Do Pani G. W. Hale
D/W PANNA DUTCHER
PARK TYSIĄCA WYSP
30 sierpnia [lipca] 1895
DROGA MAMO,
Wybierałem się do Chicago w następny czwartek [1 sierpnia], ale zatrzymał mnie Twój list. List i paczka bezpiecznie dotarły.
Napisz do mnie lub zatelegrafuj jeśli chcesz, żebym przyjechał do Chicago. Wyruszę wówczas do Chicago w przyszłym tygodniu, tj. w następny wtorek [6 sierpnia]. Myślałam, że siostra Mary jest w domu. Kiedy przyjadą pozostałe dzieci? Mój wyjazd do Europy nie jest jeszcze ostatecznie przesądzony. Dzieci nie napisały do mnie ani słowa – ani jednego.
Och, Mamo, moje serce jest tak bardzo smutne. Listy przynoszą wiadomość o śmierci Dewandźi. Haridas Wiharidas opuścił ciało. Był dla mnie jak ojciec. Biedny człowiek, przez ostatnie 5 lat zabiegał o emeryturę od życia zawodowego i w końcu ją dostał, ale nie mógł się nią długo cieszyć. Modlę się, aby nigdy więcej nie wrócił do tej brudnej dziury, którą nazywają Ziemią. Nie może też urodzić się w niebie ani w żadnym innym okropnym miejscu. Oby już nigdy więcej nie założył ciała – dobrego czy złego, grubego czy cienkiego. Jakim oszustwem i iluzją jest ten świat, Matko, jaką kpiną jest to życie. Nieustannie modlę się, aby cała ludzkość poznała rzeczywistość, czyli Boga, a ten „Sklep” tutaj został zamknięty na zawsze.
Moje serce jest zbyt pełne, żeby napisać więcej. Napisz do mnie lub zatelegrafuj jeśli chcesz.
Twój zawsze posłuszny Syn,
WIWEKANANDA
P.S. Pomyślimy o nadchodzącej paczce [od Maharadźa z Khetri] w Chicago. Jak długo będziesz w Chicago? Jeśli to tylko tydzień lub coś koło tego to nie mogę przyjechać. Spotkamy się w Nowym Jorku. Jeśli dłużej, przyjadę do Ciebie.
Twój,
W.