają się głównie z chłopców. Dziewczyny bardzo rzadko uczęszczają na te uniwersytety; ale jest kilka wyjątków.
W dzisiejszych czasach istnieje większy impuls w kierunku szkolnictwa wyższego na wzór europejski, a tendencja w opiniach jest silna w kierunku zdobywania przez kobiety wyższego wykształcenia. Oczywiście są w Indiach ludzie, którzy tego nie chcą, ale ci, którzy tego chcą, radzą sobie nieźle. To dziwny fakt, że Oxford i Cambridge są dziś zamknięte dla kobiet, podobnie jak Harvard i Yale; ale Uniwersytet w Kalkucie otworzył swoje drzwi dla kobiet ponad dwadzieścia lat temu. Pamiętam, że w roku, w którym skończyłem szkołę, kilka dziewcząt wyszło i ukończyło szkołę – ten sam poziom, ten sam kurs, we wszystkim to samo co chłopcy; i rzeczywiście poradziły sobie bardzo dobrze. A nasza religia w ogóle nie przeszkadza kobiecie w zdobywaniu wykształcenia. W ten sposób należy kształcić dziewczynę; nawet w ten sposób należy ją szkolić; a w starych księgach dowiadujemy się, że na uniwersytety w równym stopniu zgłaszali się zarówno dziewczęta, jak i chłopcy, lecz później zaniedbano edukację całego narodu. Czego można się spodziewać pod obcym panowaniem? Obcy zdobywca nie jest po to, żeby nam czynić dobro; chce swoich pieniędzy. Przez dwanaście lat pilnie się uczyłem i zostałem absolwentem Uniwersytetu w Kalkucie; teraz w moim kraju ledwo zarabiam 5 dolarów miesięcznie. Uwierzylibyście w to? Taki jest fakt. Zatem te instytucje edukacyjne obcokrajowców mają po prostu pozyskać za niewielkie pieniądze wielu przydatnych, praktycznych niewolników – wykształcić zastępy urzędników, poczmistrzów, operatorów telegrafów i tak dalej. Tam tak jest.
W rezultacie edukacja zarówno chłopców, jak i dziewcząt jest zaniedbywana, całkowicie zaniedbywana. Jest bardzo wiele rzeczy, które należy zrobić w tej krainie; ale musicie zawsze pamiętać, jeśli łaskawie mi wybaczycie i pozwolicie, że użyję jednego z waszych przysłów: „Czym jest sos dla gęsi, tym jest sos dla gąsiora”. Wasze urodzone za granicą panie zawsze płaczą z powodu trudów Hinduski i nigdy nie przejmują się trudami Hindusa. Wszyscy płaczą słonymi łzami. Ale za kogo wyszły za mąż te małe dziewczynki? Ktoś, gdy powiedziano mu, że wszystkie są poślubione starym mężczyznom, zapytał: „A co robią młodzi mężczyźni? Co! Czy wszystkie dziewczyny wychodzą za starych mężczyzn, tylko za starych mężczyzn?” Rodzimy się tam starzy – być może wszyscy mężczyźni.
Ideałem rasy indyjskiej jest wolność duszy. Ten świat jest niczym. To wizja, marzenie. To życie jest jednym z wielu milionów podobnych. Cała ta natura to Maja, jest fantazmatem, domem szkodników fantazmatów. Taka jest filozofia. Dzieci uśmiechają się do życia i myślą, że jest piękne i dobre, ale za kilka lat będą musiały wrócić do punktu, w którym zaczęły. Zaczęły życie z płaczem i opuszczą je z płaczem. Narody w swej młodości myślą, że mogą wszystko: „Jesteśmy bogami ziemi. Jesteśmy narodem wybranym”. Myślą, że Bóg Wszechmogący dał im przywilej panowania nad całym światem, realizowania Jego planów, robienia wszystkiego, co im się podoba, wywrócenia świata do góry nogami. Mają pozwolenie na rabowanie, mordowanie i zabijanie; Bóg im to dał, a oni to robią, bo są jeszcze dziećmi. Tak też powstawało imperium za imperium – chwalebne, olśniewające – teraz zniknęło – zniknęło, nikt nie wie gdzie; może być zdumiewające w swej ruinie.
Tak jak kropla wody na liściu lotosu spływa i opada w jednej chwili, tak samo jest z tym śmiertelnym życiem. Gdzie się nie obrócimy, wszędzie ruiny. Tam, gdzie dziś stoi las, znajdowało się niegdyś potężne imperium z ogromnymi miastami. Taka jest dominująca idea, ton i kolor indyjskiego umysłu. Wiemy, że w waszych żyłach płynie młodzieńcza krew, ludzie Zachodu. Wiemy, że narody, podobnie jak ludzie, mają swój dzień. Gdzie jest Grecja? Gdzie jest Rzym? Gdzie ten potężny Hiszpan tamtego dnia? Kto po tym wszystkim wie, co stanie się z Indiami? W ten sposób rodzą się i tak umierają; wznoszą się i opadają. Hindus jako dziecko zna najeźdźcę Mogołów, którego kohort nie była w stanie powstrzymać żadna siła na ziemi, który pozostawił w waszym języku straszliwe słowo „Tatar”. Hindus odrobił lekcję. Nie chce paplać jak dzisiejsze dzieci. Ludzie z Zachodu, mówcie, co macie do powiedzenia. To jest wasz dzień. Dalej, dalej, dzieciątko; wypaplaj swoją gadkę. To dzień, w którym dzieci mogą paplać. Dostaliśmy nauczkę i milczymy. Macie dziś trochę bogactwa i patrzycie na nas z góry. Cóż, to jest wasz dzień. Paplajcie, kochani, paplajcie – oto postawa Hindusów.
Pana Panów nie można osiągnąć za pomocą pienistej mowy. Pana Panów nie można osiągnąć nawet siłą intelektu. Nie można go zdobyć dzięki dużej sile podboju. Ten człowiek, który zna sekretne źródło rzeczy i że wszystko inne jest przemijające, do niego przychodzi On, Pan; do nikogo innego. Indie wyciągnęły wnioski z tej lekcji poprzez wieki doświadczeń. Zwróciły ku Niemu swoje oblicze. Popełniły wiele błędów; na rasie piętrzy się mnóstwo śmieci. Nieważne; co z tego? Czym jest sprzątanie śmieci, sprzątanie miast i tak dalej? Czy to daje życie? Te, które mają dobre instytucje, umierają. A co z instytucjami, tymi zachodnimi instytucjami z blachy ocynowanej, stworzonymi w pięć dni i zepsutymi szóstego? Jedna z garści tych małych narodów nie jest w stanie utrzymać się przy życiu przez dwa stulecia razem. A nasze instytucje przetrwały próbę wieków. Hindus mówi: „Tak, pogrzebaliśmy wszystkie stare narody ziemi i stoimy tutaj, aby pochować także wszystkie nowe rasy, ponieważ naszym ideałem nie jest ten świat, ale inny. Jaki jest twój ideał, takim i ty będziesz. Jeśli twój ideał jest śmiertelny, jeśli twój ideał jest z tej ziemi, takim będziesz. Jeśli twoim ideałem jest materia, będziesz materią. Oto! Naszym ideałem jest Duch. Tylko on istnieje, nic innego nie istnieje i tak jak On, żyjemy wiecznie.”