39. Matka

Do Pani G. W. Hale
Pani C/O. OLE BULL
RIVERVIEW, 168 BRATTLE STREET
CAMBRIDGE, MASSACHUSETTS
[Data stempla pocztowego: 10 października 1894, 4:30]

DROGA MAMO,

Otrzymałem od Ciebie dwa listy i dużą liczbę z Indii, ale żadnego z Khetri.

Przykro mi, że siostry mocno się przeziębiły, a jeszcze bardziej przykro mi, że się tym martwisz. Nic nie może zmartwić Chrześcijanina. Mam nadzieję, że tym razem Narasimha będzie grzecznym chłopcem. Siostra Mary przyjeżdża do Bostonu – dobrze. Jutro wyjeżdżam stąd do Baltimore. Miałem dość, żeby pokryć wszystkie moje wydatki; a ponieważ mieszkam z panią Bull, nie ma żadnych wydatków. Jest bogatą i bardzo kulturalną kobietą. Dała mi 500 dolarów na moją pracę lub cokolwiek, co mi się podoba. Ponieważ nie wybieram się w najbliższym czasie na zachód, będę miał konto bankowe tutaj, w Bostonie. Z Filadelfii udam się do Waszyngtonu, a następnie będę kursował między Nowym Jorkiem a Bostonem. Więc nie sądzę, że będę mógł się z tobą spotkać, może z wyjątkiem siostry Mary. Tak bardzo chcę, żeby Mary zobaczyła tutaj Panią Bull i innych moich znajomych. Mam jak zwykle to co najlepsze, a mój obiad gotuje się bardzo dobrze zarówno tutaj, jak i w Indiach. Nie rozgłaszaj tego publicznie, Mamo – to sprawa między tobą, mną i dziećmi – i niczym się nie martw. Wszystko przychodzi do tego, który czeka. Większą część pieniędzy, jakie mam, wyślę do Indii, wtedy pieniądze przyjdą szybciej. Zawsze stwierdzałem, że im szybciej je wydaję, tym szybciej przychodzą. Natura nie znosi próżni. Jestem w bardzo dobrym humorze, tylko nie możesz przestać od czasu do czasu informować mnie o sobie, Dzieciach i Ojcu Papieżu.

Być może pamiętasz dwa listy, które przyszły z Mysore – chcę, żeby jedna z tych kopert z pieczęcią króla Mysore na zewnątrz została wysłana do Miss Phillips, 19 West 38th Street, Nowy Jork.

Nie mogę teraz pojechać do Nowego Jorku ani do Chicago, chociaż miałem wiele zaproszeń i ofert z obu tych miejsc. Muszę teraz zobaczyć stolicę i inne miasta. Jestem w Jego Rękach. Jeśli panna Mary będzie w Bostonie, może kiedyś ją zobaczę.

Cieszę się, że Narasimha nigdy nie był szybki – mam nadzieję, że nigdy nie będzie.

Z Indii zawsze do mnie piszą, żebym przyjechał, przyjechał, przyjechał. Nie znają tajemnicy. Że działam więcej stąd niż kiedykolwiek stamtąd.

Uprzejmie proszę o przesyłanie moich listów na ten adres, a dotrą do mnie bezpiecznie, gdziekolwiek się znajdę. To będzie jeden z moich domów, kiedy będę w Bostonie.

Niech Pan błogosławi was wszystkich, droga Mamo.

Twój zawsze serdecznie,

WIWEKANANDA