154. Dhira Mata

Do Pani Ole Bull
17 stycznia 1900.

MOJA DROGA DHIRA MATA,

Otrzymałem twój z załącznikami dla Saradanandy; i była także dobra wiadomość. Mam nadzieję, że w tym tygodniu otrzymam więcej wiadomości. Nic nie napisałaś o swoich planach. Otrzymałem list od panny Greenstidel, w którym wyrażała ona głęboką wdzięczność za twoją dobroć – a kto jej nie ma? Mam nadzieję, że Turijananda do teraz już do siebie doszedł.

Udało mi się przelać kwotę 2000 rupii dla Saradanandy z pomocą panny MacLeod i pani Leggett. Oczywiście, to oni wnieśli swój najlepszy wkład. Resztę została zdobyta na wykładach. Wygłaszając wykłady, nie oczekuję niczego wielkiego tutaj ani gdziekolwiek indziej. Ledwo mogę ponosić wydatki. Nie, nawet to nie; jeśli chodzi o płacenie, ludzi nie ma nigdzie. Pole wykładowe w tym kraju jest przepracowane; ludzie z tego wyrośli.

Stan zdrowia mam zdecydowanie lepszy. Uzdrowicielka uważa, że mogę teraz chodzić, gdziekolwiek zechcę, proces ten będzie trwał i za kilka miesięcy całkowicie wyzdrowieję. Ona upiera się przy tym, że już jestem wyleczony; resztę będzie musiała wypracować wyłącznie natura.

Cóż, przyjechałem tu głównie ze względu na zdrowie. Mam je; dodatkowo dostałem 2000 rupii na pokrycie kosztów prawnych. Dobrze.

Teraz dociera do mnie, że moja misja na platformie dobiegła końca i nie muszę już ponownie rujnować zdrowia taką pracą.

Staje się dla mnie coraz jaśniejsze, że odkładam wszystkie troski związane z Math i na jakiś czas wracam do mojej mamy. Wiele przeze mnie wycierpiała. Muszę spróbować załagodzić jej ostatnie dni. Czy wiesz, że właśnie to musiał zrobić sam wielki Śankarāćārja! Musiał wrócić do matki w ostatnich dniach jej życia! Akceptuję to, jestem zrezygnowany. Jestem spokojniejszy niż kiedykolwiek. Jedyną trudnością jest część finansowa. Cóż, Hindusi są coś winni. Spróbuję Madrasu i kilku innych przyjaciół w Indiach. W każdym razie muszę spróbować, bo przeczuwam, że mojej matce zostało niewiele lat życia. Z drugiej strony, przychodzi to do mnie jako największe ze wszystkich poświęceń, poświęcenie ambicji, przywództwa i sławy. Jestem zrezygnowany i muszę odprawić pokutę. Tysiąc dolarów jest u pana Leggetta i jeśli uzbiera się trochę więcej, wystarczy, by w razie potrzeby skorzystać z niego. Wyślesz mnie z powrotem do Indii? Jestem gotowy w każdej chwili. Nie jedź do Francji bez spotkania się ze mną. Stałem się praktyczny przynajmniej w porównaniu z wizjonerskimi marzeniami Joe i Margot. Niech realizują dla mnie swoje marzenia – nie są one niczym więcej niż marzeniami. Chcę sporządzić akt powierniczy Math na imiona Saradanandy, Brahmanandy i ciebie. Zrobię to, gdy tylko dostanę dokumenty od Saradanandy. Wtedy zrezygnuję. Chcę odpoczynku, posiłku, kilku książek i chcę zająć się pracą naukową. Matka pokazuje teraz wyraźnie to światło. Oczywiście, ty byłaś tą, której Ona pokazała to jako pierwsza. Wtedy bym w to nie uwierzył. Ale teraz okazuje się, że – jeśli opuszczenie mojej matki było wielkim wyrzeczeniem się w 1884 r. – większym wyrzeczeniem jest powrót do matki teraz. Prawdopodobnie Matka chce, żebym przeszedł to samo, co w dawnych czasach kazała przejść wielkiemu Āćārji. Czy nie tak? Jestem pewniejszy Twojego przewodnictwa niż własnego. Joe i Margot to wspaniałe dusze, ale do ciebie Matka wysyła teraz światło, aby mnie prowadzić. Czy widzisz światło? Co radzisz? Przynajmniej nie wyjeżdżaj z tego kraju bez odesłania mnie do domu.

Jestem tylko dzieckiem; jaką mam pracę do wykonania? Przekazałem ci moją moc. Widzę to. Z platformy nie mogę nic więcej powiedzieć. Nie mów tego nikomu – nawet Joe. Cieszę się. Chcę odpocząć; nie żebym był zmęczony, ale następną fazą będzie cudowny dotyk, a nie język – jak Ramakryszna. Słowo poszło do ciebie, a głos do Margo. Nie ma już tego we mnie. Cieszę się. Jestem zrezygnowany. Zabierz mnie tylko do Indii, dobrze? Matka cię do tego zmusi. Jestem pewien.

Zawsze twój syn,

WIWEKANANDA.