Do panny Josephine MacLeod
80 OAKLEY STREET,
CHELSEA,
31 października 1895.
DROGA JOE JOE,
Z przyjemnością przyjdę w piątek na lunch i spotkam się z panem Coitem w Albemarle.
Wczoraj wieczorem na zajęcia przybyły dwie Amerykanki, matka i córka, mieszkające w Londynie – pani i panna Netter. Oczywiście okazały wiele sympatii. Zajęcia u pana Chamiera dobiegły końca. Zacznę od przyszłej sobotniej nocy w moim mieszkaniu. Spodziewam się, że będę mieć całkiem sporą salę lub dwie na moje zajęcia. Zostałem także zaproszony do Towarzystwa Etycznego Moncure Conways, gdzie będę przemawiał 10-go. W przyszły wtorek będę miał wykład w Towarzystwie Balboa. Pan pomoże. Nie jestem pewien, czy mogę pojechać z tobą w sobotę. I tak będziesz się świetnie bawić na wsi, a państwo Sturdy to przemili ludzie.
Z miłością i błogosławieństwami,
WIWEKANANDA.
PS. Proszę zamów dla mnie trochę warzyw. Nie przepadam za ryżem – chleb też będzie odpowiedni. Stałem się teraz okropnym wegetarianinem.
W.