SWAMI VIVEKANANDA W AMERYCE
(Wiwekananda w Indyjskich Gazetach, str. 89-90.)
[The Indian Mirror (z New York Herald), 25 marca 1896]
Wiele znanych osób stara się podążać za naukami filozofii Swami Wiwekanandy.
. . . . . .
Wykład Swami
Swami Wiwekananda siedział pośrodku, ubrany w szatę w kolorze ochry. Publiczność Hindusa siedziała po obu jego stronach, a obecnych było od pięćdziesięciu do stu osób. Zajęcia dotyczyły Karma-Jogi, która została opisana jako realizacja siebie jako Boga poprzez pracę i obowiązek.
Tematem było: —
„To, co siejesz, to zbierasz”, czy to dobre, czy złe.
Po wykładzie lub instrukcji Swami zorganizował nieformalne przyjęcie, a magnetyzm człowieka został pokazany przez ochoczy sposób, w jaki ci, którzy go słuchali, spieszyli się, by uścisnąć mu dłoń lub błagali o przysługę przedstawienia się. Ale o sobie Swami nie powie więcej, niż jest to absolutnie konieczne. Wbrew twierdzeniom niektórych jego uczniów, oświadcza, że przybył do tego kraju sam i oficjalnie nie reprezentując żadnego zakonu hinduskich mnichów. Mowi, że należy do Sanjasinów; i dlatego może swobodnie podróżować bez utraty swojej kasty. Kiedy zwrócono mu uwagę, że Hinduizm nie jest religią prozelicką, powiedział, że ma przesłanie na Zachód, tak jak Budda miał przesłanie na Wschód. (Zobacz Kompletne Dzieła Tom 5.) Kiedy zapytano go o religię hinduską i czy zamierza wprowadzić jej praktyki i rytuały do [t]ego kraju, oświadcza, że głosi po prostu filozofię.