Do Siostry Niwedity
WILLA GOPAL LAL,
KANTON BENARAS,
4 marca 1902.
MOJA KOCHANA MARGO [MARGOT],
Jest już noc i ledwo mogę usiąść i pisać, a mimo to czuję się w obowiązku napisać do Ciebie ten list w obawie, że będzie on moim ostatnim i może sprawić innym kłopoty.
Mój stan nie jest wcale poważny, ale może stać się taki w każdej chwili; i nie wiem, co oznacza niska gorączka, która prawie nigdy mnie nie opuszcza i trudności w oddychaniu.
Cóż, wysłałem Christinie [Greenstidel] 100 funtów od pani [Charlotte] Sevier na podróż do Indii, ponieważ straciła wtedy matkę. Z ostatniego jej listu wynika, że wypływa 15 lutego. W takim razie jej przybycie do Indii może nastąpić wkrótce. Oczekuję oczywiście informacji co do portu i parowca w przyszłym tygodniu. Na wypadek mojej śmierci, co bardzo chciałbym zrobić w tym mieście Śiwy, czy otworzysz jej listy skierowane do mnie, przyjmiesz dziewczynę i odeślesz ją do domu? Jeśli nie ma pieniędzy na powrót, daj jej przepustkę – nawet jeśli będziesz musiała żebrać.
Niewielkie pieniądze, które przywiozłem z Europy, wydałem na wyżywienie mojej matki i spłatę jej długów. Tego, co pozostało, nie mogę dotknąć, ponieważ jest to koszt toczącego się procesu.
Na wypadek gdybym ożył, poinformuję cię o czasie jej przybycia i w takim przypadku będziesz musiała dopilnować, aby bezpiecznie dotarła na jakąś stację w Bareilly, gdzie się z nią spotkam. I ma być gościem pani [Charlotte] Sevier. Zamierzam wykorzystać kolejną szansę w Almorze.
Ramakrysznananda przyszedł na kilka tygodni przed moim wyjazdem i pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było położenie u moich stóp 400 rupii, które zebrał po tylu latach ciężkiej pracy!!! Coś takiego wydarzyło się po raz pierwszy w moim życiu. Z trudem powstrzymuję łzy. O matko!! Matko! Nie umarła jeszcze cała wdzięczność, cała miłość, cała męskość!!! I, drogie dziecko, wystarczy jedno – wystarczy jedno ziarno, aby ponownie zalesić cały świat.
Cóż, te pieniądze są zdeponowane w Math. Nigdy nie mam zamiaru tknąć z tego ani centa. Kiedy poprosiłem Ramakrysznanandę, aby dał te pieniądze swojemu ludowi, odpowiedział, że nie obchodzi go, czy da coś komukolwiek poza mną, i żałuje tylko, że mógł uzbierać tak niewiele w ciągu czterech lat! Cóż, jeśli umrę, dopilnuj, żeby 400 rupii zostało mu zwrócone – co do jednej rupii. Niech Pan błogosławi Ciebie i Ramakrysznanandę.
Jestem całkiem zadowolony ze swojej pracy. Pozostawienie dwóch prawdziwych dusz przekracza ambicję największych.
Zawsze twój kochający ojciec,
WIWEKANANDA.