(Napisane z Nowego Jorku, 16 maja 1895.)
Słońce zachodzi, jego szkarłatne promienie
Rozświetlają umierający dzień;
Rzucam za siebie zaskoczone spojrzenie
I liczę mój triumfalny wstyd;
Nikt poza mną nie może być winny.Każdego dnia tworzę lub niszczę swoje życie,
Każdy czyn rodzi swój rodzaj,
Dobry dobry, zły zły, fali raz puszczonej
Nikt nie może zatrzymać ani zatamować;
Nikt poza mną nie może być winny.Jestem swoją ucieleśnioną przeszłością;
Tam powstał plan;
Wola, myśl, do tego się dostosowują,
Do tego rama zewnętrzna;
Nikt poza mną nie może być winny.Miłość powraca jako miłość,
Nienawiść rodzi jeszcze bardziej zaciętą nienawiść,
Dostosowały się do swoich środków, położyły się na mnie
Przez życie i śmierć ich roszczenia;
Nikt poza mną nie może być winny.Odrzucam strach i próżne wyrzuty sumienia,
Czuję, jak wezbraną moją Karma
Stawiam czoła duchom, które przywołały moje czyny –
Radość, smutek, nagana, sława;
Nikt poza mną nie może być winny.Dobro, zło, miłość, nienawiść i przyjemność, ból
Na zawsze połączony idą,
Marzę o przyjemności bez bólu,
Ona nigdy, nigdy nie nadeszła;
Nikt poza mną nie może być winny.Porzucam nienawiść, rezygnuję z miłości,
Moje pragnienie życia zniknęło;
Wieczna śmierć jest tym, czego chcę,
Nirwanam staje się płomieniem życia;
Nie ma nikogo kogo można obwiniać.Jeden jedyny człowiek, jeden jedyny Bóg, jedna dusza zawsze doskonała,
Jedyny mędrzec, który kiedykolwiek gardził ciemnymi i wątpliwymi drogami,
Jedyny człowiek, który odważył się myśleć i pokazać cel —
Że śmierć jest przekleństwem, podobnie jak życie, a najlepiej, gdy przestanie nią być.Om Nama Bhagawate Sambuddhāja
Om, pozdrawiam Pana, przebudzonego.