34. Diwadźi

541 DEARBORN AVENUE,
CHICAGO,
Listopad(?), 1894.

DROGI DIWANDŹI (Śri Haridas Wiharidas Desai),

Twój list bardzo mnie ucieszył. Oczywiście rozumiem żart, ale nie jestem dzieckiem, którego można zrażać żartem; teraz przyjmij więcej.

Sekretem sukcesu ludzi Zachodu jest siła organizacji i kombinacji. Jest to możliwe tylko przy wzajemnym zaufaniu, współpracy i pomocy. Oto Wirćand Gandhi, Dżinista, którego dobrze znałeś w Bombaju. Ten człowiek nawet w tym potwornie zimnym klimacie nie je niczego poza czystymi warzywami i zawzięcie stara się bronić swoich rodaków i religii. Mieszkańcy tego kraju bardzo go lubią, ale co robią ci, którzy go przysłali? Próbują go pozbawić kasty. Zazdrość jest wadą, która z konieczności rodzi się u niewolników. Ponownie to zazdrość ich trzyma.

Oto…; wszyscy próbowali wygłaszać wykłady i w ten sposób zdobywać pieniądze. Coś zrobili, ale ja odniosłem sukces lepszy od nich – cóż, nie stawiam siebie jako przeszkody na drodze do ich sukcesu. Taka była wola Pana. Ale to wszystko… z wyjątkiem… sfabrykowali i rozpowszechniali w tym kraju najstraszniejsze kłamstwa na mój temat i to za moimi plecami. Amerykanie nigdy nie zniżą się do takiej podłości.

… Jeśli jakikolwiek człowiek spróbuje posunąć się tutaj do przodu, wszyscy są gotowi mu pomóc. W Indiach możesz spróbować jutro, pisząc dla mnie choć jeden wiersz pochwały w którejkolwiek z naszych gazet (hinduistycznych), a następnego dnia wszyscy będą przeciwko mnie. Dlaczego? Taka jest natura niewolników. Nie mogą cierpieć, gdy którykolwiek z ich braci choćby najmniej stawia głowę ponad ich rangą…. Czy chcesz porównywać takie rzeczy z dziećmi wolności, samopomocy i braterskiej miłości? Najbliżej naszego narodu są wyzwoleni niewolnicy z USA, Murzyni. Cóż, na Południu jest ich około dwudziestu milionów i są teraz wolni. Białych jest garstka, a mimo to biali ich trzymają w ryzach. Dlaczego, nawet pomimo przysługującego im na mocy prawa toczono krwawą wojnę między braćmi w celu uwolnienia tych niewolników? Ta sama wada – zazdrość. Żaden z tych Murzynów nie zniósłby, gdyby jego brat-Murzyn był chwalony lub parł dalej. Natychmiast dołączyli do białych, aby go zmiażdżyć. Nie możesz mieć o tym pojęcia, dopóki nie opuścisz Indii. Jest w porządku, jeśli ci, którzy mają mnóstwo pieniędzy i pozycji pozwalają światu się tak toczyć, ale nazywam go zdrajcą, który będąc wykształconym, karmionym w luksusie krwią serca uciskanych milionów pracujących biednych, nigdy nawet myśli o nich. Gdzie, w jakim okresie historii wasi bogaci ludzie, szlachta, wasi kapłani i możnowładcy pomyśleli o biednych – mielenie czyich twarzy jest siłą napędową ich mocy?

Ale Pan jest wielki, zemsta prędzej czy później nadeszła i ci, którzy wysysali krew z biednych, których kosztem była edukacja i których siła opierała się na ich biedzie, zostali z kolei sprzedani jako niewolnicy przez setki i tysiące, ich żony i córki zhańbione, ich majątek okradziony przez ostatnie 1000 lat i myślisz, że stało się to bez powodu?

Dlaczego wśród biednych Indii tak wielu jest Muzułmanami? Nonsensem jest twierdzenie, że zostali nawróceni przez miecz. To po to aby uzyskać wolność… zemindarów i od… kapłana, w wyniku czego okazuje się, że w Bengalu wśród rolników jest więcej Muzułmanów niż Hinduistów, ponieważ było tam tak wielu zemindarów. Kto myśli o wskrzeszeniu tych utopionych, uciskanych milionów? Kilka tysięcy absolwentów nie tworzy narodu, kilku bogatych ludzi nie tworzy narodu. To prawda, że nasze możliwości są mniejsze, ale wciąż wystarczy, aby wyżywić i ubrać się, dzięki czemu 300 milionów ludzi będzie wygodniej, nie, luksusowo. Dziewięćdziesiąt procent naszych ludzi nie ma wykształcenia – kto o tym myśli? – ci Babu, tak zwani patrioci?

Powiem ci teraz – Bóg nadal istnieje, to nie żart. On porządkuje nasze życie i choć wiem, że naród niewolników nie może powstrzymać się od gryzienia ręki, która chce mu dać lekarstwo, to jednak módl się ze mną, ty, który jesteś jednym z nielicznych, którzy naprawdę współczują wszystkiemu co dobre, wszystkiemu co wielkie, przynajmniej ten, o którym wiem, że jest człowiekiem szczerym, o szlachetnej naturze i całkowitej szczerości głowy i serca – módlcie się ze mną:

„Prowadź, łaskawe Światło,
pośród otaczającego mroku.”

Nie obchodzi mnie co oni mówią. Kocham mojego Boga, moją religię, mój kraj, a przede wszystkim siebie, biednego żebraka. Kocham biednych, ignorantów, uciskanych, współczuję im – Pan wie, jak bardzo. On wskaże mi drogę. Nie zależy mi na ludzkiej aprobacie i krytyce. Myślę o większości z nich jako o nieświadomych, hałaśliwych dzieciach, które nie wniknęły w wewnętrzną naturę współczucia, w ducha, który jest miłością.

Mam ten wgląd dzięki błogosławieństwu Ramakryszny. Próbuję pracować z moim małym zespołem, wszystkimi takimi biednymi żebrakami jak ja, widziałeś ich. Ale dzieła Pana zawsze były dokonywane przez maluczkich, przez biednych. Błogosław mnie, abym mógł wierzyć w mojego Guru, w mojego Boga i w siebie.

Jedynym sposobem jest miłość i współczucie. Jedynym uwielbieniem jest miłość.

Niech On pomoże Tobie i Twoim bliskim zawsze i na wieki!

Z modlitwą i błogosławieństwem,

WIWEKANANDA.