Do Pani Ole Bull
1502 JONES STREET,SAN FRANCISCO,
7 marca 1900.
DROGA DHIRA MATA,
Przyszedł twój list, zawierający tylko list od Saradanandy i rachunki. Wszystkie wiadomości, które otrzymałem z Indii, bardzo mnie uspokoiły. Jeśli chodzi o rachunki i zbycie Rs. 30,000 rupii, rób co chcesz. Oddałem ci zarządzanie, Mistrz wskaże ci, co najlepiej czynić. Pieniędzy jest Rs. 35,000; Rs. 5,000 na budowę domku nad Gangą napisałem do Saradanandy, żeby na razie nie korzystał. Wziąłem już Rs. 5,000 z tej kwoty. Więcej nie wezmę. Zwróciłem Rs. 2,000 lub więcej z tej kwoty Rs. 5,000 w Indiach. Wygląda jednak na to, Brahmananda, że chcąc wykazać jak najwięcej z Rs. 35,000 w nienaruszonym stanie, jak tylko mógł, skorzystał z moich rupii. 2,000; więc jestem im wciąż Rs. 5,000 w związku z tym.
Tak czy inaczej, pomyślałem, że mógłbym zarobić tu, w Kalifornii i spłacić je po cichu. Teraz całkowicie poniosłem porażkę finansową w Kalifornii. Tu jest gorzej niż w Los Angeles. Przychodzą tłumnie, gdy jest bezpłatny wykład i bardzo niewielu, gdy trzeba za coś zapłacić.
Wiążę jeszcze pewne nadzieje z Anglią. Muszę dotrzeć do Anglii w maju. Nie ma najmniejszego sensu psuć sobie zdrowia w San Francisco za darmo. Co więcej, przy całym entuzjazmie Joe, nie znalazłem jeszcze żadnych realnych korzyści ze stosowania magnetycznej uzdrowicielki z wyjątkiem kilku czerwonych plam na klatce piersiowej od drapania! Praca wykładowcza już się dla mnie prawie skończyła, a zmuszanie do niej tylko przyspiesza koniec. Wyjadę stąd bardzo szybko, jak tylko zarobię na przejazd. Mam w ręku 300 dolarów zarobionych w Los Angeles. Będę tu wykładał w przyszłym tygodniu, a potem przestanę. Jeśli chodzi o Math i pieniądze, im szybciej uwolnię się od tego ciężaru, tym lepiej.
Jestem gotowy zrobić wszystko, co mi doradzisz. Byłaś dla mnie prawdziwą matką. Wzięłaś na siebie jeden z moich największych ciężarów – mam na myśli mojego biednego kuzyna. Czuję się całkiem usatysfakcjonowany. A jeśli chodzi o moją matkę, to do niej wracam – na moje i jej ostatnie dni. Tysiąc dolarów, które mam w Nowym Jorku, przyniesie Rs. 9 miesięcznie; potem kupiłem dla niej kawałek ziemi, co przyniesie Rs. 6; i jej stary dom – który przyniesie, powiedzmy, Rs. 6. Nie uwzględniam domu objętego postępowaniem sądowym, gdyż go nie dostałem. Ja, moja mama, moja babcia i mój brat możemy z łatwością przeżyć za Rs. 20 na miesiac. Wyruszyłbym już teraz, gdybym mógł zarobić na przejazd do Indii, nie dotykając 1000 dolarów w Nowym Jorku.
Tak czy inaczej uzbieram trzysta, czterysta dolarów – 400 dolarów wystarczy na przejazd drugą klasą i na kilkutygodniowy pobyt w Londynie. Nie proszę Cię o nic więcej dla mnie; nie chcę tego. To, co zrobiłeś, to więcej, o wiele więcej, niż na to zasługuję. Uroczyście oddałem ci moje miejsce w pracy Śri Ramakryszny. Odszedłem od tego. Przez całe życie byłem torturą dla mojej biednej matki. Całe jej życie było ciągłą nędzą. Jeśli to możliwe, moją ostatnią próbą powinno być uczynienie go choć trochę radością. Wszystko to zaplanowałem. Całe życie służyłem Matce. Zrobione; nie zgadzam się teraz na szlifowanie Jej topora. Niech znajdzie innych pracowników – ja strajkuję.
Byłaś jedyną przyjaciółką, z którą Śri Ramakryszna stał się celem życia – to jest tajemnica mojego zaufania do ciebie. Inni kochają mnie osobiście. Ale nie śnią o tym, że to, za co mnie kochają to Ramakryszna; zostawiając Go jestem tylko masą głupich, egoistycznych emocji. Tak czy inaczej ten stres jest straszny, myśleć o tym, co może nadejść, pragnąć tego, co powinno nadejść dalej. Nie dorównuję odpowiedzialności; stwierdzono, że jestem chciwy. Muszę porzucić to dzieło. Jeśli dzieło nie ma w sobie życia, niech umrze; jeśli ma, nie musi czekać na biednych pracowników takich jak ja.
Teraz pieniądze, Rs. 30,000 jest na moje nazwisko w rządowych papierach wartościowych. Jeśli zostaną teraz sprzedane, stracimy straszliwie z powodu wojny; w takim razie jak można je tu wysłać, nie sprzedając ich tam? Aby je tam sprzedać, muszę je podpisać. Nie wiem, jak to wszystko zostanie wyprostowane. Rób w tym wszystkim to, co uważasz za najlepsze. Tymczasem jest rzeczą absolutnie konieczną, abym do wszystkiego sporządził testament na Twoją korzyść, na wypadek gdybym nagle umarł. Wyślij mi projekt testamentu tak szybko, jak to możliwe, a zarejestruję go w San Francisco lub Chicago; wtedy moje sumienie będzie bezpieczne. Nie znam tu żadnego prawnika, inaczej bym to spisał; nie mam też pieniędzy. Testament musi zostać sporządzony natychmiast; dla powiernictwo i rzeczy musimy mieć dla nich wystarczająco dużo czasu.
Zawsze twój syn,
WIWEKANANDA.