SWAMI WIWEKANANDA O PODRÓŻACH ZAMORSKICH
(Wiwekananda w Indyjskich Gazetach, s. 260-62.)
[The Bengalee, 18 maja 1895]
Nie ma Hindusa, który nie byłby dumny z Wiwekanandy Swami i który nie szanowałby jego i jego nauk. Oddał on cześć sobie, swojej rasie i swojej religii. Jeśli w tym poglądzie mamy rację, wynika z tego, że opinie Wiwekanandy zasługują na najwyższe uznanie. Oto, co mówi o podróżach zamorskich:
Ekspansja to życie; kurczenie się to śmierć. Miłość to życie, nienawiść to śmierć. Zaczęliśmy umierać w dniu, w którym zaczęliśmy się kurczyć – nienawidzić inne rasy – i nic nie może zapobiec naszej śmierci, dopóki nie powrócimy do życia, do ekspansji. Musimy zatem mieszać się ze wszystkimi rasami ziemi i każdy Hindus, który wyrusza w podróż w obce strony, przynosi swojemu krajowi więcej pożytku niż setki tych kłębków przesądów i egoizmu, których jedynym celem w życiu jest bycie psem u żłobu. Te wspaniałe struktury życia narodowego, które wzniosły narody zachodnie, są wsparte filarami charakteru – i dopóki nie uda nam się ich stworzyć setkami, nie ma sensu denerwować się i wściekać na tę czy inną władzę. Czy zasługuje na wolność ten, kto nie jest gotowy jej dać innym? Zabierzmy się spokojnie i po męsku do pracy – zamiast marnować naszą energię na niepotrzebne zmartwienia i wściekłość, a ja na przykład głęboko wierzę, że żadna siła we wszechświecie nie może nikomu odmówić tego, na co naprawdę zasługuje. Przeszłość była bez wątpienia wspaniała, ale szczerze wierzę, że przyszłość, która nas czeka, jest nadal wspaniała. (Zobacz Kompletne Dzieła Tom 4.)
Musimy mieszać się z innymi narodami i brać od nich wszelkie dobro, jakie mają by nam dać. To nasza ekskluzywność, nasza niechęć do uczenia się od obcych narodów jest głównie odpowiedzialna za naszą obecną degradację. Uważaliśmy się za wybranych z nieba i pod każdym względem lepszych od narodów ziemi. Uważaliśmy ich za barbarzyńców, ich dotyk za zanieczyszczenie, a ich wiedzę za gorszą od ignorancji. Żyliśmy w świecie, który sami stworzyliśmy. Nie uczyliśmy niczego obcokrajowca – niczego nie uczyliśmy się od obcokrajowca. W końcu przyszło rozczarowanie. Cudzoziemiec stał się naszym panem – sędzią naszych losów. Z zapałem przystąpiliśmy do jego nauki. Odkryliśmy, że było w niej wiele nowości i bardzo przydatnych treści. Odkryliśmy, że jeśli chodzi o materialne wygody życia, cudzoziemiec znacznie nas przewyższył – że jego kontrola nad siłami natury była znacznie większa niż wszystko, o czym marzyliśmy. Unicestwił czas i przestrzeń i podporządkował siły natury wygodzie człowieka. Miał wiele wspaniałych rzeczy, których mógł nas nauczyć. Uczyliśmy się ich chętnie. Ale nadal nie odwiedzamy jego kraju. Jeśli to zrobimy, stracimy kastę. Jesteśmy pod obcym rządem. Z zapałem uczymy się języka obcego i literatury, podziwiając wszystko, co w nich dobre i piękne. Produkty zagraniczne wykorzystujemy do ubioru i konsumpcji. Mimo to nie mamy odwagi odwiedzić kraju naszych władców w obawie przed ekskomuniką. Przeciwko tym bezsensownym uprzedzeniom wielki Swami, który jest Hindusem z Hindusów, z oburzeniem podnosi głos protestu. Przeciwnicy, mówiąc jego ekspresyjnym językiem, są jak pies u żłobu. Nie będą podróżować do obcych krajów i nie pozwolą podróżować innym. Jednak faktem pozostaje, mówi Swami, że ci podróżujący Hindusi przynoszą swojemu krajowi więcej korzyści niż setki kłębków przesądów i egoizmu, których jedynym celem w życiu jest być jak pies w żłobie. (Zobacz Kompletne Dzieła Tom 4.)
……
Gdybyśmy mieli w tym wieku naszych ryszich, tak jak mieliśmy ich w minionych wiekach, jesteśmy pewni, że cofnęliby zakaz podróży morskich, jeśli rzeczywiście taki zakaz został wydany w przeszłości. Społeczeństwo jest organizmem przestrzegającym niezmiennego prawa postępu; a zmiana, rozsądna i ostrożna, jest konieczna dla dobrobytu, a nawet zachowania systemu społecznego. Jakkolwiek by to nie było, warto wiedzieć, że tak wysoki autorytet i tak dobry Hindus, jak Swami Wiwekananda, wspiera podróże do obcych krajów….