195. Siostra Christine

(Tłumaczone z oryginału w języku francuskim)

Do Siostry Christine
6 PLACE DES ETATS UNIS,PARYŻ,
14 października 1900.

Niech cię Bóg błogosławi na każdym kroku, moja droga Christine, o to się nieustannie modlę!

Twój list, tak piękny i spokojny, dodał mi nowej energii, którą często tracę.

Jestem szczęśliwy, tak, jestem szczęśliwy, ale chmura nie opuściła mnie całkowicie. Czasami niestety powraca, ale nie ma już takich dolegliwości jak wcześniej.

Zatrzymuję się u znanego francuskiego pisarza M. Julesa Boisa. Jestem jego gościem. Ponieważ jest to człowiek utrzymujący się z pióra, nie jest bogaty; ale mamy wiele wspólnych pomysłów i czujemy się razem szczęśliwi.

Odkrył mnie kilka lat temu i już przetłumaczył część moich broszur na język francuski. W końcu znajdziemy to, czego szukamy, prawda?

Zatem będę podróżować z madame Calve, panną MacLeod i panem Julesem Bois. Będę gościem Madame Calve, słynnej śpiewaczki. Udamy się do Konstantynopola, na Bliski Wschód, do Grecji i Egiptu. W drodze powrotnej odwiedzimy Wenecję.

Być może po powrocie wygłoszę kilka wykładów w Paryżu, ale będą one po angielsku z tłumaczem. Nie mam już czasu ani sił na naukę nowego języka w moim wieku. Jestem starym człowiekiem, prawda?

Pani Funke jest chora. Myślę, że pracuje zbyt ciężko. Miała już pewne kłopoty nerwowe. Mam nadzieję, że wkrótce wyzdrowieje.

Wysyłam wszystkie pieniądze, które zarobiłem w Ameryce, do Indii. Teraz jestem wolny, żebrzący mnich jak wcześniej. Złożyłem także rezygnację z funkcji prezesa klasztoru. Dzięki Bogu, jestem wolny! Nie jest już moim obowiązkiem dźwiganie takiej odpowiedzialność. Jestem bardzo zdenerwowany i taki słaby.

„Tak jak ptaki, które spały na gałęziach drzew, budzą się ze śpiewem o świcie i wznoszą się w błękitne niebo, tak też kończy się moje życie”.

Miałem wiele trudności, ale także kilka bardzo wielkich sukcesów. Ale wszystkie moje trudności i cierpienia nie liczą się, bo mi się udało. Osiągnąłem swój cel. Znalazłem perłę, dla której zanurkowałem w oceanie życia. Zostałem wynagrodzony. Jestem zadowolony.

Wydaje mi się zatem, że otwiera się nowy rozdział w moim życiu. Wydaje mi się, że Matka będzie mnie teraz prowadzić powoli i delikatnie. Koniec z wysiłkiem na drogach pełnych przeszkód, teraz jest to łóżko przygotowane z ptasiego puchu. Czy ty to rozumiesz? Uwierz mi, jestem tego całkiem pewien.

Doświadczenia całego mojego dotychczasowego życia nauczyły mnie, dzięki Bogu, że zawsze z zapałem znajduję to, czego szukam. Czasami następuje to po wielu cierpieniach, ale to nie ma znaczenia! Wszystko zostaje zapomniane w delikatności nagrody. Ty także przeżywasz kłopoty, moja przyjaciółko, ale otrzymasz nagrodę. Niestety! To, co teraz znajdujesz, nie jest nagrodą, ale dodatkowym cierpieniem.

Jeśli chodzi o mnie, widzę, jak chmura podnosi się i znika, chmura mojej złej karmy. I wschodzi słońce mojej dobrej karmy – świecące, piękne i potężne. Tak będzie również w przypadku ciebie, moja przyjaciółko. Moja znajomość tego języka nie jest w stanie wyrazić moich emocji. Ale który język naprawdę może to zrobić?

Więc porzucam to, pozostawiając Twojemu sercu, aby przyodziało moje myśli w miękki, pełen miłości i promienny język. Dobranoc, gute Nacht!

Twój oddany przyjaciel,

WIWEKANANDA.

PS. 29 października wyruszymy z Paryża do Wiednia. W przyszłym tygodniu pan Leggett wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Powiadomimy Pocztę by przekierowała nasze listów do dalszych miejsc przeznaczenia.

W.