Do Siostry Christine
MATH, PO BELUR, HOWRAH,
12 listopada 1901.
KOCHANA CHRISTINA,
Poranna poczta przyniosła mi zdjęcie z Detroit. Bardzo dziękuję nadawcy za pośpiech. Cóż, bardzo mi się podobało. Ale stare zdjęcie to widok profilu; to jest z przodu. Z drugiej strony fenomenalny tłuszcz wydaje się być tylko wytworem wyobraźni. W pewnym sensie jestem bardziej przyzwyczajony do starego przyjaciela i dlatego nie mogę lekceważyć starego przyjaciela. Więc powiem, że oba są dobre. Jedno jest ewolucją drugiego – na lepsze. Spodziewałem się listu, ale jeszcze nie dotarł; może przyjdzie jutro. Mamy tu przysłowie: „Jedna rzeka równa się czterdzieści mil”. Między Kalkutą a naszą Math jest tylko rzeka, a przecież taka okrągła – mniej więcej droga na pocztę. Czasem zdarza się, że kapie przez kilka dni.
Pani [Ole] Bull i Niwedita musiały już wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Niwedita z pewnością zobaczy Cię w Detroit. Pani Bull pragnie nakłonić cię do przyłączenia się do jej indyjskiej grupy przez Japonię. Jeśli możesz wziąć urlop na kilka miesięcy, przyjedź. Matka i tak to zorganizuje; nie muszę się kłopotać.
Wygląda na to, że pani Sevier już wyruszyła – sama.
W tym roku na zajęciach z Math mieliśmy wielkie Pudźa (nabożeństwa). Największą z naszych Pudży jest kult Matki, trwający prawie cztery dni i noce. Przynieśliśmy gliniany wizerunek Matki o dziesięciu rękach, stojącej jedną nogą na lwie, drugą na demonie. Jej dwie córki – Bogini Bogactwa i Bogini Nauki i Muzyki – po obu stronach na lotosach; poniżej jej dwaj synowie – Bóg Wojny i Mądrości.
Tysiące ludzi się bawiło, ale ja, niestety, nie mogłem zobaczyć Pudży! Cały czas miałem wysoką gorączkę. Jednakże przedwczoraj odbyła się Pudża Kali. My też mieliśmy posąg i złożyliśmy w ofierze kozę i spaliliśmy mnóstwo fajerwerków. Tej nocy każdy hinduski dom jest oświetlony, a chłopcy szaleją na punkcie fajerwerków. W szpitalach zdarza się oczywiście kilka przypadków poważnych oparzeń. Mieliśmy mniej fajerwerków, ale więcej Pudży, recytacji Mantr, ofiarowania kwiatów, jedzenia i pieśni. Trwało to tylko jedną noc.
Oczekuje się, że za kilka dni opuszczę Kalkutę i Bengal, ponieważ w tym miesiącu po deszczach kraj ten staje się bardzo malaryczny. Jest teraz przyjemnie i chłodno, wieje północno-himalajski wiatr.
Ogrodziliśmy wiele naszych terenów, aby chronić nasze warzywa przed krowami, kozami i owcami. Któregoś dnia jedna z moich [wyciętych części]… ale matka była albo bardzo niegodziwa, albo [wycięto część]… że nie patrzyła na swoje młode. Próbowałem utrzymać je przy życiu na krowim mleku, ale biedaki zdechły w nocy! Dwie moje kaczki siedzą na jajach. Ponieważ jest to ich pierwszy raz i samiec niewiele im pomaga, staram się jak mogę, aby utrzymać ich siły poprzez dobre karmienie. Nie możemy tu trzymać kurczaków – są nam zakazane.
Z całą miłością,
WIWEKANANDA.