NA KOLACJI NIE BYŁO MIĘSA
(New York Times, 2 maja 1894)
Członkowie Klubu V dowiadują się o diecie wegetariańskiej Dalekiego Wschodu
Wczoraj wieczorem w hotelu St. Denis na Broadwayu i Eleventh Street odbyła się druga wegetariańska kolacja w ramach Klubu V. Obecnych było około pięćdziesięciu członków.
W menu pojawiały się wyłącznie warzywa i owoce, a do picia używano sterylnej wody, czekolady, kawy i herbaty.
Pomiędzy toastami kilka oryginalnych piosenek wykonał J. Williams Macy.
SCT Dodd odpowiedział na toast „Vanity”, a Mary T. Burt pod nieobecność pani Elli Dietz Clymer na toast „Virtue”.
Swami Wiwekananda, Hindus z wysokiej kasty, powiedział, że wegetarianizm ma swój początek w Indiach. „Często się mówi” – powiedział – „że ponieważ Hindusi wierzą w wędrówkę dusz, nie zabijali i nie jedli zwierząt, ponieważ obawiali się, że zjedzą niektórych swoich przodków. W tym stwierdzeniu nie ma ani słowa prawdy. Niektórzy z największych propagatorów wegetarianizmu nie wierzą w Boga ani w duszę, dlatego strach przed zjedzeniem jednego ze swoich przodków nie mógł na nich wpłynąć.”
„Prawie trzy czwarte mieszkańców Indii to wegetarianie. Dzieje się tak, ponieważ są zbyt mili, aby zabijać zwierzęta na jedzenie.”
„W tym kraju, gdy zwierzęta są ranne, zabijanie ich jest zwyczajem. W Indiach jest regułą, że wysyła się je do szpitala. Zbliżając się do Bombaju, pierwszą rzeczą, na którą podróżny napotyka, jest bardzo duży szpital dla zwierząt. Praktykuje się to od 4000 lat.
Pani J. De La M. Lozier, wiceprezes Sorosis, opowiadała o małych przywarach mężczyzn. Pierwsza z nich było pijaństwo. Mężczyźni wracali do domu i ukrywali się za gazetą. Nigdy nie mieli nic przyjemnego do powiedzenia. Kobieta, która była zamężna przez czterdzieści lat, powiedziała do męża: „Chciałabym, żebyś mi powiedział, że mnie kochasz. Minęło tyle czasu, odkąd to mówiłeś, że chciałabym usłyszeć, jak to brzmi”. Kolejną wadą była gadatliwość lub karcenie. Być może nie była to powszechna wada. Ale niektórzy mężowie byli bardzo mili, gdy byli z dala od domu i bardzo niemili, gdy byli przy kominku. Pewna kobieta nazwała swojego męża „aniołem ulicy”. Kiedy umarł, nie chciała nosić żałoby. Inne drobne wady to palenie, używanie slangu i nieszczerość lub próba udawania kogoś, kim nie jest.
St. Clair McKerway odpowiedział w humorystyczny sposób na argumenty niektórych innych mówców.