Rozprawy o Dźnana-Jodze

DŹNANA JOGA – I

(Wykłady zostały pierwotnie zapisane przez wybitną amerykańską uczennicę Swami, pannę S. E. Waldo. Swami Saradananda podczas pobytu w Ameryce (1896) skopiował je z jej notatnika – wyd.)

Om Tat Sat! Poznanie Om oznacza poznanie tajemnicy wszechświata. Przedmiot Dźnāna-Jogi jest taki sam jak Bhakti i Radźa-Jogi, lecz metoda jest inna. To jest Joga dla silnych, dla tych, którzy nie są ani mistyczni, ani dewocjonalni, ale racjonalni. Tak jak Bhakti-Jogin wypracowuje sobie drogę do całkowitej jedności z Najwyższym poprzez miłość i oddanie, tak Dźnāna-Jogin toruje sobie drogę do urzeczywistnienia Boga mocą czystego rozumu. Musi być przygotowany na odrzucenie wszystkich starych bożków, wszystkich starych wierzeń i przesądów, wszelkich pragnień tego czy innego świata i być zdecydowanym jedynie na znalezienie wolności. Bez Dźnāny (wiedzy) nie możemy osiągnąć wyzwolenia. Polega to na poznaniu tego, czym naprawdę jesteśmy, że jesteśmy ponad strachem, poza narodzinami, poza śmiercią. Najwyższym dobrem jest urzeczywistnienie Jaźni. To jest poza zmysłem, poza myślą. Prawdziwego „ja” nie można uchwycić. Jest wiecznym podmiotem i nigdy nie może stać się przedmiotem wiedzy, ponieważ wiedza dotyczy tylko tego, co powiązane, a nie Absolutu. Wszelka wiedza zmysłowa jest ograniczeniem, jest nieskończonym łańcuchem przyczyny i skutku. Ten świat jest światem względnym, cieniem rzeczywistości; mimo to, będąc płaszczyzną równowagi na której szczęście i nieszczęście są mniej więcej zrównoważone, jest to jedyna płaszczyzna, na której człowiek może urzeczywistnić swoją prawdziwą Jaźń i poznać, że jest Brahmanem.

Ten świat jest „ewolucją natury i przejawem Boga”. Jest to nasza interpretacja Brahmana, czyli Absolutu, widziana przez zasłonę Mājā, czyli pozoru. Świat nie jest zerowy, ma pewną rzeczywistość; pojawia się tylko dlatego, że Brahman jest.

Po czym poznamy wiedzącego? Wedanta mówi: „Jesteśmy Tym, ale nigdy nie możemy tego poznać, ponieważ To nigdy nie może stać się przedmiotem wiedzy”. Współczesna nauka mówi również, że tego nie można poznać. Od czasu do czasu możemy jednak doświadczyć przebłysków Tego. Kiedy złudzenie tego świata raz zostanie zniszczone, powróci on do nas, ale nie będzie już dla nas rzeczywistością. Poznamy go jako miraż. Dotarcie za miraż jest celem wszystkich religii. O tym, że człowiek i Bóg są jednym, głosi nieustanna nauka Wed, ale tylko nieliczni są w stanie przeniknąć za zasłonę i osiągnąć urzeczywistnienie tej prawdy.

Pierwszą rzeczą, której powinien się pozbyć ten, kto chce być Dźnāni, jest strach. Strach jest jednym z naszych najgorszych wrogów. Następnie nie wierz w nic, dopóki tego nie znasz. Ciągle mów sobie: „Nie jestem ciałem, nie jestem umysłem, nie jestem myślą, nie jestem nawet świadomością; jestem Atmanem”. Kiedy będziesz mógł odrzucić wszystko, pozostanie tylko prawdziwe Ja. Medytacja Dźnani jest dwojakiego rodzaju: (1) zaprzeczanie i odganianie myśli o wszystkim, czym nie jesteśmy; (2) upieranie się przy tym, czym naprawdę jesteśmy – Atmanem, Jedyną Jaźnią – Istnieniem, Wiedzą i Błogością. Prawdziwy racjonalista musi iść dalej i nieustraszenie podążać za swoim rozumem aż do jego najdalszych granic. Nie reaguje na zatrzymanie się w dowolnym miejscu na drodze. Kiedy zaczynamy zaprzeczać, wszystko musi odejść, aż dotrzemy do tego, czego nie można odrzucić ani zaprzeczyć, czyli prawdziwego „ja”. To „ja” jest świadkiem wszechświata, jest niezmienne, wieczne, nieskończone. Teraz warstwa po warstwie ignorancji zakrywa to przed naszymi oczami, ale pozostaje to zawsze takie samo.

Na jednym drzewie siedziały dwa ptaki. Ptak na szczycie był spokojny, majestatyczny, piękny, doskonały. Niższy ptak zawsze skakał z gałązki na gałązkę, raz jadł słodkie owoce i był szczęśliwy, raz jadł gorzkie owoce i był nieszczęśliwy. Pewnego dnia, kiedy zjadł bardziej gorzki niż zwykle owoc, spojrzał na spokojnego, majestatycznego górnego ptaka i pomyślał: „Ależ chciałbym być taki jak on!” i podskoczył trochę w jego stronę. Wkrótce zapomniał zupełnie o swoim pragnieniu bycia jak górny ptak i żył jak poprzednio, jedząc słodkie i gorzkie owoce, będąc szczęśliwym i nieszczęśliwym. Znowu spojrzał w górę, znowu podszedł nieco bliżej spokojnego i majestatycznego górnego ptaka. Powtarzało się to wiele razy, aż w końcu zbliżył się bardzo blisko górnego ptaka; blask jego upierzenia olśnił go, zdawał się go pochłaniać, aż w końcu, ku swemu zdumieniu i zaskoczeniu, odkrył, że jest tylko jeden ptak — on był przez cały czas górnym ptakiem i dopiero teraz się o tym dowiedział. Człowiek jest jak ten niższy ptak, ale jeśli będzie wytrwały w swoich wysiłkach, aby wznieść się do najwyższego ideału, jaki może sobie wyobrazić, on także odkryje, że przez cały czas był Jaźnią, a ten drugi był tylko snem. Prawdziwą Dźnāną jest całkowite oddzielenie się od materii i wszelkiej wiary w jej rzeczywistość. Dźnani musi zawsze pamiętać o „Om Tat Sat”, czyli Om, jedynym prawdziwym istnieniu. Abstrakcyjna jedność jest podstawą Dźnana-Jogi. Nazywa się to Adwaityzm („bez dualizmu i Dwaityzmu”). To jest kamień węgielny filozofii Wedanty, Alfa i Omega. „Tylko Brahman jest prawdą, wszystko inne jest fałszem i ja jestem Brahmanem”. Tylko wmawiając sobie to, dopóki nie staniemy się częścią naszej istoty, możemy wznieść się ponad wszelką dwoistość, poza dobro i zło, przyjemność i ból, radość i smutek i poznać siebie jako Jedynego, wiecznego, niezmiennego, nieskończonego – „Jednego bez drugiego”.

Dźnana-Jogin musi być tak intensywny jak najbardziej ograniczony sekciarz, a jednocześnie tak szeroki jak niebiosa. Musi całkowicie kontrolować swój umysł, móc być Buddystą lub Chrześcijaninem, posiadać moc świadomego dzielenia się na te wszystkie różne idee, a jednocześnie trzymać się wiecznej harmonii. Samo ciągłe ćwiczenie może nam pozwolić na uzyskanie tej kontroli. Wszystkie odmiany są w Jednym, ale musimy nauczyć się nie utożsamiać się z tym, co robimy i nie słyszeć niczego, nie widzieć niczego, nie mówić o niczym innym jak tylko o tym, co jest w zasięgu ręki. Musimy włożyć w to całą naszą duszę i być intensywni. Dzień i noc mówcie sobie: „Jestem Nim, jestem Nim”.

DŹNANA JOGA – II

(Wykłady zostały pierwotnie zapisane przez wybitną amerykańską uczennicę Swami, pannę S. E. Waldo. Swami Saradananda podczas pobytu w Ameryce (1896) skopiował je z jej notatnika – wyd.)

Największym nauczycielem filozofii Wedanty był Śankāraćārja. Solidnym rozumowaniem wydobył z Wed prawdy Wedanty i na nich zbudował wspaniały system Dźnāna, którego naucza w swoich komentarzach. Ujednolicił wszystkie sprzeczne opisy Brahmana i pokazał, że istnieje tylko jedna Nieskończona Rzeczywistość. Pokazał także, że ponieważ człowiek może podróżować w górę jedynie powoli, potrzebne są różnorodne prezentacje, dostosowane do jego zróżnicowanych możliwości. Coś podobnego znajdujemy w naukach Jezusa, które najwyraźniej dostosował do różnych zdolności swoich słuchaczy. Najpierw uczył ich o Ojcu w niebie i modlił się do Niego. Następnie wzniósł się o krok wyżej i powiedział im: „Ja jestem winoroślą, wy jesteście latoroślami”, a na koniec przekazał im najwyższą prawdę: „Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy” oraz „Królestwo Niebieskie jest w was.” Śankara nauczał, że wielkimi darami Boga są trzy rzeczy: (1) ludzkie ciało, (2) pragnienie Boga i (3) nauczyciel, który może pokazać nam światło. Kiedy te trzy wielkie dary będą nasze, możemy wiedzieć, że nasze odkupienie jest bliskie. Tylko wiedza może nas wyzwolić i ocalić, ale wraz z wiedzą musi iść cnota.

Istotą Wedanty jest to, że istnieje tylko jedna Istota i że każda dusza jest tą Istotą w pełni, a nie częścią tej Istoty. Całe słońce odbija się w każdej kropli rosy. Pojawiająca się w czasie, przestrzeni i przyczynowości, ta Istota jest człowiekiem, takim, jakim go znamy, ale za wszelkim pozorem się kryje się jedna Rzeczywistość. Bezinteresowność to zaprzeczenie niższemu, czyli pozornemu ja. Musimy uwolnić się od tego nędznego snu, że jesteśmy tymi ciałami. Musimy poznać prawdę: „Ja jestem”. Nie jesteśmy kroplami, które wpadają do oceanu i giną; każdy jest tym całym, nieskończonym oceanem i pozna to, gdy zostanie uwolniony z okowów iluzji. Nieskończoności nie można podzielić, „Jeden bez drugiego” nie może mieć drugiego, wszystko jest tym Jednym. Ta wiedza dotrze do wszystkich, ale powinniśmy walczyć o jej osiągnięcie już teraz, ponieważ dopóki jej nie zdobędziemy, tak naprawdę nie możemy zapewnić ludzkości najlepszej pomocy. Tylko Dźiwanmukta („żyjący wolny” lub ten, który wie) jest w stanie dać prawdziwą miłość, prawdziwą dobroczynność, prawdziwą prawdę i tylko prawda czyni nas wolnymi. Pożądanie robi z nas niewolników, jest nienasyconym tyranem i nie daje spokoju swoim ofiarom; lecz Dźiwanmukta pokonał wszelkie pragnienia, dochodząc do wiedzy, że jest Jedynym i nie ma już niczego, czego można by pragnąć.

Umysł ukazuje nam wszystkie nasze złudzenia – ciało, płeć, wyznanie, kastę, niewolę; dlatego musimy nieustannie mówić prawdę umysłowi, dopóki nie zostanie on zmuszony do jej urzeczywistnienia. Cała nasza prawdziwa natura jest błogością, a cała przyjemność, jaką znamy, jest jedynie odbiciem, atomem tej błogości, którą uzyskujemy poprzez dotknięcie naszej prawdziwej natury. Tamto wykracza poza przyjemność i ból. Tamto jest „świadkiem” wszechświata, niezmiennym czytelnikiem, przed którym odwracają się karty księgi życia.

Poprzez praktykę przychodzi Joga, przez Jogę przychodzi wiedza, poprzez wiedzę miłość, a poprzez miłość błogość.

„Ja i moje” to przesąd; żyjemy w nim tak długo, że prawie nie sposób się go pozbyć. Jednak jeśli chcemy wznieść się na sam szczyt, musimy się go pozbyć. Musimy być bystrzy i pogodni, ponure twarze nie czynią religii. Religia powinna być najradośniejszą rzeczą na świecie, ponieważ jest najlepsza. Asceza nie może uczynić nas świętymi. Dlaczego człowiek, który kocha Boga i jest czysty, miałby się smucić? Powinien być jak szczęśliwe dziecko, być naprawdę dzieckiem Bożym. Zasadniczą rzeczą w religii jest uczynienie serca czystym; Królestwo Niebieskie jest w nas, ale tylko ludzie czystego serca mogą zobaczyć Króla. Kiedy myślimy o świecie, dla nas jest on tylko światem; ale podejdźmy do tego z poczuciem, że świat jest Bogiem i będziemy mieli Boga. To powinniśmy myśleć o wszystkich i wszystkim – rodzicach, dzieciach, mężach, żonach, przyjaciołach i wrogach. Pomyśl, jak zmieniłby się dla nas cały wszechświat, gdybyśmy mogli świadomie napełnić go Bogiem! Nie widzieć niczego poza Bogiem! Cały smutek, cała walka, cały ból byłby dla nas na zawsze stracony!

Dźnana to „brak wiary”, ale to nie oznaczy pogardy wobec wyznań. Oznacza to jedynie, że osiągnięto poziom wykraczający poza przekonania. Dźnāni nie stara się niszczyć, ale pomagać wszystkim. Tak jak wszystkie rzeki wlewają swoje wody do morza i stają się jednym, tak wszystkie wyznania powinny prowadzić do Dźnāny i stać się jednym.

Rzeczywistość wszystkiego zależy od Brahmana i tylko wtedy, gdy naprawdę pojmiemy tę prawdę, będziemy mieli jakąkolwiek rzeczywistość. Kiedy przestaniemy widzieć jakiekolwiek różnice, wtedy będziemy wiedzieć, że „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.

Kryszna naucza bardzo wyraźnie Dźnāny w Bhagawad-Gicie. Ten wspaniały poemat uważany jest za klejnot koronny całej literatury indyjskiej. Jest to swego rodzaju komentarz do Wed. Pokazuje nam, że naszą walkę o duchowość należy stoczyć w tym życiu; więc nie powinniśmy od niego uciekać, ale raczej zmusić go, aby oddało nam wszystko, co posiada. Ponieważ Gita jest typem tej walki o rzeczy wyższe, bardzo poetyckie jest przedstawienie sceny na polu bitwy. Kryszna w przebraniu woźnicy Ardźuny, przywódcy jednej z wrogich armii, namawia go, aby nie smucił się i nie bał się śmierci, ponieważ wie, że jest nieśmiertelny i że w prawdziwej naturze człowieka nie może być niczego, co się zmienia. Rozdział po rozdziale Kryszna naucza Ardźuny wyższych prawd filozofii i religii. To właśnie te nauki czynią ten poemat tak cudownym; zawarta jest w nich praktycznie cała filozofia Wedanty. Wedy uczą, że dusza jest nieskończona i śmierć ciała nie ma na nią żadnego wpływu. Dusza jest kołem, którego obwodu nie ma nigdzie, ale którego środek znajduje się w jakimś ciele. Śmierć (tak zwana) jest jedynie zmianą środka. Bóg jest kołem, którego obwodu nie ma nigdzie, a którego środek jest wszędzie, a kiedy uda nam się wydostać z wąskiego środka ciała, urzeczywistnimy Boga – naszą prawdziwą Jaźń.

Teraźniejszość jest jedynie linią demarkacyjną pomiędzy przeszłością i przyszłością; więc nie możemy racjonalnie powiedzieć, że troszczymy się tylko o teraźniejszość, ponieważ nie istnieje ona poza przeszłością i przyszłością. Wszystko to stanowi jedną kompletną całość, a idea czasu jest jedynie warunkiem narzuconym nam przez formę naszego zrozumienia.

DŹNANA JOGA – III

(Wykłady zostały pierwotnie zapisane przez wybitną amerykańską uczennicę Swami, pannę S. E. Waldo. Swami Saradananda podczas pobytu w Ameryce (1896) skopiował je z jej notatnika – wyd.)

Dźnana uczy, że należy porzucić świat, ale nie z tego powodu należy go porzucić. Być w świecie, ale nie z niego, jest prawdziwym sprawdzianem Sannjāsina. Ta idea wyrzeczenia jest w jakiejś formie wspólna dla prawie wszystkich religii. Dźnana żąda, abyśmy patrzyli na wszystkich jednakowo, abyśmy widzieli jedynie „podobieństwo”. Pochwały i nagany, dobro i zło, nawet upał i zimno, muszą być dla nas równie akceptowalne. W Indiach jest wielu świętych, co do których jest to dosłowna prawda. Wędrują po ośnieżonych szczytach Himalajów lub po płonących piaskach pustyni, całkowicie nadzy i najwyraźniej całkowicie nieświadomi jakiejkolwiek różnicy temperatur.

Przede wszystkim musimy porzucić ten przesąd dotyczący ciała; nie jesteśmy ciałem. Następnie musi odejść kolejny przesąd, że jesteśmy umysłem. Nie jesteśmy umysłem; jest to jedynie „jedwabne ciało”, a nie jakakolwiek część duszy. Samo słowo „ciało”, stosowane do prawie wszystkich rzeczy, zawiera w sobie coś wspólnego dla wszystkich ciał. To jest istnienie.

Nasze ciała są symbolami myśli za nimi, a same myśli są z kolei symbolami czegoś za nimi, to znaczy jedynego Rzeczywistego Istnienia, Duszy naszej duszy, Jaźni wszechświata, Życia naszego życia, nasza prawdziwa Jaźń. Dopóki wierzymy, że choć w najmniejszym stopniu różnimy się od Boga, strach pozostaje w nas; ale kiedy wiemy, że jesteśmy Jednym, pojawia się strach: czego możemy się bać? Sama siła woli Dźnāni wznosi się ponad ciało, ponad umysł, czyniąc ten wszechświat zerowym. W ten sposób niszczy Awidję i poznaje swoją prawdziwą Jaźń, Atmana. Szczęście i nieszczęście istnieją tylko w zmysłach, nie mogą dotknąć naszej prawdziwej Jaźni. Dusza jest poza czasem, przestrzenią i przyczynowością – dlatego jest nieograniczona i wszechobecna.

Dźnani musi wyjść ze wszystkich form, wyjść poza wszelkie zasady i księgi i być swoją własną księgą. Związani formami krystalizujemy i umieramy. Jednak Dźnani nie może nigdy potępiać tych, którzy nie mogą jeszcze wznieść się ponad formy. Nie wolno mu nawet myśleć o kimś innym: „Jestem świętszy od ciebie”.

Oto cechy prawdziwego Dźnana-Jogina: (1) Nie pragnie on niczego poza wiedzą. (2) Wszystkie jego zmysły są pod doskonałą kontrolą; znosi wszystko bez szemrania, równie zadowolony, jeśli jego łóżkiem jest goła ziemia pod gołym niebem lub jeśli mieszka w pałacu królewskim. Nie stroni od cierpienia, stoi i znosi je – porzucił wszystko oprócz Jaźni. (3) Wie, że wszystko oprócz Jednego jest nierealne. (4) Ma intensywne pragnienie wolności. Z silną wolą skupia swój umysł na rzeczach wyższych i w ten sposób osiąga spokój. Jeśli nie znamy pokoju, czym jesteśmy więcej niż zwierzętami? Wszystko robi on dla innych – dla Pana – rezygnując z wszelkich owoców pracy i nie oczekując żadnych rezultatów ani tutaj, ani w przyszłości. Cóż wszechświat może dać nam więcej niż nasza własna dusza? Posiadając to, posiadamy wszystko. Wedy uczą, że Atman, czyli Jaźń, jest jedyną niepodzielną egzystencją. Jest poza umysłem, pamięcią, myślą, a nawet świadomością, jaką znamy. Z niego pochodzą wszystkie rzeczy. To jest to, przez co (lub dzięki czemu) widzimy, słyszymy, czujemy i myślimy. Celem wszechświata jest urzeczywistnienie jedności z „Om”, czyli Jednym Istnieniem. Dźnani musi być wolny od wszelkich form; nie jest ani Hinduistą, ani Buddystą, ani Chrześcijaninem, ale jest wszystkimi trzema. Należy wyrzec się wszelkiego działania i oddać je Panu; wtedy żadne działanie nie ma mocy wiązania. Dźnani jest ogromnym racjonalistą; on wszystkiemu zaprzecza. Powtarza sobie dzień i noc: „Nie ma wierzeń, nie ma świętych słów, nie ma nieba, nie ma piekła, nie ma wiary, nie ma kościoła – jest tylko Atman”. Kiedy wszystko zostało odrzucone, aż do osiągnięcia tego, czego nie można odrzucić, czyli Jaźni. Dźnani nie przyjmuje niczego za pewnik; analizuje za pomocą czystego rozumu i siły woli, aż osiągnie Nirwanę, która jest wygaśnięciem wszelkiej względności. Żaden opis, ani nawet koncepcja tego stanu nie jest możliwa. Dźnāny nigdy nie należy osądzać na podstawie jakichkolwiek ziemskich rezultatów. Nie bądź jak sęp, który szybuje prawie poza zasięgiem wzroku, ale który zawsze jest gotowy rzucić się w dół na widok kawałka padliny. Nie proś o uzdrowienie, długowieczność czy dobrobyt, proś tylko o wolność.

Jesteśmy „Istnieniem, Wiedzą, Błogością” (Saććidānanda). Istnienie jest ostatnim uogólnieniem we wszechświecie; więc istniejemy, wiemy o tym; a błogość jest naturalnym rezultatem istnienia bez dodatków. Od czasu do czasu doświadczamy chwili najwyższej błogości, kiedy o nic nie prosimy, nic nie dajemy i nie znamy niczego poza błogością. Potem to mija i znów widzimy panoramę wszechświata rozgrywającą się przed nami i wiemy, że to tylko „dzieło mozaikowe nałożone na Boga, który jest tłem wszystkich rzeczy”. Kiedy wracamy na ziemię i postrzegamy Absolut jako względny, widzimy Saććidanandę jako Trójcę – Ojca, Syna, Ducha Świętego. Sat = zasada tworzenia; Ćit = zasada przewodnia; Ānanda = zasada urzeczywistnienia, która ponownie łączy nas z Jedynym. Nikt nie może poznać „istnienia” (Sat) inaczej niż poprzez „poznanie” (Ćit), stąd siła powiedzenia Jezusa: Nikt nie może zobaczyć Ojca inaczej niż przez Syna. Wedanta uczy, że Nirwanę można osiągnąć tu i teraz, że nie trzeba czekać na śmierć aby ją osiągnąć. Nirwana jest urzeczywistnieniem Jaźni i jeśli raz, choćby przez chwilę, doświadczyłeś tego, już nigdy więcej nie będziesz mógł dać się zwieść mirażowi osobowości. Mając oczy, musimy widzieć to, co pozorne; ale przez cały czas, gdy wiemy, czym to jest, odkrywamy jego prawdziwą naturę. Jest to „ekran”, który zakrywa Jaźń, która jest niezmienna. Ekran otwiera się i znajdujemy za nim Jaźń – cała zmiana jest na ekranie. U świętego ekran jest cienki i Rzeczywistość niemal prześwituje; lecz w grzeszniku jest on gęsty i często tracimy z pola widzenia prawdę, że zarówno tam, jak i za świętym znajduje się Atman.

Wszelkie rozumowanie kończy się jedynie na znalezieniu Jedności; dlatego najpierw stosujemy analizę, a następnie syntezę. W świecie nauki siły są stopniowo zawężane w poszukiwaniu jednej, leżącej u ich podstaw siły. Kiedy nauka fizyczna będzie w stanie doskonale uchwycić ostateczną jedność, dobiegnie ona kresu, a osiągnięcie jedności pozwoli nam znaleźć odpoczynek. Wiedza jest ostateczna.

Religia, najcenniejsza ze wszystkich nauk, dawno temu odkryła tę ostateczną jedność, której osiągnięcie jest celem Dźnana-Jogi. We wszechświecie istnieje tylko jedna Jaźń, której wszystkie niższe Ja są jedynie przejawami. Jednakże Jaźń jest nieskończenie czymś więcej niż wszystkie jej przejawy. Wszystko jest Jaźnią czyli Brahmanem. Święty, grzesznik, baranek, tygrys, a nawet morderca, o ile mają jakąkolwiek rzeczywistość, nie mogą być niczym innym, bo nie ma niczego innego. „To, co istnieje, jest Jedno, mędrcy nazywają to różnie”. Nic nie może być wyższe od tej wiedzy, a u osób oczyszczonych przez Jogę przychodzi ona do duszy w przebłyskach. Im bardziej ktoś został oczyszczony i przygotowany przez Jogę i medytację, tym wyraźniejsze są przebłyski urzeczywistnienia. Zostało to odkryte 4000 lat temu, ale nie stało się jeszcze własnością rasy; nadal jest własnością tylko niektórych osób.

DŹNANA JOGA – IV

(Wykłady zostały pierwotnie zapisane przez wybitną amerykańską uczennicę Swami, pannę S. E. Waldo. Swami Saradananda podczas pobytu w Ameryce (1896) skopiował je z jej notatnika – wyd.)

Wszyscy ludzie, tak zwani, nie są jeszcze naprawdę ludźmi. Każdy musi osądzić ten świat na podstawie własnego umysłu. Wyższe zrozumienie jest niezwykle trudne. Dla większości ludzi konkret jest czymś więcej niż abstrakcja. Ilustracją tego jest historia o dwóch mężczyznach w Bombaju – jednym Hindusie, a drugim Dźiniście – którzy grali w szachy w domu bogatego kupca z Bombaju. Dom był blisko morza, gra trwała długo; przypływ i odpływ wody pod balkonem, na którym siedzieli, przyciągał uwagę graczy. Jeden z nich wyjaśnił to legendą, że bogowie w swojej zabawie wrzucili wodę do wielkiego dołu, a następnie wyrzucili ją ponownie. Drugi powiedział: „Nie, bogowie wciągają ją na szczyt wysokiej góry, aby z niej skorzystać, a kiedy już z nią skończą, ponownie ją spuszczają.” Obecny tam młody student zaczął się z nich śmiać i zapytał: „Czy nie wiecie, że to przyciąganie Księżyca powoduje pływy?” Na to obaj mężczyźni z wściekłością zwrócili się przeciwko niemu i zapytali, czy uważa ich za głupców. Czy przypuszczał, że wierzyli, że Księżyc ma jakieś liny, które mogą przyciągać przypływy lub że może sięgać tak daleko? Całkowicie odmówili przyjęcia takiego głupiego wyjaśnienia. W tym momencie gospodarz wszedł do pokoju i obie strony zwróciły się do niego. Był człowiekiem wykształconym i oczywiście znał prawdę, ale widząc wyraźnie niemożność zrozumienia jej przez szachistów, dał znak uczniowi, a następnie udzielił wyjaśnienia pływów, które okazało się w najwyższym stopniu zadowalające dla jego niewiedzących słuchaczy. „Musicie wiedzieć” – powiedział im – „że daleko, na środku oceanu, znajduje się ogromna góra gąbki — obaj widzieliście gąbkę i wiecie, co mam na myśli. Ta góra gąbek pochłania ogromną ilość wody, a przez to morze opada; stopniowo bogowie schodzą i tańczą na górze, a ich ciężar wyciska całą wodę i morze znów się podnosi. To jest, panowie, przyczyna przypływów i łatwo to zobaczyć sami przekonajcie się, jak rozsądne i proste jest to wyjaśnienie.” Dwaj ludzie, którzy naśmiewali się z mocy księżyca wywołującej przypływy, nie znaleźli nic niesamowitego w górze gąbki na której tańczyli bogowie! Bogowie byli dla nich prawdziwi i rzeczywiście widzieli gąbkę; co było bardziej prawdopodobne niż ich wspólny wpływ na morze!

„Komfort” nie jest sprawdzianem prawdy; wręcz przeciwnie, prawda często nie jest „wygodna”. Jeśli ktoś naprawdę zamierza znaleźć prawdę, nie powinien trzymać się komfortu. Trudno jest odpuścić wszystko, ale Dźnāni musi to zrobić. Musi stać się czysty, zabić wszelkie pragnienia i przestać utożsamiać się z ciałem. Wtedy i tylko wtedy wyższa prawda może zabłysnąć w jego duszy. Poświęcenie jest konieczne i to poświęcenie niższego ja jest podstawową prawdą, która uczyniła ofiarę częścią wszystkich religii. Wszystkie ofiary przebłagalne składane bogom były jedynie mgliście rozumianym rodzajem jedynej ofiary, która ma jakąkolwiek realną wartość, a mianowicie poddania pozornego „ja”, dzięki któremu jedynie możemy urzeczywistnić wyższą Jaźń, Ātmana. Dźnani nie może próbować chronić ciała, ani nawet tego chcieć. Musi być silny i podążać za prawdą, nawet jeśli wszechświat upadnie. Ci, którzy podążają za „modą”, nigdy tego nie zrobią. Jest to dzieło życia, co więcej, dzieło stu istnień! Tylko nieliczni mają odwagę urzeczywistnić Boga w sobie, wyrzec się nieba i Boga Osobowego oraz wszelkiej nadziei na nagrodę. Do tego potrzebna jest silna wola; nawet wahanie jest oznaką ogromnej słabości. Człowiek zawsze jest doskonały, w przeciwnym razie nigdy nie mógłby takim stać się; ale musiał to sobie uświadomić. Gdyby człowiek był związany przyczynami zewnętrznymi, mógłby być jedynie śmiertelny. Nieśmiertelność może być prawdziwa tylko w przypadku nieuwarunkowanego. Na Atmana nic nie może oddziaływać — jest to czyste złudzenie; lecz człowiek musi się identyfikować z tym, a nie z ciałem czy umysłem. Daj mu znać, że jest świadkiem wszechświata, wtedy będzie mógł cieszyć się pięknem wspaniałej panoramy przepływającej przed nim. Niech nawet powie sobie: „Jestem wszechświatem, jestem Brahmanem”. Kiedy człowiek naprawdę utożsami się z Jedynym, Atmanem, wszystko jest dla niego możliwe i wszelka materia staje się jego sługą. Jak powiedział Śri Ramakryszna: Masło, które zostanie ubite, można wlać do wody lub mleka i nigdy nie wymiesza się z żadnym z nich; więc kiedy człowiek raz urzeczywistni Jaźń, nie będzie już mógł być zanieczyszczony przez świat.

„Z balonu nie widać żadnych drobnych różnic, więc gdy człowiek wzniesie się wystarczająco wysoko, nie zobaczy dobrych i złych ludzi”. „Kiedy garnek zostanie spalony, nie można go już ukształtować; tak samo umysł, który raz dotknął Pana i przeszedł chrzest ogniowy, nie może już zostać zmieniony”. Filozofia w Sanskrycie oznacza „jasną wizję”, a religia jest filozofią praktyczną. Zwykła teoretyczna, spekulacyjna filozofia nie jest zbyt popularna w Indiach. Nie ma kościoła, nie ma wiary, nie ma dogmatów. Dwie wielkie grupy to „Dwaityści” i „Adwaityści”. Ci pierwsi mówią: „Droga do zbawienia wiedzie przez miłosierdzie Boga; raz uruchomione prawo przyczynowości nie może być nigdy złamane; tylko Bóg, który tym prawem nie jest związany, swoim miłosierdziem pomaga nam je złamać.” Ci drudzy mówią: „Za całą tą naturą kryje się coś wolnego, a znalezienie tego, co jest poza wszelkim prawem, daje nam wolność, a wolność jest zbawieniem.” Dualizm to tylko jedna faza, Adwaityzm dochodzi do ostateczności. Stać się czystym to najkrótsza droga do wolności. Tylko to jest nasze, na co zarabiamy. Żadna władza nie może nas uratować, żadne przekonania. Jeśli Bóg istnieje, każdy może Go znaleźć. Nikomu nie trzeba mówić, że jest ciepło; każdy może to odkryć sam. Tak powinno być z Bogiem. Powinien być faktem w świadomości wszystkich ludzi. Hindusi nie uznają „grzechu” w rozumieniu zachodniego umysłu. Złe uczynki nie są „grzechami”. Popełniając je nie obrażamy żadnego Władcy; po prostu wyrządzamy sobie krzywdę i musimy ponieść karę. Nie jest grzechem włożyć palec w ogień, ale ten, kto to uczyni, z pewnością będzie cierpiał tak samo, jakby nim było. Wszystkie czyny dają określone rezultaty i „każdy czyn wraca do sprawcy”. „Trynitaryzm” jest postępem w stosunku do „unitarianizmu” (który jest dualizmem, Bóg i człowiek na zawsze oddzieleni). Pierwszym krokiem w górę jest uznanie siebie za dzieci Boże; ostatnim krokiem jest uświadomienie sobie siebie jako Jednego, Atmana.

DŹNANA JOGA – V

(Wykłady zostały pierwotnie zapisane przez wybitną amerykańską uczennicę Swami, pannę S. E. Waldo. Swami Saradananda podczas pobytu w Ameryce (1896) skopiował je z jej notatnika – wyd.)

Pytanie, dlaczego nie mogą istnieć wieczne ciała jest samo w sobie nielogiczne, ponieważ „ciało” jest terminem odnoszącym się do pewnej kombinacji elementów, zmiennych i z natury nietrwałych. Gdy nie będziemy przechodzić zmian, nie będziemy mieli (tak zwanych) ciał. „Materia” poza granicami czasu, przestrzeni i przyczynowości w ogóle nie będzie materią. Czas i przestrzeń istnieją tylko w nas, jesteśmy jedyną Istotą Trwałą. Wszystkie formy są przemijające, dlatego wszystkie religie mówią: „Bóg nie ma formy”. Menander był królem grecko-baktryjskim. Nawrócił się na Buddyzm około 150 r. p.n.e. przez jednego z mnichów-misjonarzy buddyjskich i był przez nich nazywany „Milinda”. Zapytał młodego mnicha, swojego nauczyciela: „Czy doskonały człowiek (taki jak Buddha) może się mylić lub popełniać błędy?” Odpowiedź młodego mnicha brzmiała: Doskonały człowiek może pozostać w nieświadomości drobnych spraw, które nie wynikają z jego doświadczenia, ale nigdy nie może się mylić co do tego, co faktycznie odkrył jego wgląd. Jest idealny tu i teraz. Zna całą tajemnicę, esencję wszechświata, ale może nie znać jedynie zewnętrznej zmiany, poprzez którą ta esencja manifestuje się w czasie i przestrzeni. Zna samą glinę, ale nie miał doświadczenia w zakresie wszystkich kształtów, w jakie można ją uformować. Idealny człowiek zna samą Duszę, ale nie każdą formę i kombinację jej przejawów. Musiałby zdobyć bardziej względną wiedzę tak jak my, chociaż ze względu na swoją ogromną moc nauczyłby się jej znacznie szybciej.

Ogromne „światło reflektora” doskonale kontrolowanego umysłu, rzucone na jakikolwiek temat, szybko doprowadziłoby go do posiadania. Bardzo ważne jest, aby to zrozumieć, ponieważ oszczędza to wielu głupich wyjaśnień, w jaki sposób Buddha lub Jezus mogli się mylić w zwykłej względnej wiedzy, jak dobrze wiemy. Nie należy winić uczniów za to, że błędnie zapisali te wypowiedzi. Humbugiem jest twierdzenie, że jedno w ich wypowiedziach jest prawdą, a drugie nieprawdą. Zaakceptuj cały przekaz lub go odrzuć. Jak możemy wybrać prawdę od fałszu?

Jeśli coś zdarzyło się raz, może się zdarzyć ponownie. Jeśli jakikolwiek człowiek kiedykolwiek osiągnął doskonałość, my też możemy ją osiągnąć. Jeśli nie możemy stać się doskonali tu i teraz, nie uda nam się to nigdy w żadnym stanie, niebie czy warunkach, jakie możemy sobie wyobrazić. Jeśli Jezus Chrystus nie był doskonały, wówczas religia nosząca jego imię upadnie. Jeśli On był doskonały, to i my możemy stać się doskonali. Doskonały człowiek nie rozumuje ani nie „wie”, w sposób w jaki my rachujemy „wiedzę”, gdyż cała nasza wiedza jest jedynie porównaniem, a w Absolucie nie jest możliwe żadne porównanie ani klasyfikacja. Instynkt jest mniej podatny na błędy niż rozum, ale rozum jest wyższy i prowadzi do intuicji, która jest jeszcze wyższa. Wiedza jest rodzicem intuicji, która podobnie jak instynkt również jest nieomylna, tyle że na wyższym poziomie. Istnieją trzy stopnie manifestacji u istot żywych: (1) podświadomy — mechaniczny, nieomylny; (2) świadomy — wiedzący, błądzący; (3) nadświadomy — intuicyjny, nieomylny; i są one zilustrowane w zwierzęciu, człowieku i Bogu. Człowiekowi, który stał się doskonały, nie pozostaje nic innego, jak tylko zastosować swoje zrozumienie. Żyje tylko po to, by pomagać światu, nie pragnąc niczego dla siebie. To, co odróżnia jest negatywne – pozytywne jest zawsze coraz szerszy. To, co nas łączy, jest najszersze ze wszystkich, a mianowicie „Bycie”.

„Prawo jest mentalnym skrótem wyjaśniającym szereg zjawisk”; ale prawo jako byt, że tak powiem, nie istnieje. Używamy tego słowa, aby wyrazić regularne następstwo pewnych zdarzeń w świecie zjawisk. Nie możemy pozwolić, aby prawo stało się przesądem, czymś nieuniknionym, któremu musimy się podporządkować. Błąd musi towarzyszyć rozumowi, ale sama walka z błędem czyni nas bogami. Choroba jest walką natury mającą na celu wypędzenie czegoś złego; tak więc grzech jest walką boskości w nas, mającą na celu odrzucenie zwierzęcia. Musimy „grzeszyć” (to znaczy popełniać błędy), aby wznieść się do Boskości.

Nie żałuj nikogo. Patrz na wszystkich jak na równych sobie, oczyść się z grzechu pierworodnego nierówności. Wszyscy jesteśmy równi i nie wolno nam myśleć: „Ja jestem dobry, a ty jesteś zły i próbuję cię odzyskać”. Równość jest oznaką wolności. Jezus przyszedł do celników i grzeszników i zamieszkał z nimi. Nigdy nie stawiał się na piedestale. Tylko grzesznicy widzą grzech. Nie patrz na człowieka, patrz tylko na Pana. Sami produkujemy własne niebo i możemy stworzyć niebo nawet w piekle. Grzeszników można znaleźć tylko w piekle i dopóki widzimy ich wokół siebie, sami tam jesteśmy. Duch nie znajduje się w czasie ani w przestrzeni. Uświadom sobie, że „Jestem Absolutem Istnienia, Absolutem Wiedzy, Absolutem Błogości – jestem Nim, jestem Nim”. Raduj się przy narodzinach, raduj się po śmierci, raduj się zawsze miłością Bożą. Pozbądź się niewoli ciała; staliśmy się jego niewolnikami i nauczyliśmy się ściskać nasze łańcuchy i kochać naszą niewolę; tak bardzo, że pragniemy to utrwalić i trwać z „ciałem” na zawsze. Nie trzymajcie się idei „ciała”, nie szukajcie przyszłej egzystencji w żaden sposób podobnej do tej; nie kochamy i nie pragniemy ciał, nawet tych nam drogich. To życie jest naszym nauczycielem, a śmierć stwarza jedynie przestrzeń do rozpoczęcia od nowa. Ciało jest naszym nauczycielem, ale popełnić samobójstwo to szaleństwo, to tylko zabicie „nauczyciela”. Jego miejsce zajmie inny. Zatem dopóki nie nauczymy się przekraczać ciała, musimy je mieć, a tracąc jedno, otrzymamy drugie. Mimo to nie możemy utożsamiać się z ciałem, ale postrzegać je jedynie jako narzędzie służące do osiągnięcia doskonałości. Hanuman, wielbiciel Ramy, podsumował swoją filozofię w tych słowach: „Kiedy utożsamiam się z ciałem, o Panie, jestem Twoim stworzeniem, wiecznie oddzielonym od Ciebie. Kiedy utożsamiam się z duszą, jestem iskrą tego Boskiego Ognia, którym Ty jesteś. Ale kiedy utożsamiam się z Atmanem, ja i Ty stanowimy jedność.”

Dlatego Dźnani stara się urzeczywistnić Jaźń i nic więcej.

DŹNANA JOGA – VI

(Wykłady zostały pierwotnie zapisane przez wybitną amerykańską uczennicę Swami, pannę S. E. Waldo. Swami Saradananda podczas pobytu w Ameryce (1896) skopiował je z jej notatnika – wyd.)

Myślenie jest ważne, ponieważ „o czym myślimy, tym się stajemy”. Był raz Sannjasin, święty człowiek, który siedział pod drzewem i nauczał ludzi. Pił mleko, jadł tylko owoce i wykonywał niezliczone „Prānājāmy” i czuł się bardzo święty. W tej samej wiosce mieszkała zła kobieta. Każdego dnia Sannjāsin chodził i ostrzegał ją, że jej niegodziwość doprowadzi ją do piekła. Biedna kobieta, nie mogąc zmienić swojego sposobu życia, który był jej jedynym źródłem utrzymania, była nadal bardzo poruszona straszliwą przyszłością przedstawioną przez Sannjāsina. Płakała i modliła się do Pana, prosząc Go, aby jej przebaczył, ponieważ nie mogła się powstrzymać. Z biegiem czasu zarówno święty mężczyzna, jak i zła kobieta umarli. Aniołowie przyszli i zanieśli ją do nieba, podczas gdy demony pochłonęły duszę Sannjasina. „Dlaczego to!” zawołał: „Czyż nie prowadziłem najświętszego życia i nie głosiłem wszystkim świętości? Dlaczego mam zostać zabrany do piekła, podczas gdy ta niegodziwa kobieta jest zabrana do nieba?” „Ponieważ” – odpowiedziały demony – „kiedy była zmuszana do popełniania bezbożnych czynów, jej umysł był zawsze skupiony na Panu i szukała wybawienia, które teraz do niej przyszło. Ale ty, przeciwnie, kiedy wykonywałeś tylko święte działania, twój umysł był zawsze skupiony na niegodziwości innych. Widziałeś tylko grzech i myślałeś tylko o grzechu, więc teraz musisz udać się do miejsca, gdzie jest tylko grzech.” Morał z tej historii jest oczywisty: życie zewnętrzne niewiele daje. Serce musi być czyste i czyste serce widzi tylko dobro, nigdy zło. Nigdy nie powinniśmy próbować być strażnikami ludzkości ani stać na piedestale jako święci nawracający grzeszników. Oczyśćmy się raczej, a rezultatem musi być to, że czyniąc tak pomożemy innym.

Fizyka jest ograniczona z obu stron przez metafizykę. Podobnie jest z rozumem – zaczyna się od nierozsądku i kończy na nierozsądku. Jeśli popchniemy badanie wystarczająco daleko w świecie percepcji, musimy dotrzeć do płaszczyzny poza percepcją. Rozum jest w rzeczywistości nagromadzoną i sklasyfikowaną percepcją, zachowaną w pamięci. Nigdy nie możemy sobie wyobrazić ani rozumować poza naszymi percepcjami zmysłowymi. Nic poza rozumem nie może być przedmiotem poznania zmysłowego. Czujemy ograniczony charakter rozumu, a mimo to przenosi on nas na płaszczyznę, na której dostrzegamy coś poza nim. Powstaje zatem pytanie: czy człowiek ma instrument wykraczający poza rozum? Jest bardzo prawdopodobne, że w człowieku istnieje moc sięgania poza rozum; w rzeczywistości święci wszystkich wieków potwierdzają istnienie tej mocy w sobie. Ale z samej natury rzeczy niemożliwe jest przełożenie duchowych idei i spostrzeżeń na język rozumu; i ci święci, każdy z osobna, oświadczyli, że nie są w stanie ujawnić swoich duchowych doświadczeń. Język nie jest oczywiście w stanie opisać ich słowami, zatem można jedynie stwierdzić, że są to rzeczywiste doświadczenia, których każdy może doświadczyć. Tylko w ten sposób można je poznać, ale nigdy nie da się ich opisać. Religia jest nauką, która poznaje transcendentalność w naturze poprzez transcendentalność w człowieku. Jak dotąd niewiele wiemy o człowieku, a co za tym idzie niewiele o wszechświecie. Kiedy dowiemy się więcej o człowieku, prawdopodobnie dowiemy się więcej o wszechświecie. Człowiek jest ucieleśnieniem wszystkich rzeczy i wszelka wiedza jest w nim. Tylko dla nieskończenie małej części wszechświata, która wchodzi w zakres percepcji zmysłowej, jesteśmy w stanie znaleźć przyczynę; nigdy nie jesteśmy w stanie podać powodu jakiejkolwiek podstawowej zasady. Podanie powodu jakiejś rzeczy oznacza po prostu zaklasyfikowanie jej i umieszczenie w szufladzie umysłu. Kiedy spotykamy nowy fakt, od razu staramy się umieścić go w jakiejś istniejącej kategorii, a próba tego polega na rozumowaniu. Gdy uda nam się ten fakt uplasować, daje to pewną satysfakcję, jednak w tej klasyfikacji nigdy nie możemy wyjść poza płaszczyznę fizyczną. To, że człowiek może przekroczyć granice zmysłów, jest dobitnym świadectwem wszystkich minionych wieków. Upaniszady powiedziały 5000 lat temu, że urzeczywistnienia Boga nigdy nie można osiągnąć za pomocą zmysłów. Jak dotąd współczesny agnostycyzm się z tym zgadza, ale Wedy idą dalej niż tylko strona negatywna i w najprostszy sposób stwierdzają, że człowiek może i rzeczywiście przekracza ten ograniczony zmysłami, zamrożony wszechświat. Potrafi niejako znaleźć dziurę w lodzie, przez którą może przejść i dotrzeć do całego oceanu życia. Tylko w ten sposób przekraczając świat zmysłów może osiągnąć swoją prawdziwą Jaźń i uświadomić sobie czym naprawdę jest.

Dźnana nigdy nie jest wiedzą zmysłową. Nie możemy poznać Brahmana, ale jesteśmy Brahmanem, całością, a nie kawałkiem. Nierozciągniętego nigdy nie da się podzielić. Pozorna różnorodność jest jedynie odbiciem widzianym w czasie i przestrzeni, tak jak widzimy słońce odbite w milionach kropel rosy, chociaż wiemy, że samo słońce jest jedno, a nie wieloma. W Dźnanie musimy stracić z oczu różnorodność i zobaczyć tylko Jedność. Tutaj nie ma podmiotu, przedmiotu, wiedzy, ty, on czy ja, jest tylko jedna, absolutna Jedność. Jesteśmy tym cały czas; raz wolni, na zawsze wolni. Człowieka nie obowiązuje prawo przyczynowości. Bólu i nędzy nie ma w człowieku, są one niczym przemijająca chmura, rzucająca swój cień na słońce. Gdy jednak chmura przechodzi, słońce pozostaje niezmienione; i tak jest z człowiekiem. Nie rodzi się, nie umiera, nie ma go w czasie i przestrzeni. Te idee są jedynie odzwierciedleniem umysłu, ale mylimy je z rzeczywistością i w ten sposób tracimy z oczu chwalebną prawdę, którą przesłaniają. Czas jest jedynie metodą naszego myślenia, ale my jesteśmy wiecznie obecnym czasem. Dobro i zło istnieją tylko w odniesieniu do nas. Jednego nie można mieć bez drugiego, ponieważ żadne z nich nie ma znaczenia ani istnienia w oderwaniu od drugiego. Dopóki rozpoznajemy dwoistość, czyli oddzielenie Boga od człowieka, tak długo musimy widzieć dobro i zło. Tylko udając się do centrum, jednocząc się z Bogiem, możemy uciec od złudzeń zmysłowych. Kiedy odpuścimy wieczną gorączkę pożądania, nieskończone pragnienie, które nie daje nam spokoju, kiedy na zawsze zaspokoimy pragnienie, uciekniemy zarówno od dobra jak i od zła, ponieważ przekroczymy jedno i drugie. Zaspokojenie pragnienia tylko je zwiększa, jak oliwa dolana do ognia, ale sprawia, że pali się mocniej. Im dalej od centrum tym szybciej kręci się koło, tym mniej odpoczynku. Zbliż się do środka, powstrzymaj pragnienia, stłum je, pozwól fałszywemu ja odejść, wtedy nasza wizja się rozjaśni i zobaczymy Boga. Tylko poprzez wyrzeczenie się tego życia i wszelkiego życia przyszłego (nieba itp.) możemy osiągnąć punkt, w którym mocno stoimy na prawdziwej Jaźni. Chociaż mamy nadzieję na wszystko, pożądanie nadal nami rządzi. Bądź choć przez chwilę naprawdę „beznadziejny”, a mgła opadnie. Po co mieć nadzieję, gdy jest się całym istnieniem? Sekretem Dźnāny jest porzucenie wszystkiego i bycie wystarczającym dla siebie. Powiedz „nie”, a staniesz się „nie”; powiedz „jest”, a staniesz się „jest”. Czcij Jaźń w sobie, nic innego nie istnieje. Jedyne, co nas wiąże to Mājā – złudzenie.

DŹNANA JOGA – VII

(Wykłady zostały pierwotnie zapisane przez wybitną amerykańską uczennicę Swami, pannę S. E. Waldo. Swami Saradananda podczas pobytu w Ameryce (1896) skopiował je z jej notatnika – wyd.)

Jaźń jest warunkiem wszystkiego we wszechświecie, ale nigdy nie może być uwarunkowana. Gdy tylko dowiemy się, że jesteśmy Tym, jesteśmy wolni. Jako śmiertelnicy nie jesteśmy i nigdy nie będziemy wolni. Wolna śmiertelność jest sprzecznością samą w sobie, ponieważ śmiertelność implikuje zmianę, a tylko to, co niezmienne, może być wolne. Tylko Atman jest wolny i to jest nasza prawdziwa istota. Czujemy tę wewnętrzną wolność; pomimo wszystkich teorii, wszelkich przekonań, wiemy to i każde działanie udowadnia, że to wiemy. Wola nie jest wolna, jej pozorna wolność jest jedynie odbiciem Rzeczywistego. Gdyby świat był tylko nieskończonym łańcuchem przyczyn i skutków, gdzie można by stanąć aby mu pomóc? Ratownik musi mieć zapewniony kawałek suchego lądu, na którym może stanąć, bo inaczej jak będzie mógł kogoś wyciągnąć z rwącego strumienia i uratować go przed utonięciem? Nawet fanatyk, który woła: „Jestem robakiem”, myśli, że jest na dobrej drodze do zostania świętym. Widzi świętego nawet w robaku.

Istnieją dwa cele ludzkiego życia: prawdziwa wiedza (Widźnāna) i błogość. Bez wolności te dwa elementy są niemożliwe. Są kamieniem probierczym całego życia. Powinniśmy tak bardzo odczuwać Wieczną Jedność, że powinniśmy płakać nad wszystkimi grzesznikami, wiedząc, że to my grzeszymy. Odwiecznym prawem jest samopoświęcenie, a nie samopotwierdzenie. Jakie „ja” potwierdzić, gdy wszystko jest jednym? Nie ma żadnych „praw”, wszystko jest miłością. Wielkie prawdy których nauczał Jezus nigdy nie zostały wcielone w życie. Wypróbujmy jego metodę i zobaczmy, czy świat nie zostanie zbawiony. Przeciwna metoda prawie go zniszczyła. Tylko bezinteresowność, a nie egoizm, może rozwiązać tę kwestię. Idea „prawa” jest ograniczeniem; tak naprawdę nie ma „moje” i „twoje”, bo ja jestem tobą, a ty jesteś mną. Mamy „odpowiedzialność”, a nie „prawa”. Powinniśmy mówić: „Jestem wszechświatem”, a nie „Jestem Janem” czy „Jestem Marią”. Wszystkie te ograniczenia są złudzeniami i to one trzymają nas w niewoli, gdyż gdy tylko pomyślę: „Jestem Janem”, chcę mieć wyłączne posiadanie pewnych rzeczy i zacznę mówić „ja i moje” a czyniąc tak nieustannie dokonuję nowe odróżnienia. Zatem nasza niewola wzrasta z każdym nowym odróżnieniem i coraz bardziej oddalamy się od centralnej Jedności, niepodzielnej Nieskończoności. Jest tylko jedna Indywidualność i każdy z nas jest Tym. Jedynie jedność jest miłością i nieustraszonością; separacja prowadzi nas do nienawiści i strachu. Jedność wypełnia prawo. Tutaj, na ziemi, staramy się zamykać małe przestrzenie i wykluczać osoby z zewnątrz, ale nie możemy tego zrobić w niebie, chociaż to właśnie próbuje zrobić sekciarska religia gdy mówi: „Tylko ta droga prowadzi do zbawienia, wszystkie inne są błędne”. Naszym celem powinno być zniszczenie tych małych przegród, poszerzenie granic, aż znikną z oczu, oraz uświadomienie sobie, że wszystkie religie prowadzą do Boga. Trzeba poświęcić to małe, mizerne ja. Jest to prawda symbolizowana przez chrzest w nowe życie, śmierć starego człowieka, narodziny nowego – zagładę fałszywego ja, urzeczywistnienie Atmana, jedynej Jaźni wszechświata.

Dwie główne części Wed to Karma Kānda – część dotycząca działania lub pracy i Dźnāna Kānda – część poświęcona poznaniu, prawdziwej wiedzy. W Wedach możemy znaleźć cały proces rozwoju idei religijnych. Dzieje się tak dlatego, że kiedy osiągnięto wyższą prawdę, niższe postrzeganie, które do niej doprowadziło, nadal pozostawało zachowane. Stało się tak, ponieważ mędrcy zdali sobie sprawę, że świat stworzenia jest wieczny, zawsze znajdą się tacy, którzy będą potrzebowali pierwszych kroków do wiedzy, że najwyższa filozofia, choć otwarta dla wszystkich, nigdy nie będzie mogła zostać objęta przez wszystkich. W prawie każdej innej religii zachowało się jedynie ostatnie, najwyższe urzeczywistnienie prawdy, z naturalną konsekwencją tego, że starsze idee zostały utracone, podczas gdy nowsze były rozumiane tylko przez nielicznych i stopniowo przestały mieć znaczenie dla wielu. Skutek ten widzimy w narastającym buncie przeciwko starym tradycjom i autorytetom. Zamiast je akceptować, współczesny człowiek odważnie wzywa je do uzasadnienia swoich twierdzeń, do wyjaśnienia podstaw, na których domagają się akceptacji. Wiele w Chrześcijaństwie polega po prostu na zastosowaniu nowych nazw i znaczeń do starych pogańskich wierzeń i zwyczajów. Gdyby zachowano stare źródła i w pełni wyjaśniono przyczyny przeskoków, wiele rzeczy byłoby jaśniejszych. Wedy zachowały stare idee, co wymagało obszernych komentarzy wyjaśniających je i powód, dla którego je zachowano. Doprowadziło to również do wielu przesądów poprzez lgnięcie do starych form, gdy zatracono wszelkie poczucie ich znaczenia. Podczas wielu ceremonii powtarzane są słowa, które przetrwały z zapomnianego już języka i którym nie można obecnie przypisać żadnego prawdziwego znaczenia. Ideę ewolucji można było znaleźć w Wedach na długo przed erą chrześcijańską; ale dopóki Darwin nie stwierdził, że to prawda, uważano to za zwykły hinduski przesąd.

Wszystkie zewnętrzne formy modlitwy i oddawania czci zawarte są w Karma Kanda. Są one dobre, jeśli są wykonywane w duchu bezinteresowności i nie można ich przerodzić w zwykłą formalność. Oczyszczają serce. Karma-Jogin pragnie, aby wszyscy zostali zbawieni przed nim samym. Jego jedynym zbawieniem jest pomaganie innym w osiągnięciu zbawienia. „Służenie sługom Kryszny jest najwyższym uwielbieniem”. Pewien wielki święty modlił się: „Pozwól mi pójść do piekła z grzechami całego świata, ale niech świat zostanie zbawiony”. To prawdziwe wielbienie prowadzi do intensywnego poświęcenia. Opowiada się o pewnym mędrcu, że był skłonny oddać swojemu psu wszystkie swoje cnoty, aby mógł pójść do nieba, ponieważ był mu wierny od dawna, podczas gdy on sam zadowalał się pójściem do piekła.

Dźnana Kanda uczy, że sama wiedza może zbawić, innymi słowy, że człowiek musi stać się „mądrym ku zbawieniu”. Wiedza jest pierwszym celem, Wiedzący zna siebie. Jaźń, jedyny podmiot, w manifestacji szuka jedynie poznania siebie. Im lepsze lustro, tym lepsze odbicie może dać; tak więc człowiek jest najlepszym zwierciadłem i im czystszy jest człowiek, tym wyraźniej może odzwierciedlać Boga. Człowiek popełnia błąd oddzielając się od Boga i utożsamiając się z ciałem. Ten błąd wynika z Maji, która nie jest dokładnie złudzeniem, ale można powiedzieć, że postrzega się rzeczywistość jako coś innego, a nie taką, jaka jest. To utożsamianie się z ciałem prowadzi do nierówności, która nieuchronnie prowadzi do walki i zazdrości, a dopóki widzimy nierówność, nigdy nie zaznamy szczęścia. „Niewiedza i nierówność to dwa źródła wszelkiego nieszczęścia” – mówi Dźnana.

Kiedy człowiek został dostatecznie uderzony przez świat, budzi się w nim pragnienie wolności; a szukając sposobu na ucieczkę od ponurego życia ziemskiego, poszukuje wiedzy, dowiaduje się, kim naprawdę jest i jest wolny. Potem patrzy na świat jak na ogromną maszynę, ale bardzo uważa, aby trzymać palce z dala od kół. Obowiązek ustaje dla tego, kto jest wolny; jaka moc może ograniczyć wolną istotę? Czyni dobro, ponieważ taka jest jego natura, a nie dlatego, że nakazuje to jakiś wyimaginowany obowiązek. Nie dotyczy to tych, którzy wciąż pozostają w niewoli zmysłów. Tylko dla tego, który przekroczył niższą jaźń jest ta wolność. Stoi na własnej duszy, nie przestrzega żadnego prawa; jest wolny i doskonały. Odrzucił stare przesądy i zszedł z koła. Natura jest jedynie lustrem nas samych. Istnieją granice mocy roboczej istot ludzkich, ale nie ma ograniczeń pragnień; dlatego staramy się uchwycić siłę roboczą innych i cieszyć się owocami ich pracy, sami uciekając od pracy. Wynalezienie maszyn, które będą dla nas pracować nigdy nie poprawi dobrobytu, ponieważ zaspokajając pragnienia, jedynie je znajdujemy, a potem chcemy coraz więcej i bez końca. Umierając, wciąż przepełnieni niezaspokojonymi pragnieniami, musimy rodzić się na nowo w daremnym poszukiwaniu satysfakcji. „Zanim dotarliśmy do człowieka, mieliśmy osiem milionów ciał” – mówią Hindusi. Dźnana mówi: „Zabij pragnienia i w ten sposób się ich pozbądź”. To jedyny sposób. Odrzuć wszelką przyczynę i urzeczywistnij Atmana. Tylko wolność może wytworzyć prawdziwą moralność. Gdyby istniał tylko nieskończony łańcuch przyczyn i skutków, Nirwana nie mogłaby istnieć. Jest to wygaśnięcie pozornego „ja”, spętanego tym łańcuchem. Na tym właśnie polega wolność, na wyjściu poza przyczynowość.

Naszą prawdziwą naturą jest dobra, wolna, czysta istota, która nigdy nie może być zła ani czynić zła. Kiedy czytamy Boga naszymi oczami i umysłami, nazywamy Go tak czy inaczej; ale w rzeczywistości jest tylko Jeden, wszystkie odmiany są naszymi interpretacjami tego Jednego. Stając się niczym odzyskujemy nasze prawdziwe Ja. Podsumowanie Buddhy dotyczące nieszczęścia jako rezultatu „ignorancji i kasty” (nierówności) zostało przyjęte przez Wedantystów, ponieważ jest najlepsze, jakie kiedykolwiek stworzono. Przejawia cudowną wnikliwość tego największego z ludzi. Bądźmy więc odważni i szczerzy: jakąkolwiek droga, którą z oddaniem podążamy, musi nas prowadzić do wolności. Gdy raz złapie się jedno ogniwo łańcucha, całość musi stopniowo podążać za nim. Podlewaj korzeń drzewa, a całe drzewo będzie podlewane. Marnowanie czasu na podlewanie każdego liścia nie ma większego sensu. Innymi słowy, szukajmy Pana, a zdobywając Go, otrzymamy wszystko. Kościoły, doktryny, formy – to jedynie żywopłoty chroniące delikatną roślinę religii; ale później trzeba je wszystkie rozbić, aby mała roślinka stała się drzewem. Zatem różne sekty religijne, Biblie, Wedy i pisma święte są po prostu „donicami” dla tej małej roślinki; ale musi wyjść z donicy i wypełnić świat.

Musimy nauczyć się czuć siebie tak samo w słońcu, w gwiazdach, jak tutaj. Duch jest poza całym czasem i przestrzenią; każde oko, które widzi, jest moim okiem; każde usta wychwalające Pana są moimi ustami; każdy grzesznik to Ja. Nie jesteśmy nigdzie zamknięci, nie jesteśmy ciałem. Wszechświat to nasze ciało. Jesteśmy po prostu czystym kryształem odzwierciedlającym wszystko, ale sami jesteśmy zawsze tacy sami. Jesteśmy magikami wymachującymi magicznymi różdżkami i tworzącymi przed sobą sceny według własnego uznania, ale musimy wyjść poza pozory i poznać Jaźń. Ten świat jest jak woda w czajniku, która zaczyna się gotować; najpierw pojawia się bańka, potem kolejna, potem wiele, aż wszystko wrze i rozpływa się w parze. Wielcy nauczyciele są jak bańki, kiedy się pojawiają – jedna tu, jedna tam; ale w końcu każde stworzenie musi być bańką i uciec. Stworzenie, zawsze nowe, przyniesie nową wodę i przejdzie ten proces od nowa. Buddha i Chrystus to dwie największe „bańki” jakie znał świat. Były to wielkie dusze, które urzeczywistniwszy wolność, pomagały innym w ucieczce. Żaden z nich nie był doskonały, lecz należy ich osądzać na podstawie ich cnót, a nie wad. Jezusowi nie udało się, ponieważ nie zawsze żył zgodnie ze swoim najwyższym ideałem; a przede wszystkim dlatego, że nie dał kobiecie równego miejsca z mężczyzną. Kobieta zrobiła dla niego wszystko, a jednak żadna nie została apostołem. Było to niewątpliwie spowodowane jego semickim pochodzeniem. Wielcy Aryjczycy, w tym Buddha, zawsze stawiali kobietę na równi z mężczyzną. Dla nich płeć w religii nie istniała. W Wedach i Upaniszadach kobiety nauczały najwyższych prawd i cieszyły się taką samą czcią jak mężczyźni.

DŹNANA JOGA – VIII

(Wykłady zostały pierwotnie zapisane przez wybitną amerykańską uczennicę Swami, pannę S. E. Waldo. Swami Saradananda podczas pobytu w Ameryce (1896) skopiował je z jej notatnika – wyd.)

Zarówno szczęście, jak i nieszczęście są łańcuchami, jedno złotym, drugie żelaznym; ale oba są równie silne, aby nas związać i powstrzymywać przed uświadomieniem sobie naszej prawdziwej natury. Atman nie zna szczęścia ani nieszczęścia. To są zwykłe „stany”, a stany muszą się zawsze zmieniać. Naturą duszy jest niezmienna błogość i pokój. Nie musimy tego zdobywać; mamy to; zmyjmy śmieci z oczu naszych i zobaczmy. Musimy zawsze stać na Jaźni i patrzeć z doskonałym spokojem na całą panoramę świata. To tylko dziecinna zabawa i nigdy nie powinna nam przeszkadzać. Jeśli umysł cieszy się pochwałą, będzie cierpiał z powodu winy. Wszystkie przyjemności zmysłów, a nawet umysłu są ulotne, ale w nas samych jest jedyna prawdziwa, niepowiązana przyjemność, niezależna od niczego na zewnątrz. „Przyjemność Jaźni jest tym, co świat nazywa religią”. Im więcej jest w nas błogości, tym bardziej jesteśmy duchowi. Nie polegajmy na świecie dla przyjemności.

Niektóre biedne rybaczki, porwane przez gwałtowną burzę, znalazły schronienie w ogrodzie bogatego człowieka. Przyjął je życzliwie, nakarmił i pozostawił, aby spoczęły w altanie, otoczonej wspaniałymi kwiatami, które wypełniały całe powietrze swą bogatą wonią. Kobiety leżały w tym słodko pachnącym raju, ale nie mogły spać. Brakowało im czegoś w życiu i nie mogły bez tego być szczęśliwe. W końcu jedna z kobiet wstała i poszła do miejsca, gdzie zostawiły kosze z rybami, przyniosła je do altany, a potem znów szczęśliwe w znajomym zapachu, wszystkie wkrótce mocno zasnęły.

Niech świat nie będzie naszym „koszykiem rybnym”, na którym musimy polegać, jeśli chodzi o przyjemność. To jest Tāmasika, czyli bycie związanym przez najniższą z trzech cech (lub gun). Następni wyżej są egoiści, którzy zawsze mówią o „ja”, „ja”. Czasami wykonują dobrą pracę i mogą stać się duchowi. Są to Rādźasika, czyli aktywni. Najwyższa jest natura introspektywna (Sāttwika), ci, którzy żyją tylko w Jaźni. Te trzy cechy występują w każdym człowieku w różnych proporcjach i różne z nich dominują w różnym czasie. Musimy dążyć do pokonania Tamasu za pomocą Radźasu, a następnie zanurzyć oba w Sattwie.

Tworzenie nie polega na „robieniu” czegoś, jest to walka o odzyskanie równowagi, jak wtedy, gdy odrobiny korka są rzucone na dno wiadra z wodą: pojedynczo lub w skupiskach wznoszą się na górę, a gdy wszystkie osiągną szczyt i równowaga została odzyskana, wszelki ruch lub „życie” ustaje. Podobnie jest ze stworzeniem; jeśli osiągnięta zostanie równowaga, ustaną wszelkie zmiany i zakończy się tzw. życie. Życiu musi towarzyszyć zło, bo gdy zostanie przywrócona równowaga, świat musi się skończyć, gdyż identyczność i zniszczenie są jednym. Nie ma możliwości posiadania przyjemności bez bólu lub dobra bez zła, ponieważ życie samo w sobie jest po prostu utraconą równowagą. Pragniemy wolności, a nie życia, przyjemności czy dobra. Stworzenie jest wieczne, bez początku i bez końca, jako wiecznie poruszająca się fala w nieskończonym jeziorze. Istnieją jeszcze głębiny nieosiągnięte i inne, w których odzyskano spokój, ale fala wciąż postępuje, a walka o odzyskanie równowagi jest wieczna. Życie i śmierć to tylko różne nazwy tego samego faktu, to dwie strony tego samego medalu. Jedno i drugie to Maja, niewytłumaczalny stan, w którym w pewnym momencie dąży się do życia, a za chwilę do śmierci. Poza tym wszystkim jest prawdziwa natura, Atman. Wchodzimy w stworzenie i wtedy ono staje się dla nas życiem. Rzeczy same w sobie są martwe, tylko my dajemy im życie, a potem jak głupcy odwracamy się i boimy się ich lub cieszymy się nimi! Świat nie jest ani prawdziwy, ani nieprawdziwy, jest cieniem prawdy.

„Wyobraźnia jest złoconym cieniem prawdy” – mówi poeta. Wszechświat wewnętrzny, Rzeczywisty, jest nieskończenie większy od wszechświata zewnętrznego, który jest jedynie cienistą projekcją tego prawdziwego. Kiedy widzimy „linę”, nie widzimy „węża”, a kiedy „wąż” jest, „liny” nie ma. Jedno i drugie nie może istnieć jednocześnie; więc gdy widzimy świat, nie urzeczywistniamy Jaźni, jest to jedynie koncepcja intelektualna. W realizacji Brahmana, osobiste „ja” i wszelki sens świata zostają utracone. Światło nie zna ciemności, ponieważ nie istnieje w świetle; więc Brahman jest wszystkim. Chociaż rozpoznajemy Boga, tak naprawdę tylko Jaźń oddzieliliśmy się od siebie i czcimy jako coś na zewnątrz nas; ale przez cały czas jest to nasze własne prawdziwe Ja, jedyny Bóg. Naturą zwierzęcia jest pozostać tam, gdzie jest, naturą człowieka jest szukanie dobra i unikanie zła, naturą Boga nie szukanie ani unikanie, lecz po prostu bycie wieczną błogością. Bądźmy Bogami, uczyńmy nasze serca jak ocean, abyśmy mogli wyjść poza wszelkie drobnostki świata i widzieć go jedynie jako obraz. Możemy wtedy cieszyć się nim, nie będąc przez to w żaden sposób dotkniętymi. Po co szukać dobra w świecie, co możemy tam znaleźć? Najlepsze, co ma do zaoferowania, to tak, jakby dzieci bawiące się w kałuży błota znalazły kilka szklanych paciorków. Znów je gubią i muszą zaczynać poszukiwania od nowa. Nieskończoną siłą jest religia i Bóg. Duszą jesteśmy tylko wtedy, gdy jesteśmy wolni, nieśmiertelność jest tylko wtedy, gdy jesteśmy wolni, istnieje Bóg tylko wtedy, gdy jest On wolny.

Dopóki nie porzucimy świata stworzonego przez ego, nigdy nie będziemy mogli wejść do Królestwa Niebieskiego. Nikt nigdy tego nie zrobił i nikt nigdy tego nie zrobi. Porzucić świat oznacza całkowicie zapomnieć o ego, w ogóle go nie znać, żyć w ciele, ale nie być przez nie rządzonym. To drańskie ego musi zostać zniszczone. Moc pomagania ludzkości jest w rękach cichych, którzy jedynie żyją, kochają i całkowicie wycofują się ze swojej osobowości. Tacy nigdy nie mówią „ja” ani „moje”, są jedynie błogosławieni tym, że są narzędziami pomagającymi innym. Są całkowicie utożsamieni z Bogiem, o nic nie proszą i niczego świadomie nie robią. To prawdziwi Dźiwanmuktowie – całkowicie bezinteresowni, z całkowicie rozwiniętą osobowością i pozbawieni ambicji. Wszyscy oni są zasadami, bez osobowości. Im bardziej zatapiamy „małe ja”, tym bardziej przychodzi Bóg. Pozbądźmy się małego „ja” i pozwólmy, aby żyło w nas tylko wielkie „ja”. Nasza najlepsza praca i największy wpływ mają miejsce wtedy, gdy nie myślimy o sobie. To właśnie „pozbawieni pragnień” przynoszą wspaniałe rezultaty. Błogosław ludzi, gdy cię złorzeczą. Pomyśl, ile dobrego czynią, pomagając wykorzenić fałszywe ego. Trzymaj się mocno prawdziwej Jaźni, myśl tylko o czystych myślach, a osiągniesz więcej niż tylko pułk zwykłych kaznodziejów. Z czystości i ciszy pochodzi słowo mocy.

DŹNANA JOGA – IX

(Wykłady zostały pierwotnie zapisane przez wybitną amerykańską uczennicę Swami, pannę S. E. Waldo. Swami Saradananda podczas pobytu w Ameryce (1896) skopiował je z jej notatnika – wyd.)

Ekspresja jest z konieczności zwyrodnieniem, ponieważ ducha można wyrazić jedynie za pomocą „litery”, a jak powiedział św. Paweł, „litera zabija”. Życie nie może toczyć się w „literze”, która jest jedynie odbiciem. Jednakże zasada musi być ubrana w materię, aby była „znana”. Tracimy z oczu Rzeczywistość pod przykrywką i zaczynamy uważać ją za Rzeczywistość, a nie za symbol. To niemal powszechny błąd. Każdy wielki Nauczyciel o tym wie i stara się przed tym chronić; lecz ludzkość, ogólnie rzecz biorąc, ma skłonność do oddawania czci raczej temu, co widzialne, niż temu, co niewidzialne. Właśnie dlatego na świat przybyli kolejni prorocy, aby raz po raz wskazywać na zasadę stojącą za osobowością i nadać jej nowe pokrycie, dostosowane do czasów. Prawda pozostaje niezmienna, ale można ją przedstawić jedynie w „formie”; tak więc od czasu do czasu Prawdzie nadawana jest nowa „forma” lub wyraz, w miarę jak postęp ludzkości czyni ją gotową na jej przyjęcie. Kiedy uwolnimy się od imienia i formy, zwłaszcza kiedy nie będziemy już potrzebować żadnego rodzaju ciała, dobrego czy złego, zgrubnego czy subtelnego, tylko wtedy uciekniemy z niewoli. „Wieczny postęp” byłby wieczną niewolą. Musimy wyjść poza wszelkie zróżnicowanie i osiągnąć wieczną „identyczność”, czyli jednorodność, czyli Brahmana. Atman jest jednością wszystkich osobowości i jest niezmienny, „Jeden bez drugiego”. To nie jest życie, ale jest ukute w życie. Jest poza życiem i śmiercią, dobrem i złem. To jest Absolutna Jedność. Odważ się szukać Prawdy nawet w piekle. Wolność nigdy nie może dotyczyć nazwy i formy, tego, co powiązane. Żadna forma nie może powiedzieć: „Jestem wolna jako forma”. Wolność nadchodzi dopiero, gdy utracimy wszelkie pojęcie o formie. Jeśli nasza wolność rani innych, tam nie jesteśmy wolni. Nie wolno nam ranić innych. Chociaż prawdziwa percepcja jest tylko jedna, względnych percepcji musi być wiele. Źródło wszelkiej wiedzy jest w każdym z nas – zarówno w mrówce, jak i w najwyższym aniele. Prawdziwa religia jest jedna; wszelkie spory dotyczą form, symboli, „ilustracji”. Tysiąclecie już istnieje dla tych, którzy je znajdą. Prawda jest taka, że zatraciliśmy siebie i myślimy, że świat jest stracony. „Głupcze! Czy nie słyszysz? W twoim sercu dzień i noc śpiewa Wieczna Muzyka – Saććidānanda, Soham, Soham (Istnienie, Wiedza i Błogość, jestem Nim, jestem Nim)!”

Próba myślenia bez fantazmatów oznacza próbę uczynienia niemożliwego możliwym. Każda myśl składa się z dwóch części – myślenia i słowa, i musimy mieć oba. Ani idealiści, ani materialiści nie są w stanie wyjaśnić świata; aby tego dokonać, musimy przyjąć zarówno ideę, jak i ekspresję. Cała wiedza opiera się na odbiciu, ponieważ możemy zobaczyć tylko własne twarze odbite w lustrze. Zatem nikt nie może poznać swojej Jaźni ani Brahmana; lecz każdy jest tą Jaźnią i musi widzieć jej odbicie aby uczynić ją przedmiotem wiedzy. To oglądanie ilustracji niewidzialnej Zasady prowadzi do bałwochwalstwa – tak zwanego. Spektrum idoli jest szersze, niż się zwykle uważa. Obejmują one drewno i kamień, a także wielkie osobistości, takie jak Jezus czy Buddha. Wprowadzenie bożków do Indii było wynikiem ciągłego gniewu Buddhy przeciwko Osobowemu Bogu. Wedy ich nie znały, ale reakcja na utratę Boga jako Stwórcy i Przyjaciela doprowadziła do zrobienia z wielkich nauczycieli bożków, a sam Buddha stał się bożkiem i jako taki jest czczony przez miliony ludzi. Gwałtowne próby reform zawsze kończą się opóźnianiem prawdziwych reform. Oddawanie czci jest wpisane w naturę każdego człowieka; tylko najwyższa filozofia może wznieść się do czystej abstrakcji. Dlatego człowiek zawsze będzie personifikował swego Boga, aby Go czcić. Jest to bardzo dobre, pod warunkiem, że symbol, jakikolwiek by nie był, jest czczony jako symbol Boskości stojącej za nim, a nie sam w sobie i dla siebie. Przede wszystkim musimy uwolnić się od przesądów wiary, bo „to jest w księgach”. Próba dostosowania wszystkiego – nauki, religii, filozofii i całej reszty – do tego, co mówi jakakolwiek książka, jest najstraszniejszą tyranią. Kult książek jest najgorszą formą bałwochwalstwa. Był raz jeleń, dumny i wolny i władczo przemówił do swego dziecka: „Spójrz na mnie, spójrz na moje potężne rogi! Jednym pchnięciem mogę zabić człowieka; pięknie jest być jeleniem!” Właśnie wtedy w oddali rozległ się dźwięk trąbki myśliwego i jeleń pospiesznie uciekł, a za nim jego zdumione dziecko. Kiedy dotarli do bezpiecznego miejsca, zapytał: „Dlaczego uciekasz przed ludźmi, o mój ojcze, skoro jesteś tak silny i odważny?” Jeleń odpowiedział: „Moje dziecko, wiem, że jestem silny i potężny, ale kiedy słyszę ten dźwięk, coś mnie chwyta i sprawia, że uciekam, czy tego chcę, czy nie”. Tak jest z nami. Słyszymy „dźwięk trąbki” praw zapisanych w księgach, trzymają nas przyzwyczajenia i stare przesądy; i zanim się zorientujemy, jesteśmy szybko związani i zapominamy o naszej prawdziwej naturze, którą jest wolność.

Wiedza istnieje wiecznie. Człowiek, który odkrywa prawdę duchową, jest tym, co nazywamy „natchnionym”, a to, co wnosi w świat, jest objawieniem. Ale objawienie także jest wieczne i nie należy go krystalizować jako ostatecznego, a następnie ślepo podążać za nim. Objawienie może przyjść do każdego człowieka, który przygotował się na jego otrzymanie. Doskonała czystość jest sprawą najważniejszą, gdyż tylko „ludzie czystego serca będą oglądać Boga”. Człowiek jest najwyższą istotą jaka istnieje i to jest najwspanialszy świat, gdyż tutaj człowiek może urzeczywistnić wolność. Najwyższą koncepcją Boga, jaką możemy mieć, jest człowiek. Każda cecha, którą Mu nadajemy, należy także do człowieka, tylko w mniejszym stopniu. Kiedy wznosimy się wyżej i chcemy wydostać się z tej koncepcji Boga, musimy wydostać się z ciała, z umysłu i wyobraźni i pozostawić ten świat poza zasięgiem wzroku. Kiedy wznosimy się by być absolutem, nie jesteśmy już w świecie – wszystko jest podmiotem, bez przedmiotu. Człowiek jest wierzchołkiem jedynego „świata”, jaki możemy poznać. Mówi się, że ci, którzy osiągnęli „jedność”, czyli doskonałość, „żyją w Bogu”. Wszelka nienawiść to „zabijanie siebie przez siebie”; dlatego miłość jest prawem życia. Osiągnąć to oznacza być doskonałym; ale im bardziej jesteśmy „idealni”, tym mniej pracy możemy wykonać. Sattwikowie widzą i wiedzą, że cały ten świat jest jedynie dziecinną zabawą i nie zawracają sobie tym głowy. Nie przejmujemy się zbytnio gdy widzimy dwa szczenięta walczące i gryzące się nawzajem. Wiemy, że to nie jest poważna sprawa. Osoba doskonała wie, że ten świat to Mājā. Życie nazywa się Samsāra – jest wynikiem działania sprzecznych sił. Materializm mówi: „Głos wolności jest złudzeniem”. Idealizm mówi: „Głos mówiący o niewoli jest tylko snem”. Wedanta powiada: „Jesteśmy wolni i jednocześnie nie wolni”. Oznacza to, że nigdy nie jesteśmy wolni na płaszczyźnie ziemskiej, ale zawsze wolni na płaszczyźnie duchowej. Jaźń jest poza wolnością i niewolą. Jesteśmy Brahmanem, jesteśmy nieśmiertelną wiedzą wykraczającą poza zmysły, jesteśmy Absolutną Błogością.