Uczniostwo

(Wygłoszono w San Francisco 29 marca 1900 r.)

Mój temat to „Uczniostwo”. Nie wiem, jak przyjmiecie to, co mam do powiedzenia. Będzie wam raczej trudno to zaakceptować – ideały nauczycieli i uczniów w tym kraju bardzo różnią się od naszych. Przychodzi mi na myśl stare przysłowie indyjskie: „Nauczycieli są setki tysięcy, ale trudno znaleźć jednego ucznia”. Wydaje się, że to prawda. Jedyną ważną rzeczą w osiąganiu duchowości jest postawa ucznia. Kiedy panuje właściwe nastawienie, oświecenie przychodzi łatwo.

Czego potrzebuje uczeń, aby otrzymać prawdę? Wielcy mędrcy mówią, że aby osiągnąć prawdę, wystarczy mrugnięcie okiem – to tylko kwestia wiedzy – sen się rozpada. Jak dużo czasu to zajmuje? W ciągu sekundy sen zniknął. Kiedy iluzja zniknie, ile czasu to zajmie? Tylko mrugnięcie okiem. Kiedy poznam prawdę, nie dzieje się nic poza tym, że fałsz znika: wziąłem linę za węża i teraz widzę, że to jest lina. To tylko kwestia pół sekundy i wszystko gotowe. Ty jesteś Tym. Ty jesteś Rzeczywistością. Ile czasu potrzeba, żeby się tego dowiedzieć? Jeśli jesteśmy Bogiem i zawsze nim byliśmy, to nie wiedzieć o tym jest najbardziej zdumiewające. Wiedzieć o tym jest jedyną rzeczą naturalną. Odkrycie, kim zawsze byliśmy i kim jesteśmy teraz, nie powinno zająć wieków.

Jednak uświadomienie sobie tej oczywistej prawdy wydaje się trudne. Mijają wieki, zanim zaczynamy dostrzegać jej słaby przebłysk. Bóg jest życiem; Bóg jest prawdą. Piszemy o tym; w głębi serca czujemy, że tak jest, że wszystko inne niż Bóg jest niczym – dziś tu jest, jutro już tego nie ma. A jednak większość z nas pozostaje taka sama przez całe życie. Trzymamy się nieprawdy i odwracamy się od prawdy. Nie chcemy osiągnąć prawdy. Nie chcemy, żeby ktoś przerwał nasz sen. Widzicie, nauczyciele nie są potrzebni. Kto chce się uczyć? Jeśli jednak ktoś chce poznać prawdę i przezwyciężyć złudzenia, jeśli chce otrzymać prawdę od nauczyciela, musi być prawdziwym uczniem.

Nie jest łatwo być uczniem; konieczne są wielkie przygotowania; trzeba spełnić wiele warunków. Wedantyści stawiają cztery główne warunki.

Pierwszym warunkiem jest to, że uczeń, który chce poznać prawdę, musi porzucić wszelkie pragnienia zysku w tym świecie lub w życiu, które nadejdzie.

Prawda nie jest tym, co widzimy. To, co widzimy, nie jest prawdą, dopóki w umyśle wkrada się jakiekolwiek pragnienie. Bóg jest prawdziwy, a świat nie jest prawdziwy. Dopóki w sercu będzie najmniejsze pragnienie świata, prawda nie nadejdzie. Niech świat wokół moich uszu popadnie w ruinę: nie obchodzi mnie to. Podobnie z następnym życiem; Nie zależy mi na pójściu do nieba. Czym jest niebo? Tylko kontynuacja tej ziemi. Bylibyśmy lepsi, a te głupie sny, które śnimy, rozpadłyby się wcześniej, gdyby nie było nieba i kontynuacji tego głupiego życia na ziemi. Idąc do nieba, tylko przedłużamy nędzne złudzenia.

Co zyskujecie w niebie? Stajecie się bogami, pijecie nektar i chorujecie na reumatyzm. Jest tam mniej nieszczęścia niż na ziemi, ale i mniej prawdy. Bardzo bogaci mogą zrozumieć prawdę w znacznie mniejszym stopniu niż ludzie biedniejsi. „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego”. Bogaty człowiek nie ma czasu myśleć o niczym poza swoim bogactwem i władzą, wygodami i słabościami. Bogaci rzadko stają się religijni. Dlaczego? Ponieważ myślą, że jeśli staną się religijni, nie będą już mieli przyjemności w życiu. Podobnie jest bardzo mała szansa, aby stać się duchowym w niebie; jest tam zbyt wiele komfortu i radości — mieszkańcy nieba nie są skłonni rezygnować z zabawy.

Mówią, że w niebie nie będzie już płaczu. Nie ufam człowiekowi, który nigdy nie płacze; ma duży blok granitu w miejscu, w którym powinno znajdować się serce. Jest rzeczą oczywistą, że ludzie niebiańscy nie mają zbyt wiele współczucia. Jest ich tam mnóstwo, a my jesteśmy żałosnymi stworzeniami cierpiącymi w tym okropnym miejscu. Mogliby nas wszystkich z tego wyciągnąć; ale tego nie robią. Nie płaczą. Nie ma tam smutku ani nieszczęścia; dlatego nie przejmują się niczyim nieszczęściem. Piją swój nektar, tańce trwają; piękne żony i tak dalej.

Wykraczając poza te rzeczy, uczeń powinien powiedzieć: „Nie zależy mi na niczym w tym życiu ani na wszystkich niebiosach, jakie kiedykolwiek istniały – nie zależy mi na pójściu do żadnego z nich. Nie chcę sensu – życia w jakąkolwiek formę – tej identyfikacji z ciałem – jak teraz czuję: „Jestem tym ciałem – tą ogromną masą ciała”. Tak właśnie się czuję. Nie chcę w to wierzyć”.

Świat i niebiosa, wszystko to jest powiązane ze zmysłami. Nie dbasz o ziemię, jeśli nie masz zmysłów. Niebo to także świat. Ziemia, niebo i wszystko, co jest pomiędzy, mają tylko jedną nazwę – ziemia.

Dlatego uczeń, znając przeszłość i teraźniejszość i myśląc o przyszłości, wiedząc, co oznacza dobrobyt, co oznacza szczęście, rezygnuje z tego wszystkiego i stara się poznać prawdę i samą prawdę. To jest pierwszy warunek.

Drugim warunkiem jest to, że uczeń musi potrafić panować nad zmysłami wewnętrznymi i zewnętrznymi oraz musi być ugruntowany w kilku innych cnotach duchowych.

Zmysły zewnętrzne to widzialne narządy umiejscowione w różnych częściach ciała; zmysły wewnętrzne są nieuchwytne. Mamy zewnętrzne oczy, uszy, nos i tak dalej; i mamy odpowiednie zmysły wewnętrzne. Jesteśmy nieustannie na zawołanie obu tych grup zmysłów. Zmysłom odpowiadają przedmioty zmysłowe. Jeśli w pobliżu znajdują się jakieś przedmioty zmysłowe, zmysły zmuszają nas do ich postrzegania; nie mamy wyboru ani niezależności. Jest duży nos. Jest tam trochę zapachu; muszę go powąchać. Gdyby był nieprzyjemny zapach, powiedziałbym sobie: „nie wąchaj go”; ale natura mówi: „Wąchaj” i ja to wącham. Pomyśl tylko, czym się staliśmy! Związaliśmy się. Mam oczy. Muszę zobaczyć, co się dzieje, dobrze czy źle. Podobnie jest ze słuchem. Jeżeli ktoś mówi do mnie nieprzyjemnie, muszę to usłyszeć. Mój zmysł słuchu mnie do tego zmusza i jakże czuję się nieszczęśliwy! Przekleństwo czy pochwała – człowiek musi słuchać. Widziałem wielu niesłyszących, którzy zwykle nie słyszą, ale zawsze słyszą wszystko, co dotyczy ich samych!

Wszystkie te zmysły, zewnętrzne i wewnętrzne, muszą być pod kontrolą ucznia. Poprzez ciężką praktykę musi dojść do etapu, w którym będzie mógł przeciwstawić swój umysł zmysłom, nakazom natury. Powinien być w stanie powiedzieć swojemu umysłowi: „Jesteś mój; rozkazuję ci, nic nie widzisz ani nie słyszysz”, a umysł niczego nie zobaczy ani nie usłyszy – żadna forma ani dźwięk nie zareaguje na umysł. W tym stanie umysł uwolnił się spod dominacji zmysłów, oddzielił się od nich. Nie jest już przywiązany do zmysłów i ciała. Rzeczy zewnętrzne nie mogą teraz porządkować umysłu; umysł nie chce się do nich przywiązać. Jest tam piękny zapach. Uczeń mówi do umysłu: „Nie wąchaj”, a umysł nie postrzega zapachu. Kiedy dotrzesz do tego punktu, dopiero zaczynasz być uczniem. Dlatego kiedy wszyscy mówią: „Znam prawdę”, ja mówię: „Jeśli znasz prawdę, musisz mieć samokontrolę, a jeśli masz nad sobą kontrolę, okaż to kontrolując te narządy”.

Następnie należy zmusić umysł do wyciszenia. On się spieszy. Gdy siadam do medytacji, pojawiają się wszystkie najgorsze tematy na świecie. Całość przyprawia o mdłości. Dlaczego umysł miałby myśleć myślami, których nie chcę? Jestem jakby niewolnikiem umysłu. Żadna wiedza duchowa nie jest możliwa, dopóki umysł jest niespokojny i wymyka się spod kontroli. Uczeń musi nauczyć się kontrolować umysł. Tak, myślenie jest funkcją umysłu. Nie może jednak myśleć, jeśli uczeń tego nie chce; musi przestać myśleć, kiedy mu każe. Aby móc zostać uczniem, ten stan umysłu jest bardzo niezbędny.

Uczeń musi także posiadać wielką siłę wytrwałości. Życie wydaje się wygodne; i stwierdzasz, że umysł zachowuje się dobrze, gdy wszystko idzie dobrze. Ale jeśli coś pójdzie nie tak, twój umysł traci równowagę. To nie jest dobre. Znoś całe zło i nieszczęście bez jednego szmeru o bólu, bez myśli o nieszczęściu, oporze, remedium czy odwecie. To jest prawdziwa wytrwałość; i które musisz zdobyć.

Dobro i zło zawsze są na świecie. Wielu zapomina, że istnieje zło – przynajmniej starają się o tym zapomnieć; a kiedy spotyka ich zło, są nim przytłoczeni i czują się zgorzkniali. Są też tacy, którzy zaprzeczają istnieniu zła i wszystko uważają za dobre. To także jest słabość; to także wynika ze strachu przed złem. Jeśli coś śmierdzi, po co spryskiwać to wodą różaną i nazwać pachnącym? Tak, na świecie jest dobro i zło – Bóg umieścił zło na świecie. Ale nie musisz Go wybielać. Dlaczego istnieje zło, to nie twoja sprawa. Proszę, miej wiarę i zachowaj ciszę.

Kiedy mój Mistrz, Śri Ramakryszna, zachorował, pewien Bramin zasugerował mu, aby użył swojej ogromnej mocy umysłowej, aby się wyleczyć. Powiedział, że jeśli mój Mistrz skupi swój umysł tylko na chorej części ciała, zostanie ona wyleczona. Śri Ramakryszna odpowiedział: „Co! Zniżać umysł, który oddałem Bogu do tego małego ciała!” Nie chciał myśleć o ciele i chorobie. Jego umysł był stale świadomy Boga; był całkowicie Jemu poświęcony. Nie wykorzystałby go do żadnego innego celu.

To pragnienie zdrowia, bogactwa, długiego życia i tym podobnych – tak zwanego dobra – jest niczym innym jak iluzją. Poświęcanie im umysłu w celu ich zabezpieczenia tylko wzmacnia złudzenie. Mamy takie sny i złudzenia w życiu i chcemy mieć ich więcej w życiu, które nadejdzie, w niebie. Coraz więcej iluzji. Nie opieraj się złu. Zmierz się z tym! Jesteś wyższy od zła.

Na świecie jest taka nędza, że ​​ktoś ją musi cierpieć. Nie można działać, nie czyniąc komuś zła. A gdy szukasz dobra doczesnego, unikasz jedynie zła, które ktoś inny musi doświadczyć. Każdy próbuje zrzucić to na ramiona kogoś innego. Uczeń mówi: „Niech przyjdą na mnie nieszczęścia świata. Zniosę je wszystkie. Niech inni są wolni”.

Pamiętajcie o człowieku na krzyżu. Mógł poprowadzić do zwycięstwa legiony aniołów; ale nie stawiał oporu. Żałował tych, którzy go ukrzyżowali. Znosił wszelkie upokorzenia i cierpienia. Wziął na siebie ciężar wszystkich: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja was pokrzepię”. Na tym polega prawdziwa wytrwałość. Jakże wysoko był ponad tym życiem, tak wysoko, że nie możemy tego zrozumieć, my, niewolnicy! Gdy tylko mężczyzna uderzy mnie w twarz, moja ręka odpowiada: bum, leci! Jak mogę zrozumieć wielkość i błogosławieństwo Uwielbionego? Jak mogę zobaczyć jego chwałę?

Ale nie będę ciągnąć ideału w dół. Czuję, że jestem ciałem stawiającym opór złu. Jeśli boli mnie głowa, jeżdżę po całym świecie, aby ją wyleczyć; Wypijam dwa tysiące butelek lekarstw. Jak mogę zrozumieć te cudowne umysły? Widzę ideał, ale ile z tego ideału? Żadna świadomość ciała, małego ja, jego przyjemności i bólu, jego cierpienia i wygody, nic z tego nie jest w stanie dotrzeć do tej atmosfery. Myśląc tylko o duchu i utrzymując umysł przez cały czas z dala od materii, mogę dojrzeć przebłysk tego ideału. W tym ideale nie ma miejsca na materialne myśli i formy świata zmysłów. Zdejmij je i połóż umysł na duchu. Zapomnij o swoim życiu i śmierci, swoich bólach i przyjemnościach, swoim imieniu i sławie i uświadom sobie, że nie jesteś ani ciałem, ani umysłem, ale czystym duchem.

Kiedy mówię „ja”, mam na myśli tego ducha. Zamknij oczy i zobacz, jaki obraz pojawia się, gdy myślisz o swoim „ja”. Czy pojawia się obraz twojego ciała, czy natury mentalnej? Jeśli tak, to nie uświadomiłeś sobie jeszcze swojego prawdziwego „ja”. Przyjdzie jednak czas, gdy kiedy tylko powiesz „ja”, ujrzysz wszechświat, Istotę Nieskończoną. Wtedy urzeczywistnisz swoje prawdziwe Ja i odkryjesz, że jesteś nieskończony. Taka jest prawda: jesteś duchem, nie jesteś materią. Istnieje coś takiego jak iluzja – jeśli jedno bierze się za drugie: materię uważa się za ducha, ciało za duszę. To jest ta ogromna iluzja. Ona musi odejść.

Kolejnym wymaganiem jest to, że uczeń musi mieć wiarę w Guru (nauczyciela). Na Zachodzie nauczyciel po prostu przekazuje wiedzę intelektualną; to wszystko. Relacja z nauczycielem jest najwspanialsza w życiu. Moim najdroższym i najbliższym krewnym w życiu jest mój Guru; następnie moja matka; potem mój ojciec. Mój pierwszy szacunek kieruję do Guru. Jeśli mój ojciec mówi: „Zrób to”, a mój Guru mówi: „Nie rób tego”, nie robię tego. Guru uwalnia moją duszę. Ojciec i matka dają mi to ciało; ale Guru daje mi odrodzenie w duszy.

Mamy pewne specyficzne przekonania. Jedną z nich jest to, że są dusze, kilka wyjątkowych, które są już wolne i które narodzą się tutaj dla dobra świata, aby światu pomagać. Są już wolni; nie dbają o własne zbawienie – chcą pomagać innym. Nie trzeba ich niczego uczyć. Od dzieciństwa wiedzą wszystko; mogą mówić najwyższą prawdę nawet wtedy, gdy są sześciomiesięcznymi dziećmi.

Od tych wolnych dusz zależy duchowy rozwój ludzkości. Są jak pierwsze lampy, z których zapalają się inne lampy. To prawda, że światło jest w każdym, ale u większości ludzi jest ukryte. Wielkie dusze świecą światłami od początku. Ci, którzy mają z nimi kontakt, zapalają jakby własne lampy. Dzięki temu pierwsza lampa nic nie traci; mimo to przekazuje swoje światło innym lampom. Zapala się milion lamp; lecz pierwsza lampa świeci dalej niesłabnącym światłem. Pierwszą lampą jest Guru, a lampą, która się od niej zapala, jest uczeń. Drugi z kolei zostaje Guru i tak dalej. Ci wielcy, których nazywacie Wcieleniami Boga, są potężnymi duchowymi gigantami. Przychodzą i wprawiają w ruch ogromny duchowy prąd, przekazując swoją moc swoim bezpośrednim uczniom, a za ich pośrednictwem kolejnym pokoleniom uczniów.

Biskup w Kościele chrześcijańskim przez nałożenie rąk twierdzi, że przekazuje władzę, którą rzekomo otrzymał od poprzednich biskupów. Biskup mówi, że Jezus Chrystus przekazał swoją moc swoim najbliższym uczniom, a oni innym i że w ten sposób moc Chrystusa przyszła na niego. Uważamy, że każdy z nas, nie tylko biskupi, powinien posiadać taką władzę. Nie ma powodu, dla którego każdy z Was nie miałby być nośnikiem potężnego nurtu duchowości.

Ale najpierw musisz znaleźć nauczyciela, prawdziwego nauczyciela i musisz pamiętać, że nie jest on tylko człowiekiem. Możesz mieć nauczyciela w ciele; lecz prawdziwego nauczyciela nie ma w ciele; nie jest on fizycznym człowiekiem – nie jest taki, jakim się wydaje twoim oczom. Być może nauczyciel przyjdzie do ciebie jako istota ludzka i otrzymasz od niego moc. Czasami przyjdzie we śnie i przekaże pewne rzeczy światu. Moc nauczyciela może do nas dotrzeć na wiele sposobów. Ale dla nas, zwykłych śmiertelników, nauczyciel musi przyjść i nasze przygotowania muszą trwać, aż przyjdzie.

Chodzimy na wykłady i czytamy książki, dyskutujemy i rozważamy o Bogu i duszy, religii i zbawieniu. To nie jest duchowość, ponieważ duchowość nie istnieje w książkach, teoriach czy filozofiach. Nie chodzi o uczenie się czy rozumowanie, ale o rzeczywisty rozwój wewnętrzny. Nawet papugi potrafią uczyć się rzeczy na pamięć i powtarzać je. Jeśli się nauczysz, co z tego? Osły mogą udźwignąć całe biblioteki. Kiedy więc nadejdzie prawdziwe światło, nie będzie już uczenia się z książek – żadnego uczenia się z książek. Człowiek, który nie potrafi napisać nawet własnego imienia, może być całkowicie religijny, a człowiek mający w głowie wszystkie biblioteki świata może nim nie być. Uczenie się nie jest warunkiem duchowego wzrostu; stypendium nie jest warunkiem. Dotyk Guru, przekaz energii duchowej, ożywi twoje serce. Następnie rozpocznie się wzrost. To jest prawdziwy chrzest ogniowy. Nigdy więcej zatrzymywania się. Idziesz dalej i dalej.

Kilka lat temu jeden z waszych chrześcijańskich nauczycieli, mój przyjaciel, powiedział: „Wierzysz w Chrystusa?” „Tak”, odpowiedziałem, „ale może z odrobiną szacunku”. „Więc dlaczego nie przyjmiesz chrztu?” Jak mógłbym zostać ochrzczony? Przez kogo? Gdzie jest człowiek, który może udzielić prawdziwego chrztu? Czym jest chrzest? Czy to pokropienie Cię wodą, czy zanurzenie w wodzie, mamrocząc formułki?

Chrzest jest bezpośrednim wprowadzeniem w życie duchowe. Jeśli przyjmiesz prawdziwy chrzest, wiesz, że nie jesteś ciałem, ale duchem. Jeśli możesz, udziel mi tego chrztu. Jeśli nie, nie jesteście Chrześcijanami. Nawet po tak zwanym chrzcie, który otrzymałeś, pozostaniesz ten sam. Jaki sens ma samo stwierdzenie, że zostałeś ochrzczony w imię Chrystusa? Tylko gadanie, mówienie – zawsze niepokoisz świat swoją głupotą! „Zawsze pogrążeni w ciemności niewiedzy, a mimo to uważający się za mądrych i uczonych, głupcy krążą w kółko, chwiejąc się tam i z powrotem jak ślepy prowadzony przez ślepego”. (Katha Upaniszad, 1.1.5) Dlatego nie mówcie, że jesteście Chrześcijanami, nie przechwalajcie się chrztem i tym podobnymi rzeczami.

Oczywiście, że istnieje prawdziwy chrzest — chrzest był na początku, kiedy Chrystus przyszedł na ziemię i nauczał. Oświecone dusze, wielcy, którzy od czasu do czasu przychodzą na ziemię, mają moc objawienia nam Boskiej Wizji. To jest prawdziwy chrzest. Widzisz, przed formułami i ceremoniami każdej religii istnieje zalążek uniwersalnej prawdy. Z biegiem czasu prawda ta zostaje zapomniana; staje się jakby zduszona formami i ceremoniami. Formy pozostają – znajdujemy tam trumnę, w której zniknął duch. Masz formę chrztu, ale niewielu może przywołać żywego ducha chrztu. Formularz nie wystarczy. Jeśli chcemy zdobyć żywą wiedzę o żywej prawdzie, musimy zostać w nią prawdziwie wtajemniczeni. To jest ideał.

Guru musi mnie uczyć i prowadzić do światła, uczynić mnie ogniwem w tym łańcuchu, którego sam jest ogniwem. Człowiek na ulicy nie może twierdzić, że jest Guru. Guru musi być człowiekiem, który poznał, faktycznie urzeczywistnił Boską prawdę, dostrzegł siebie jako ducha. Zwykły mówca nie może być Guru. Rozmowny głupiec taki jak ja może dużo mówić, ale nie może być Guru. Prawdziwy Guru powie uczniowi: „Idź i nie grzesz więcej”; i nie może on już więcej grzeszyć, nie ma już mocy grzeszyć.

Widziałem takich ludzi w tym życiu. Czytałem Biblię i wszystkie podobne książki; one są wspaniałe. Ale siły życiowej nie znajdziesz w książkach. Moc, która może w jednej chwili przemienić życie, można znaleźć tylko w żywych, oświeconych duszach, w tych jaśniejących światłach, które pojawiają się wśród nas od czasu do czasu. Tylko oni nadają się na Guru. Ty i ja jesteśmy tylko pustymi gadułami, a nie nauczycielami. Coraz bardziej przeszkadzamy światu mówiąc, wytwarzając złe wibracje. Mamy nadzieję, modlimy się i walczymy dalej, a nadejdzie dzień, kiedy dotrzemy do prawdy i nie będziemy musieli mówić.

„Nauczycielem był szesnastoletni chłopiec; on uczył osiemdziesięcioletniego mężczyznę. Cisza była metodą nauczyciela, a wątpliwości ucznia zniknęły na zawsze”. (Dakszināmurti-stotram, 12 (adaptacja).) To jest Guru. Pomyśl tylko, jeśli znajdziesz takiego człowieka, jaką wiarę i miłość powinieneś żywić dla tej osoby! Przecież on jest samym Bogiem, niczym innym! Dlatego uczniowie Chrystusa czcili go jak Boga. Uczeń musi czcić Guru jako Samego Boga. Wszystko, co człowiek może poznać, to żywego Boga, Boga ucieleśnionego w człowieku, dopóki sam nie urzeczywistni Boga. Jak inaczej miałby poznać Boga?

Oto człowiek w Ameryce, urodzony tysiąc dziewięćset lat po Chrystusie, który nawet nie należy do tej samej rasy co Chrystus, rasy żydowskiej. Nie widział Jezusa ani jego rodziny. Mówi: „Jezus był Bogiem. Jeśli w to nie uwierzysz, pójdziesz do piekła”. Możemy zrozumieć, jak uczniowie w to wierzyli – że Chrystus był Bogiem; był ich Guru i musieli wierzyć, że jest Bogiem. Ale co ten Amerykanin ma wspólnego z człowiekiem urodzonym dziewiętnaście stuleci temu? Ten młody człowiek mówi mi, że nie wierzę w Jezusa i dlatego będę musiał pójść do piekła. Co on wie o Jezusie? Nadaje się do zakładu dla obłąkanych. Tego rodzaju wiara nie wystarczy. Będzie musiał znaleźć swojego Guru.

Jezus może narodzić się na nowo, może przyjść do ciebie. Jeżeli oddajesz mu cześć jako Bogu, wszystko jest w porządku. Wszyscy musimy poczekać, aż przyjdzie Guru, a Guru należy czcić jak Boga. On jest Bogiem, nie jest niczym innym. Kiedy na niego patrzysz, Guru stopniowo się rozpływa i co pozostaje? Obraz Guru ustępuje miejsca samemu Bogu. Guru jest jasną maską, którą Bóg zakłada, aby do nas przyjść. Kiedy patrzymy stale, maska stopniowo opada i objawia się Bóg.

„Kłaniam się Guru, który jest ucieleśnieniem Boskiej Szczęśliwości, uosobieniem najwyższej wiedzy i dawcą największego szczęśliwości, który jest czysty, doskonały, jeden bez drugiego, wieczny, poza przyjemnością i bólem, poza wszelką myślą i wszelkim uwarunkowaniem, transcendentalny”. Taki jest w rzeczywistości Guru. Nic dziwnego, że uczeń patrzy na niego jak na samego Boga i ufa mu, czci go, jest mu posłuszny, podąża za nim bez zastrzeżeń. Taka jest relacja pomiędzy Guru i uczniem.

Następnym warunkiem, jaki uczeń musi spełnić, jest poczęcie w sobie skrajnego pragnienia bycia wolnym.

Jesteśmy jak ćmy rzucające się w płonący ogień, wiedząc, że nas spali, wiedząc, że zmysły tylko nas spalają, że tylko wzmagają pożądanie. „Pragnienie nigdy nie zostaje zaspokojone przyjemnością; przyjemność jedynie wzmaga pożądanie, tak jak masło wrzucone do ognia wzmaga ogień” (Bhagawata, 9.19.14.) Pragnienie wzmaga się przez pragnienie. Wiedząc o tym wszystkim, ludzie wciąż pogrążają się w tym przez cały czas. Życie za życiem gonią za obiektami pożądania, w rezultacie bardzo cierpiąc, a mimo to nie mogą porzucić pragnień. Nawet religia, która powinna ich wybawić z tej straszliwej niewoli pożądania, stworzyła sposób na zaspokojenie pragnienia. Rzadko proszą Boga, aby wyzwolił ich z niewoli ciała i zmysłów, z niewoli pragnień. Zamiast tego modlą się do Niego o zdrowie i pomyślność, o długie życie: „O Boże, ulecz moją głowę, daj mi trochę pieniędzy czy coś!”

Krąg widzenia stał się tak wąski, tak zdegradowany, tak prymitywny, tak zwierzęcy! Nikt nie pragnie niczego poza tym ciałem. Och, jaka straszna degradacja, jaka straszna nędza! Cóż za małe ciało, pięć zmysłów, żołądek! Czym jest świat jeśli nie połączeniem żołądka i seksu? Spójrz na miliony mężczyzn i kobiet – po to żyją. Zabierzcie im to, a ich życie będzie puste, pozbawione sensu i nie do zniesienia. Tacy jesteśmy. I taki jest nasz umysł; jest to ustawiczna tęsknota za sposobami i środkami zaspokojenia głodu żołądka i seksu. Cały czas to się dzieje. Istnieje także niekończące się cierpienie; te pragnienia ciała przynoszą jedynie chwilową satysfakcję i niekończące się cierpienie. To jakby pić kubek, którego wierzchnia warstwa jest nektarem, a pod spodem jest trucizna. Ale wciąż tęsknimy za tymi wszystkimi rzeczami.

Co można zrobić? Jedynym wyjściem z tej niedoli jest wyrzeczenie się zmysłów i pragnień. Jeśli chcesz być duchowy, musisz się wyrzec. To jest prawdziwy test. Porzuć świat — ten nonsens zmysłów. Jest tylko jedno prawdziwe pragnienie: poznać prawdę, być duchowym. Nigdy więcej materializmu, nigdy więcej tego egoizmu, muszę stać się duchowy. Silne, intensywne musi być pragnienie. Gdyby ręce i stopy mężczyzny były tak związane, że nie mógł się poruszać, a następnie gdyby na jego ciele położono płonący kawałek węgla drzewnego, walczyłby ze wszystkich sił, aby go zrzucić. Kiedy będę miał tego rodzaju skrajne pragnienie, tę niespokojną walkę, aby zrzucić ten płonący świat, wtedy nadejdzie czas, abym dostrzegł Boską Prawdę.

Spójrz na mnie. Jeśli zgubię mój mały portfel z dwoma lub trzema dolarami, idę dwadzieścia razy do domu, aby go znaleźć. Niepokój, zmartwienie i walka! Jeśli ktoś z Was mnie skrzywdzi, pamiętam to dwadzieścia lat, nie mogę przebaczyć i zapomnieć. O drobnostki zmysłów mogę tak walczyć. Kto w ten sposób walczy dla Boga? „Dzieci w swoich zabawach zapominają o wszystkim. Młodzi szaleją za przyjemnościami zmysłowymi i nie dbają o nic innego. Starsi rozpamiętują swoje przeszłe złe uczynki” (Śankara). Myślą o swoich przeszłych przyjemnościach – starzy ludzie, którzy nie mogą mieć żadnych przyjemności. Przeżuwanie pokarmu — to najlepsze, co mogą zrobić. Nikt nie pragnie Pana w tym samym intensywnym duchu, z jakim pragnie rzeczy zmysłowych.

Wszyscy mówią, że Bóg jest Prawdą, jedyną rzeczą, która naprawdę istnieje; tylko ten duch jest, nie materia. Jednak to, czego szukają u Boga, rzadko jest duchowe. Zawsze proszą o rzeczy materialne. W ich modlitwach duch nie jest oddzielony od materii. Degradacja – tym właśnie okazała się religia. Cała sprawa staje się fikcją. A lata lecą i nie osiąga się nic duchowego. Ale człowiek powinien pragnąć tylko jednej rzeczy – ducha, ponieważ tylko duch istnieje. To jest ideał. Jeśli nie możesz tego osiągnąć teraz, powiedz: „Nie mogę tego zrobić; wiem, że to ideał, ale nie mogę jeszcze za nim podążać”. Ale to nie jest to, co robisz. Zniżacie religię do niskiego poziomu i szukacie materii w imię ducha. Wszyscy jesteście ateistami. Nie wierzycie w nic poza zmysłami. „Taki a taki powiedział tak a tak – może coś w tym jest. Spróbujmy się zabawić. Być może przyniesie to jakiś pożytek, może moja złamana noga się wyprostuje”.

Nieszczęśliwi są chorzy ludzie; są wielkimi czcicielami Pana, gdyż mają nadzieję, że jeśli będą się do Niego modlić, On ich uzdrowi. Nie żeby to było całkowicie złe – jeśli takie modlitwy są szczere i jeśli pamiętają, że to nie jest religia. Śri Kryszna mówi w Gicie (7.16): „Cztery klasy ludzi oddają mi cześć: zmartwieni, poszukiwacze rzeczy materialnych, pytający i znający prawdę”. Osoby znajdujące się w trudnej sytuacji zwracają się do Boga o pomoc. Jeśli są chorzy, oddają Mu cześć, aby uzyskać uzdrowienie; jeśli stracą swoje bogactwo, modlą się do Niego, aby je odzyskać. Są inni ludzie, którzy proszą Go o różne rzeczy, ponieważ są pełni pragnień – imienia, sławy, bogactwa, pozycji i tak dalej. Powiedzą: „O Dziewico Maryjo, złożę Ci ofiarę, jeśli dostanę to, czego chcę. Jeśli spełnisz moją modlitwę, oddam pokłon Bogu i dam Ci cząstkę wszystkiego”. Ludzie nie tak materialni, ale wciąż nie mający wiary w Boga, są skłonni dowiadywać się o Nim. Studiują filozofię, czytają pisma święte, słuchają wykładów i tak dalej. Oni są pytającymi. Ostatnią klasą są ci, którzy czczą Boga i Go znają. Ludzie ze wszystkich tych czterech klas są dobrzy, a nie źli. Wszyscy oddają Mu cześć.

Ale staramy się być uczniami. Naszą jedyną troską jest poznanie najwyższej prawdy. Nasz cel jest najwyższy. Powiedzieliśmy sobie wielkie słowa – absolutna realizacja i tak dalej. Dostosujmy się do słów. Adorujmy ducha w duchu, stojąc na duchu. Niech podstawą będzie duch, duch środka, duch kulminacji. Nigdzie nie będzie świata. Puść to i wiruj w przestrzeń – kogo to obchodzi? Trwaj w duchu! To jest cel. Wiemy, że nie możemy jeszcze tego osiągnąć. Nieważne. Nie rozpaczaj i nie ciągnij ideału w dół. Ważną rzeczą jest: o ile mniej myślisz o ciele, o sobie jako o materii – jako o materii martwej, matowej, nieczułej; o ileż bardziej myślisz o sobie jako o lśniącej, nieśmiertelnej istocie. Im bardziej będziesz myśleć o sobie jako o jaśniejącym, nieśmiertelnym duchu, tym bardziej będziesz pragnął uwolnić się od materii, ciała i zmysłów. Jest to intensywne pragnienie bycia wolnym.

Czwartym i ostatnim warunkiem bycia uczniem jest odróżnienie tego, co rzeczywiste od tego, co nierzeczywiste. Jest tylko jedna rzecz, która jest prawdziwa – Bóg. Cały czas umysł musi być przyciągnięty do Niego, oddany Jemu. Bóg istnieje, nic innego nie istnieje, wszystko inne przychodzi i odchodzi. Wszelkie pragnienia świata są iluzją, ponieważ świat jest nierealny. Coraz bardziej umysł musi stać się świadomy samego Boga, aż wszystko inne stanie się takie, jakie jest naprawdę – nierealne.

Oto cztery warunki, które musi spełnić ten, kto chce być uczniem; bez ich spełnienia nie będzie w stanie wejść w kontakt z prawdziwym Guru. I nawet jeśli będzie miał szczęście go odnaleźć, nie zostanie ożywiony mocą, którą Guru może przekazać. Nie może być mowy o żadnym kompromisie wobec tych warunków. Po spełnieniu tych warunków – po wszystkich tych przygotowaniach – otworzy się lotos w sercu ucznia i przyleci pszczoła. Wtedy uczeń wie, że Guru był w ciele, w nim samym. Otwiera się. Uświadamia sobie. Przekracza ocean życia, wykracza poza niego. Przekracza ten straszny ocean: i w miłosierdziu, bez myśli o zysku i chwale, z kolei pomaga innym przejść.