Do Siostry Niwedity
MATH,
PO BELUR, HOWRAH,
12 listopada 1901.
MOJA KOCHANA MARGO [MARGOT],
Od czasu Durgā Pudźā byłem bardzo chory i dlatego nie mogłem wcześniej odpowiedzieć na Twój list.
Mieliśmy tutaj wielką Durga Pudźa, trwającą prawie cztery dni; ale niestety cały czas miałem gorączkę.
Mieliśmy wspaniały obraz i była to ogromna Pudźa. Potem mieliśmy Lakszmi Pudźa, a przedwczoraj mieliśmy Kali Pudźa. Zawsze jest po północy – ta Pudźa. Już mi lepiej i jak tylko przyjedziesz, znajdziemy ci dom.
Bardzo się cieszę, że towarzyszysz pani [Ole] Bull. Wymaga ona wszelkiej opieki; i zawsze myśli o sobie na końcu. Joe [panna Josephine MacLeod] wkrótce przyjedzie do Indii – na Boże Narodzenie z kilkoma japońskimi przyjaciółmi. Mam się z nią spotkać w Madrasie.
Wkrótce jadę do P.P.Z. [Prowincje Północno-Zachodnie] itd., ponieważ w Bengalu panuje malaria – teraz, gdy skończyły się deszcze.
Pani Bull była dla nas wszystkich matką i każdy czas i służba poświęcona jej są niczym w porównaniu z tym, co ona zrobiła dla nas wszystkich. Pozostań z nią tak długo, jak ona Cię chce – praca może poczekać; „Mama” pilnuje swojej pracy. Nie musimy się martwić.
Nawiasem mówiąc, panna [Henrietta] Müller jest tutaj, w Kalkucie. Napisała list do Akhandanandy, z którym utrzymuje regularną korespondencję – opiekę nad Math. Wysłałem więc do jej hotelu kwiaty i owoce oraz list powitalny. Nie otrzymałem jeszcze odpowiedzi.
Przypuszczam, że pani [Charlotte] Sevier już wyruszyła. Ciągłe wzloty i upadki osłabiły serce Swarupanandy. Jest tutaj i się kuruje.
U nas wszystko idzie dobrze, powoli, ale pewnie. Chłopcy byli ostatnio bardzo aktywni i liczy się tylko praca, nic więcej.
Z całą miłością i błogosławieństwem,
WIWEKANANDA.