Do Pani G. W. Hale
SWAMPSCOTT, MASSACHUSETTS
23 lipca 1894
DROGA MAMO
Myślę, że odpowiedziałem na wszystkie Twoje pytania i znów jesteś w dobrym humorze.
Bardzo podoba mi się to miejsce; dzisiaj lub jutro jadę do Greenacre, a w drodze powrotnej mam zamiar pojechać do Annisquam, do pani Bagley – napisałem do niej. Pani Breed (pani Francis W. Breed z Lynn w stanie Massachusetts) mówi: „Jesteś bardzo wrażliwy”.
Na szczęście nie zrealizowałem Twojego czeku1 w Nowym Jorku. Chciałem go spieniężyć tutaj, kiedy och, nie podpisałeś się pod tym swoim imieniem i nazwiskiem. Hindus jest bez wątpienia marzycielem, ale kiedy Chrześcijanin śni, śni z zemstą.
Nie rozpaczaj. Ktoś dał mi mnóstwo pieniędzy żebym działał. Zaraz by się mną zaopiekowano. Przesyłam ci niniejszym czek. Otrzymałem bardzo piękny list od panny Mary. Moja miłość do nich.
Co robi Ojciec Papież? Czy w Chicago jest bardzo gorąco? Nie obchodzą mnie upały w tym kraju. To nic w porównaniu z naszym upałem w Indiach. Radzę sobie znakomicie. Któregoś dnia zachorowałem na cholerę letnią; i odwiedziły mnie skurcze i podobne. Odbyliśmy kilka godzin miłej rozmowy i jęczenia, po czym odeszli.
Ogólnie radzę sobie bardzo dobrze. Czy fajka z pianki morskiej dotarła do Chicago?2 Miło żeglowałem, kąpałem się w morzu i bawię się jak kaczka. Panna Guernsey właśnie wróciła do domu. Nie wiem co więcej napisać.
Niech Pan błogosławi was wszystkich.
Z czułością,
WIWEKANANDA