Do Pani Ole Bull
228 W. 39
NOWY JORK
6 lutego 1896
DROGA PANI BULL –
Ostatnią wiadomość otrzymałem należycie, ale z wielu powodów porzuciłem pomysł odpoczynku w przyszłym miesiącu. W pierwszym tygodniu marca lecę do Detroit, a następnie, w połowie lub w ostatnim tygodniu, przylatuję do Bostonu. Nie bardzo wierzę w działanie takich rzeczy jak Procopeia [Klub] itp. – ponieważ są to pomieszane konglomeraty wszelkich -izmów i idei – oparte głównie na modzie – zakłócają stabilność umysłu i życie staje się masą frywolności. Bardzo się jednak cieszę, że mam okazję porozmawiać z absolwentami Harvardu. Nie oznacza to jednak, że nie przyjadę do Procopeia. Przyjadę, ale to tylko ze względu na ciebie. Jest jednak jedno ‘czy’ – a mianowicie, czy podołam fizycznie. Moje zdrowie prawie się załamało. Odkąd tu przyjechałem nie przespałem spokojnie ani jednej nocy w Nowym Jorku; a w tym roku nieustanna praca, zarówno piórem, jak i ustami. Obawiam się, że skumulowana przez lata pracy i zmartwień teraz na mnie spadają. Potem czeka mnie wielka walka w Anglii. Chciałbym zejść na dno morza i dobrze, długo się wyspać.
Muszę jechać do Detroit, żywy czy martwy, gdyż w ubiegłym roku rozczarowałem ich kilka razy. Były duże oferty pieniężne z okolic Chicago. Odrzuciłem je, gdyż nie wierzę już w płatne wykłady i ich użyteczność w żadnym kraju. Jeśli po Detroit poczuję, że ciało jest w stanie zaciągnąć się do Bostonu, przyjadę, w przeciwnym razie pozostanę w Detroit lub w innym spokojnym miejscu i odpocznę, aby zregenerować siły przed nadchodzącą pracą w Anglii. Do tej pory starałem się pracować sumiennie – niech owoce należą do Pana. Jeśli były dobre, prędzej czy później wykiełkują; jeśli są złe, im szybciej umrą, tym lepiej. Jestem całkiem zadowolony ze swojego zadania życiowego. Byłem o wiele bardziej aktywny, niż powinien być Sannjāsin. Teraz całkowicie zniknę ze społeczeństwa. Dotyk świata mnie degeneruje, jestem pewien, więc czas już odejść. Praca nie ma większej wartości niż oczyszczenie serca. Moje serce jest wystarczająco czyste; po co mam zaprzątać sobie głowę robieniem dobra innym? „Jeśli poznałeś Atmana jako jedyne istnienie i nic innego nie istnieje, czego możesz pragnąć? – dla czyjego pragnienia zadajesz sobie trud?”.1 Ten wszechświat jest czystym i prostym snem. Po co zawracać sobie głowę snem? Sama atmosfera tego świata jest trucizną dla Jogina, ale ja się budzę. Moje stare żelazne serce powraca – wszystkie przywiązania do krewnych, przyjaciół, uczniów szybko znikają. „Ani przez bogactwo, ani przez potomstwo, ale porzucając wszystko jako plewy, można osiągnąć nieśmiertelność”2 – Wedy. Ja też jestem zmęczony mówieniem; chcę zamknąć usta i siedzieć w milczeniu przez lata. Wszelkie rozmowy są bzdurami.
Z poważaniem,
WIWEKANANDA