136. Mary

Do panny Mary Hale
MATH, BELUR,
DZIELNICA HOWRAH,
16 marca 1899.

MOJA KOCHANA MARY,

Dziękuję pani Adams; w końcu namówiła was, niegrzeczne dziewczynki, do napisania listu. „Co z oczu, to z umysłu” – tak samo prawdziwe w Indiach, jak i w Ameryce. A druga młoda dama, która właśnie przemknęła obok, zostawiła ukochanego, zasługuje, jak sądzę, na podtopienie.

No cóż, jestem w swoistej karuzeli ze swoim organizmem, który od miesięcy próbuje mi wmówić, że za dużo istnieje.

Jednak bez strachu, z czterema siostrami uzdrawiającymi psychicznie jakie mam, nie utopię się jeszcze teraz. Pociągnijcie mnie mocno i długo, wszystkie razem, a wtedy wstanę!

Dlaczego w swoim jednym liście do roku tak dużo mówisz o mnie, a tak mało o czterech czarownicach mamroczących mantry nad garnkiem z wrzącą wodą w rogu Chicago?

Czy natknęłaś się na nową książkę Maxa Müllera „Ramakryszna: Jego Życie i Powiedzenia”?

Jeśli nie, zrób to i daj Matce to zobaczyć. Jak się ma Matka? Robi się siwa? A Ojciec Papież? Jak myślisz, kim byli nasi ostatni goście z Ameryki? „Bracie, miłość to karta do rysowania” i „Pani Meel”; radzili sobie znakomicie w Australii i gdzie indziej; ci sami starzy „faceci”, niewiele się zmienili, jeśli w ogóle. Chciałbym, żebyś odwiedziła Indie – to będzie kiedyś w przyszłości. Swoją drogą, Mary, kilka miesięcy temu, kiedy bardziej martwiłem się twoim długim milczeniem, usłyszałem, że właśnie zaczepiałaś „Willy’ego” i jesteś tak zajęta swoimi tańcami i przyjęciami; to oczywiście wyjaśniało twoją niezdolność do pisania. Ale „Willy” czy nie „Willy”, muszę mieć pieniądze, nie zapomnij. Harriet dyskretnie milczy, odkąd urodziła chłopca; ale gdzie są moje pieniądze, proszę? Przypomnij o tym jej i jej mężowi. Jeśli ona jest Woolley, to ja jestem tłustym Bengalczykiem, jak nas tu nazywają Anglicy – Panie, gdzie są moje pieniądze?

W końcu dzięki przyjaciołom amerykańskim i angielskim mam teraz klasztor nad Gangą. Powiedz mamie, żeby wyglądała ostro. Zamierzam zalać waszą ziemię Jankesów bałwochwalczymi misjonarzami.

Powiedz panu Woolleyowi, że ma siostrę, ale jeszcze nie zapłacił bratu. Co więcej, to gruba, czarno ubrana zjawa paląca w salonie odstraszyła wiele pokus i to była jedna z przyczyn, które związały Harriet z panem Woolleyem; dlatego chcę otrzymać zapłatę za mój wielki udział w pracy itp., itd. Proś mocno, dobrze?

Bardzo chciałbym móc przyjechać do Ameryki z Joe tego lata; ale człowiek proponuje, a kto rozporządza? Na pewno nie zawsze Bóg. Cóż, niech sprawy toczą się tak, jak chcą. Oto Abhajananda, Marie Louse, którą znasz, została bardzo dobrze przyjęta w Bombaju i Madrasie. Jutro będzie w Kalkucie i też ją dobrze przyjmiemy.

Przekaż moją miłość pannie Howe, pani Adams, Matce Kościołowi, ojcu Papieżowi i całej reszcie moich przyjaciół za siedmioma oceanami. Wierzymy w siedem oceanów – jeden mleka, jeden miodu, jeden maślanki, jedno wina, jeden z soku z trzciny cukrowej, jeden soli i jeden, nie pamiętam czego. Do Was, cztery siostry, przesyłam moją miłość przez ocean miodu….

Zawsze szczerze, twój brat,

WIWEKANANDA.

PS. Napisz, kiedy znajdziesz czas pomiędzy tańcami.

W.