SPISANE PRZEZ PANNĘ S. E. WALDO (Uczennicę)
(Śri Ramakryszna Dewa)
Śri Ramakryszna był synem bardzo ortodoksyjnego brahmina, który odmówiłby nawet prezentu od kogokolwiek poza specjalną kastą brahminów; ani nie mógł pracować, ani nawet być kapłanem w świątyni, ani sprzedawać książek, ani nikomu służyć. Mógł mieć jedynie „to, co spadło z nieba” (jałmużnę), a nawet wtedy nie mogło to przyjść przez „upadłego” brahmina. Świątynie nie mają żadnego wpływu na religię hinduską; gdyby wszystkie zostały zniszczone, religia nie ucierpiałaby ani odrobinę. Człowiek ma budować dom tylko dla „Boga i gości”, budowanie dla siebie byłoby egoizmem; dlatego wznosi świątynie jako mieszkania dla Boga.
Z powodu skrajnego ubóstwa swojej rodziny Śri Ramakryszna był zmuszony w dzieciństwie zostać kapłanem w świątyni poświęconej Boskiej Matce, zwanej także Prakryti lub Kāli, reprezentowanej przez kobiecą postać stojącą ze stopami na męskiej postaci, co wskazuje że dopóki Maja się nie podniesie, nie możemy nic wiedzieć. Brahman jest nijaki, nieznany i niepoznawalny, ale aby zostać uprzedmiotowionym, zakrywa się zasłoną Maji, staje się Matką Wszechświata i w ten sposób rodzi stworzenie. Postać leżąca na brzuchu (Śiwa, czyli Bóg) stała się Śawą (martwą lub pozbawioną życia) po tym, jak została przykryta przez Maję. Dźnāni mówi: „Odkryję Boga siłą” (Adwaityzm); ale dualista mówi: „Odkryję Boga, modląc się do Matki, błagając Ją, aby otworzyła drzwi, do których tylko Ona ma klucz”.
Codzienna służba Matce Kali stopniowo budziła w sercu młodego kapłana tak intensywne oddanie, że nie mógł on już dłużej kontynuować regularnego nabożeństwa świątynnego. Porzucił więc swoje obowiązki i udał się do małego lasu na terenie świątyni, gdzie całkowicie oddał się medytacji. Lasy te znajdowały się na brzegu rzeki Ganges; i pewnego dnia bystry prąd przyniósł mu do stóp tylko materiały niezbędne do zbudowania mu małej zagrody. W tej zagrodzie przebywał, płakał i modlił się, nie myśląc o trosce o swoje ciało ani o niczym innym, jak tylko o Boskiej Matce. Krewny karmił go raz dziennie i opiekował się nim. Później przybyła Sannjasini, czyli ascetka, aby pomóc mu znaleźć jego „Matkę”. Nauczyciele, których potrzebował, przychodzili do niego nieproszeni; z każdej sekty przychodził jakiś święty i oferował mu naukę, a on słuchał z zapałem. Ale on czcił tylko Matkę; wszystko dla niego było Matką.
Śri Ramakryszna nigdy nie powiedział nikomu ostrego słowa. Był tak pięknie tolerancyjny, że każda sekta myślała, że do nich należy. Kochał wszystkich. Dla niego wszystkie religie były prawdą. Dla każdego znalazł miejsce. Był wolny, ale wolny w miłości, a nie w „grzmocie”. Typ łagodny tworzy, typ grzmotliwy rozprzestrzenia się. Paweł był typem grzmotu, który szerzył światło. (I wielu twierdziło, że sam Swami Wiwekananda był czymś w rodzaju św. Pawła dla Śri Ramakryszny.)
Jednakże epoka św. Pawła już minęła; mamy być nowym światłem tego dnia. Samodostosowująca się organizacja jest wielką potrzebą naszych czasów. Kiedy uda nam się ją zdobyć, będzie to ostatnia religia świata. Koło musi się kręcić i powinniśmy mu pomagać, a nie utrudniać. Fale myśli religijnej wznoszą się i opadają, a na szczycie stoi „prorok epoki”. Ramakryszna przyszedł, aby nauczać dzisiejszej religii w sposób konstruktywny, a nie destrukcyjny. Musiał na nowo zwrócić się do Natury, aby zapytać o fakty, i otrzymał religię naukową, która nigdy nie mówi „wierz”, ale „zobacz”; „Widzę i ty też możesz zobaczyć”. Użyj tych samych środków, a osiągniesz tę samą wizję. Bóg przyjdzie do każdego, harmonia jest w zasięgu każdego. Nauki Śri Ramakryszny są „istotą Hinduizmu”; nie były dla niego osobliwe. Nie twierdził też, że tak było; nie dbał o imię i sławę.
Zaczął głosić, gdy miał około czterdziestu lat; ale nigdy nie wyszedł, żeby to zrobić. Czekał, aż ci, którzy chcieli jego nauki przyszli do niego. Zgodnie z hinduskim zwyczajem, we wczesnej młodości rodzice ożenili go z pięcioletnią dziewczynką, która pozostała w domu z rodziną w odległej wiosce, nieświadoma wielkiej walki, przez którą przechodził jej młody mąż. Kiedy osiągnęła dojrzałość, on był już głęboko pochłonięty pobożnością religijną. Ze swojego domu udała się pieszo do świątyni w Dakszineśwar, gdzie wówczas mieszkał; i gdy tylko go zobaczyła, rozpoznała, kim był, ponieważ ona sama była wielką duszą, czystą i świętą, która pragnęła jedynie pomóc mu w pracy, a nie sprowadzić go nigdy do poziomu Gryhasthy (gospodarza domu).
Śri Ramakryszna jest czczony w Indiach jako jedna z wielkich inkarnacji, a jego urodziny obchodzone są tam jako święto religijne…
Ciekawy okrągły kamień jest symbolem Wisznu, wszechobecnego. Każdego ranka przychodzi kapłan, składa ofiarę bożkowi, macha przed nim kadzidłem, następnie kładzie go do łóżka i przeprasza Boga za to, że oddaje Mu cześć w ten sposób, ponieważ może Go sobie wyobrazić jedynie poprzez obraz lub za pomocą jakiegoś materialnego obiektu. Kąpie bożka, ubiera go i wkłada w bożka swoje boskie ja, „aby go ożywić”.
* * *
Istnieje sekta, która mówi: „Słabością jest czcić tylko dobro i piękno. Powinniśmy także kochać i czcić to, co okropne i złe”. Ta sekta panuje w całym Tybecie i nie ma tam małżeństw. W samych Indiach nie mogą istnieć jawnie, lecz organizują tajne stowarzyszenia. Żaden porządny człowiek nie będzie do nich należał, z wyjątkiem przynależności sub rosa (potajmnej). W Tybecie trzykrotnie próbowano komunizmu i trzykrotnie zakończyło się to niepowodzeniem. Używają Tapas i z ogromnym sukcesem, jeśli chodzi o władzę.
Tapas dosłownie oznacza „palić”. Jest to rodzaj pokuty aby „rozgrzać” wyższą naturę. Czasami ma to formę przysięgi od wschodu do zachodu słońca, na przykład ciągłego powtarzania Om przez cały dzień. Te działania wytworzą pewną moc, którą możesz przekształcić w dowolną formę, duchową lub materialną. Ta idea Tapas przenika całą religię hinduistyczną. Hindusi mówią nawet, że Bóg stworzył Tapas, aby stworzyć świat. Jest to mentalny instrument, za pomocą którego można zrobić wszystko. „Wszystko w trzech światach można złapać za pomocą Tapas.”…
Osoby donoszące na grupy religijne, z którymi nie sympatyzują, są zarówno świadomymi, jak i nieświadomymi kłamcami. Wierzący w jedną grupę religijną rzadko może dostrzec prawdę w innych.
* * *
Wielki Bhakta (Hanuman) powiedział kiedyś, zapytany o to jaki jest dzień miesiąca: „Bóg jest moją wieczną datą, żadna inna data mnie nie obchodzi”.