Do Panny Isabelle McKindley
80 OAKLEY STREET
CHELSEA, S.W.LONDYN.24 października 1895
Spotykamy się i rozstajemy. Takie jest prawo
i zawsze na zawsze tak będzie.
Ze smutkiem pytam, o delikatni
Czy pamiętacie mnie?
Nie miałem żadnych wieści z Chicago, ani nie pisałem, bo nie chciałem przeszkadzać – nie wiedziałem również dokąd.
W załączeniu wysyłam ogłoszenie prasowe o wykładzie, który wygłosiłem w Londynie. Nie jest złe. Londyńska publiczność jest bardzo wykształcona i krytyczna, a angielski charakter nie jest bynajmniej wylewny. Mam tu kilku przyjaciół – poznałem ich więcej – więc idę dalej.
Moje łóżko jest w głębokiej pianie
Co mnie obchodzi, przyjacielu, rosa!
Moje życie jest dziwne – ciągle w podróży, bez odpoczynku. Odpoczynek będzie moją śmiercią – taka jest siła przyzwyczajenia. Mały sukces tutaj, mały tam – i sporo wpadania. Zwiedziłem sporo Paryża. Panna Josephine M’cLeod [MacLeod], przyjaciółka z Nowego Jorku, pokazywała mi go całego przez miesiąc. Nawet tam, ta miła amerykańska dziewczyna! Tutaj, w Anglii, znają nas bardziej. Ci, którzy nie lubią Hindusów, nienawidzą ich; ci, którzy ich lubią, oddają im cześć.
To powolna praca, ale pewna. Nie pieniąca się, nie powierzchowna. Angielki z reguły nie są tak dobrze wykształcone jak Amerykanki, ani też nie są tak piękne. Są to dość uległe żony, ukryte córki lub chodzące do kościoła matki – ucieleśnienia skrystalizowanej konwencjonalności. Będę miał zajęcia pod powyższym adresem.
Czasami – a zazwyczaj, gdy osiągam sukces – odczuwam przygnębienie; czuję, że wszystko jest daremne – jakby to życie nie miało sensu, jakby było snem na jawie. Miłość, przyjaźń, religia, cnota, dobroć – wszystko, to chwilowy stan umysłu. Wydaje mi się, że już bardzo tęsknię by odejść; wbrew sobie mówię: jak daleko – och jak daleko! Jednak ciało i umysł będą musiały przepracować swoją karmę. Mam nadzieję, że nie będzie źle.
Jak się macie? Gdzie jest Matka Kościół? Czy przeprowadza wywiady z duchami Totmesa i Ramzesa1 w piramidach – czy może spokojnie wykonuje swoje obowiązki w domu?
Jednak życie wydaje się pogłębiać i jednocześnie tracić kontrolę nad sobą.
Nie wstręt, ani radość życia, ale rodzaj obojętności – sprawy potoczą się swoim biegiem; kto może się oprzeć – tylko stój i patrz. Cóż, nie będę tyle mówić o sobie. Skandaliczny egoista! Zawsze taki byłem, wiesz. A co z wami wszystkimi? Świetna zabawa w tym życiu, prawda? Nie popadaj w skrajności. Spokojne, spokojne i ustabilizowane życie małżeńskie jest dobre dla większości ludzkości. Pan [Edward T.] Sturdy, przyjaciel, z którym obecnie mieszkam, był kilka razy w Indiach. Zamieszkał z naszymi mnichami i jest bardzo ascetyczny w swoich zwyczajach, ale w końcu się ożenił i ustatkował się. I ma [on] piękne małe dziecko. Ich życie jest bardzo miłe. Żona oczywiście nie przejmuje się zbytnio metafizyką czy Sanskrytem, ale całe jej życie jest w mężu – a dusza męża jest w sanskryckiej metafizyce! Myślę jednak, że jest to dobre połączenie teorii i praktyki. Napisz mi wszystko o sobie, jeśli masz czas i ochotę, i przekaż Matce Kościołowi moją dozgonną wdzięczność.
Moje ruchy są takie niepewne. Jednak zostanę w Londynie jeszcze przez miesiąc.
Z niekończącą się wdzięcznością i miłością,
WIWEKANANDA
Przypisy:
- „Totmes” odnosi się do czterech egipskich faraonów z XVIII dynastii (Totmes I, II, III i IV), którzy panowali od 1504 roku p.n.e. do 1391 r. p.n.e. Ramzesowie byli faraonami z XIX dynastii. Żadna z tych rodzin nie zbudowała piramid, ale wszystkie zostały pochowane w Dolinie Królów. ↩︎