Notatki z Rozmów i Wykładów

O Sztuce

W sztuce zainteresowanie musi skupiać się na temacie głównym. Dramat jest najtrudniejszą ze wszystkich sztuk. W nim należy zadowolić dwie rzeczy: po pierwsze, uszy, a po drugie, oczy. Namalować scenę, jeśli namaluje się jedną rzecz, jest to dość łatwe; ale malować różne rzeczy, a mimo to utrzymać centralne zainteresowanie, jest bardzo trudne. Kolejną trudną rzeczą jest zarządzanie sceniczne, czyli łączenie różnych rzeczy w taki sposób, aby zachować nienaruszonym centralne zainteresowanie.

O Muzyce

W Dhrupad, Khejal itp. jest nauka, ale to w Kirtanie, tj. w Mathura i Wiraha i innych podobnych kompozycjach istnieje prawdziwa muzyka – ponieważ jest tam uczucie. Uczucie jest duszą, tajemnicą wszystkiego. W piosenkach zwykłych ludzi jest więcej muzyki i należy je zebrać razem. Nauka Dhrupada itp. zastosowana do muzyki Kirtana stworzy muzykę doskonałą.

O Mantra i Mantra-Ćaitanja

Mantra–śastri (zwolennicy teorii Mantry) wierzą, że pewne słowa zostały przekazane przez kolejnych nauczycieli i uczniów i samo ich wypowiedzenie doprowadzi do jakiejś formy urzeczywistnienia. Istnieją dwa różne znaczenia słowa Mantra–ćaitanja. Według niektórych, jeśli będziesz praktykował powtarzanie określonej Mantry, zobaczysz Iszta–dewatę, co jest obiektem lub bóstwem tej Mantry. Ale według innych słowo to oznacza, że jeśli będziesz praktykował powtarzanie pewnej mantry otrzymanej od niekompetentnego Guru, będziesz musiał wykonać pewne ceremonie, dzięki którym ta Mantra stanie się Ćetana, czyli żywą, a wtedy jej powtarzanie zakończy się sukcesem. Różne Mantry, gdy w ten sposób „żyją”, wykazują różne oznaki, ale ogólną oznaką jest to, że można je powtarzać przez długi czas bez odczuwania żadnego napięcia i że umysł osoby wkrótce będzie skoncentrowany. Tyle jeśli chodzi o Mantry tantryczne.

Od czasów Wed istniały dwie różne opinie na temat Mantr. Jaska i inni mówią, że Wedy mają znaczenie, ale starożytni Mantry-śastri mówią, że nie mają one żadnego znaczenia i że ich użycie polega jedynie na wypowiadaniu ich w związku z pewnymi ofiarami, kiedy z pewnością przyniosą skutek w postaci różnych materialnych przyjemności lub wiedzy duchowej. To drugie wynika z wypowiadania Upaniszad.

O Koncepcjach Boga

Wewnętrznym pragnieniem człowieka jest znalezienie kogoś, kto jest wolny, to znaczy poza prawami natury. Wedantyści wierzą w takiego Wiecznego Iśwarę, podczas gdy Buddyści i Sankhjowie wierzą jedynie w Dźanjeśwarę (stworzonego Boga), to znaczy Boga, który wcześniej był człowiekiem, ale stał się Bogiem poprzez praktykę duchową. Purany godzą te dwa stanowiska poprzez doktrynę o Wcieleniu. Oznacza to, że mówią, że Dźanjeśwara to nic innego jak Nitja (Wieczny) Iśwara, przyjmujący poprzez Maja formę Dźanjeśwara. Argument Sankhjów przeciwko doktrynie Wiecznego Iśwara, a mianowicie „w jaki sposób wyzwolona dusza może stworzyć wszechświat”, opiera się na fałszywych podstawach. Nie można bowiem niczego narzucać wyzwolonej duszy. Ona jest wolna, to znaczy może robić, co jej się podoba. Według Wedanty Dźanjeśwarowie nie mogą tworzyć, zachowywać ani niszczyć wszechświata.

O Jedzeniu

Głosi się innym, żeby byli ludźmi, ale nie można zapewnić im dobrego jedzenia. Zastanawiałem się nad tym problemem przez ostatnie cztery lata. Chciałbym przeprowadzić eksperyment, czy z pszenicy można zrobić coś w rodzaju spłaszczonego ryżu. Wtedy każdego dnia będziemy mogli otrzymać inne jedzenie. Jeśli chodzi o wodę pitną, szukałem filtra, który byłby odpowiedni dla naszego kraju. Znalazłem jeden, przypominające garnek porcelanowe naczynie, przez które przepływała woda, a wszystkie bakterie pozostawały w porcelanowym naczyniu. Ale stopniowo ten filtr sam stanie się siedliskiem wszystkich zarazków. To jest niebezpieczeństwo wszystkich filtrów. Po dalszych poszukiwaniach znalazłem jedną metodę, polegającą na destylacji wody, a następnie przepuszczaniu przez nią tlenu. Po tym woda stała się tak czysta, że jej użycie z pewnością przyniesie znaczną poprawę zdrowia.

O Sannjāsie i Życiu Rodzinnym

Mówiąc o obowiązkach mnicha i domownika, Swamidźi powiedział:

Sannjasin powinien unikać jedzenia, pościeli itp., których dotykali lub używali domownicy, aby uchronić się – nie przez nienawiść do nich – tak długo, jak nie osiągnął najwyższego stopnia, to znaczy: został Paramahamsą. Gospodarz powinien pozdrowić go „Namo Narajanaja”, a Sannjasin powinien pobłogosławić tego pierwszego.

मेरुसर्षपयोर्यद्यत् सूर्यखद्योतयोरिव।
सरित्सागर्योर्यद्यत् तथा भिक्षुगृहस्थयो:॥

– Jak różnica pomiędzy największą górą a ziarnkiem gorczycy, pomiędzy słońcem a świecącym robakiem, pomiędzy oceanem a strumieniem, tak jest szeroka przepaść pomiędzy Sannjāsinem a gospodarzem.

Swami Wiwekananda kazał wszystkim to powiedzieć i intonując kilka zwrotek Wedanty, powiedział: „Powinniście zawsze powtarzać sobie te Śloki. „Śrawana” oznacza nie tylko słuchanie od Guru, ale także powtarzanie sobie samemu. „आवृत्तिरसकृदुपदेशात् – prawda pism świętych powinna być często powtarzana gdyż zostało to wielokrotnie nakazane” – w tej Sutrze Wedanty Wjasa kładzie nacisk na powtarzanie.

O Kwestionowaniu Kompetencji Guru

W trakcie rozmowy Swamidźi żywo zauważył: „Porzuć swoje komercyjne, wyrachowane pomysły. Jeśli możesz pozbyć się przywiązania do jednej rzeczy, jesteś na drodze do wyzwolenia. Nie widź kobiety publicznej, albo grzesznika ani Sadhu. Ta podła kobieta również jest Boską Matką. Sannjasin mówi raz, drugi, że ona jest Matką; następnie ponownie daje się zwieść i mówi: „Dlatego, o podła, nieczysta kobieto!” W jednej chwili cała twoja ignorancja może zniknąć. To głupie mówienie, że ignorancja rozprasza się stopniowo. Są uczniowie, którzy byli oddani Guru nawet wtedy, gdy upadł on od ideału. Widziałem w Radźputanie jednego, którego duchowy nauczyciel stał się Chrześcijaninem, ale mimo to nadal oddawał mu cześć. Kiedy już przyrzekłeś swą wiarę konkretnemu nauczycielowi, trzymaj się go z całą siłą. To dzieci mówią, że w Wedancie nie ma moralności. Tak, mają rację. Wedanta jest ponad moralnością. Mówcie o rzeczach wzniosłych, ponieważ zostaliście Sannjasinami.”

Śri Ramakryszna: Znaczenie Jego Życia i Nauk

W wąskim społeczeństwie istnieje głębia i intensywność duchowości. Wąski strumyk jest bardzo wartki. W społeczeństwie liberalnym wraz z szerokością widzenia zauważamy proporcjonalną utratę głębi i intensywności. Ale życie Śri Ramakryszny burzy wszelkie zapisy historii. Jest niezwykłym zjawiskiem, że u Śri Ramakryszny powstał zbiór idei głębszy niż morze i większy niż niebiosa.

Musimy interpretować Wedy w świetle doświadczenia Śri Ramakryszny. Śankaraćarja i wszyscy inni komentatorzy popełnili ogromny błąd sądząc, że całe Wedy mówią tę samą prawdę. Dlatego byli winni torturowania tych z pozornie sprzecznych tekstów wedyjskich, które są sprzeczne z ich własnymi doktrynami, w kierunku znaczenia ich poszczególnych szkół. Tak jak w dawnych czasach tylko Pan, wyzwoliciel Gity, był tym, który częściowo zharmonizował te pozornie sprzeczne stwierdzenia, tak aby całkowicie rozstrzygnąć ten spór, ogromnie wyolbrzymiony z biegiem czasu, On Sam przyszedł jako Śri Ramakryszna. Dlatego nikt nie może naprawdę zrozumieć Wed i Wedanty jeśli nie przestudiuje ich w świetle wypowiedzi Śri Ramakryszny, który jako pierwszy dał przykład w swoim życiu i nauczał, że te stwierdzenia z pism świętych, które pobieżnie wydają się sprzeczne, są przeznaczone dla różnych stopni aspirantów i są ułożone w porządku ewolucji. Cały świat niewątpliwie zapomni o swoich walkach i sporach i w wyniku tych nauk zjednoczy się braterską więzią w sprawach religijnych i innych.

Jeśli jest coś, do czego Śri Ramakryszna namawia nas, abyśmy porzucili tak starannie jak pożądanie i bogactwo, jest to ograniczenie nieskończoności Boga poprzez zakreślenie jej wąskimi granicami. Zatem ktokolwiek będzie próbował w ten sposób ograniczyć nieskończone ideały Śri Ramakryszny, wystąpi przeciwko niemu i stanie się jego wrogiem.

Jedna z jego wypowiedzi głosi, że ci, którzy widzieli kameleona tylko raz, znają tylko jeden kolor zwierzęcia, natomiast ci, którzy żyli pod drzewem, znają wszystkie kolory, jakie on przybiera. Z tego powodu żadne powiedzenie Śri Ramakryszny nie może zostać uznane za autentyczne, jeśli nie zostanie zweryfikowane przez tych, którzy stale z nim żyli i których wychował, aby wypełniali misję jego życia.

Tak wyjątkowa osobowość, taka synteza najwyższej Dźnany, Jogi, Bhakti i Karmy nigdy wcześniej nie pojawiła się wśród ludzkości. Życie Śri Ramakryszny dowodzi, że w tej samej jednostce może istnieć obok siebie największa szerokość, najwyższa katolickość i najwyższa intensywność i że społeczeństwo również może być w ten sposób skonstruowane, gdyż społeczeństwo nie jest niczym innym jak zbiorem jednostek.

Ten jest prawdziwym uczniem i naśladowcą Śri Ramakryszny, którego charakter jest doskonały i wszechstronny. Kształtowanie tak doskonałego charakteru jest ideałem naszych czasów i każdy powinien sam do tego dążyć.

O Śri Ramakrysznie i Jego Poglądach

Siłą rzeczy myśl przynajmniej o jednej rzeczy jako o Brahmanie. Oczywiście łatwiej jest myśleć o Ramakrysznie jak o Bogu, ale niebezpieczeństwo polega na tym, że nie możemy ukształtować w innych Iśwara–buddhi (wizji Boskości). Bóg jest wieczny, bez formy, wszechobecny. Myślenie o Nim jako o posiadającym jakąkolwiek formę jest bluźnierstwem. Ale sekret wielbienia obrazu polega na tym, że próbujesz rozwinąć swoją wizję Boskości w jednej rzeczy.

Śri Ramakryszna zwykł uważać siebie za Inkarnację w zwykłym tego słowa znaczeniu, chociaż nie mogłem tego zrozumieć. Mówiłem, że był Brahmanem w wedyjskim sensie; ale tuż przed swoją śmiercią, kiedy cierpiał na charakterystyczne trudności w oddychaniu, powiedział mi, gdy zastanawiałem się w myślach, czy mógłby nawet w tym bólu powiedzieć, że jest Inkarnacją: „Ten, który był Ramą i Kryszną teraz faktycznie stał się Ramakryszną – ale nie w twoim wedyjskim sensie!” Kochał mnie mocno, przez co wielu było o mnie zazdrosnych. Znał charakter z widzenia i nigdy nie zmienił swojego zdania. On mógł postrzegać jakby rzeczy nadzmysłowo, podczas gdy my staramy się poznać swój charakter za pomocą rozumu, w wyniku czego nasze sądy są często błędne. Niektóre osoby nazywał swoimi Antarangami, czyli „należącymi do wewnętrznego kręgu” i zwykł uczyć ich tajemnic swojej własnej natury oraz tajemnic Jogi. Obcych, czyli Bahirangów, nauczał przypowieści znanych obecnie jako „Powiedzenia”. Przygotowywał tych młodych mężczyzn (tę pierwszą klasę) do swojej pracy i chociaż wielu narzekało do niego na nich, on nie zwracał na to uwagi. Być może dzięki jego działaniom mam lepszą opinię o Bahirandze niż o Antarandze, ale mam przesądny szacunek do tego ostatniego. „Kochasz mnie, kochasz mojego psa”, jak mówią. Bardzo kocham tego brahmińskiego kapłana i dlatego kocham to, co on kochał, co zwykł szanować! Bał się o mnie, że jeśli zostanę sam, stworzę sektę.

Zwykł mawiać niektórym: „Nie osiągniecie duchowości w tym życiu”. Wyczuł wszystko i to niektórym wyjaśni jego pozorną stronniczość. Jako naukowiec zwykł zauważać, że różni ludzie wymagają odmiennego traktowania. Nikomu, z wyjątkiem „wewnętrznego kręgu”, nie pozwalano spać w jego pokoju. Nie jest prawdą, że ci, którzy go nie widzieli, nie dostąpią zbawienia; nie jest też prawdą, że człowiek, który widział go trzykrotnie, osiągnie Mukti (wyzwolenie).

Oddanie, którego nauczał Narada, zwykł głosić masom, tym, którzy nie byli zdolni do żadnego wyższego wykształcenia.

Generalnie nauczał dualizmu. Z reguły nigdy nie nauczał Adwaityzmu. Ale mnie on tego nauczył. Wcześniej byłem dualistą.

Śri Ramakryszna: Ideał Narodu

Aby naród mógł powstać, musi mieć wzniosły ideał. Tym ideałem jest oczywiście abstrakcyjny Brahman. Ale ponieważ nie możecie inspirować się abstrakcyjnym ideałem, musicie mieć ideał osobisty. Macie go w osobie Śri Ramakryszny. Powodem, dla którego inne osobistości nie mogą być teraz naszym ideałem, jest to, że ich dni już minęły; aby Wedanta dotarła do wszystkich, musi istnieć osoba, która współczuje obecnemu pokoleniu. Spełnia się to w Śri Ramakrysznie. Więc teraz powinieneś postawić go przed wszystkimi. Nie ma znaczenia, czy ktoś przyjmie go jako Sadhu czy Awatara.

Powiedział, że przyjdzie z nami jeszcze raz. Myślę, że wówczas przyjmie Wideha–mukti (Absolutne Wyzwolenie). Jeśli chcesz pracować, musisz mieć takiego Iszta-dewatę, czyli Anioła Stróża, jak nazywają to narody chrześcijańskie. Czasami wyobrażam sobie, że różne narody mają różnych Iszta–dewatów i każdy z nich stara się o dominację. Czasami wyobrażam sobie, że taki Iszta–dewata staje się bezsilny, aby służyć narodowi.

Notatki z Wykładów o Wyrachowaniu w Religii

(Wygłoszono w Minneapolis 26 listopada 1893. Wydrukowano w Minneapolis Journal)

Wczoraj rano kościół unitarny był zatłoczony przez publiczność pragnącą dowiedzieć się czegoś o wschodniej myśli religijnej, jak nakreślił to Swami Wiwekananda, brahmiński kapłan, który zeszłego lata był prominentnym członkiem Parlamentu Religii w Chicago. Wybitny przedstawiciel wiary brahmińskiej został przywieziony do Minneapolis przez Klub Perypatetyczny i przemawiał do tego gremium w ubiegły piątkowy wieczór. Nakłoniono go, aby pozostał do tego tygodnia, aby móc wygłosić wczorajsze przemówienie…

Doktor H.M. Simmons, pastor,… przeczytał lekcję Pawła dotyczącą wiary, nadziei i miłości, a „największą z nich jest miłość”, uzupełniając to czytanie wyborem z pism brahmińskich, które nauczają tej samej lekcji, a także wyborem z wiary muzułmańskiej oraz wierszami z literatury hinduskiej, wszystkie zgodne z wypowiedziami Pawła.

Po drugim hymnie został przedstawiony Swami Wiwekandi [sic!]. Podszedł do krawędzi podestu i od razu zainteresował słuchaczy recytacją hinduskiej historii. Powiedział doskonałą angielszczyzną:

„Opowiem wam historię o pięciu niewidomych mężczyznach. W pewnej wiosce w Indiach odbyła się procesja i wszyscy ludzie wyszli, aby zobaczyć procesję, a zwłaszcza słonia w wesołej uprzęży. Ludzie byli zachwyceni, a ponieważ pięciu niewidomych ludzi nie mogło słonia zobaczyć, postanowili go dotknąć, aby zapoznać się z jego formą. Otrzymali ten przywilej, a gdy procesja przeszła, wrócili razem z ludźmi do domu i zaczęli rozmawiać o słoniu. „On był jak ściana” – powiedział jeden. „Nie, nie był” – powiedział inny. „On był jak kawałek liny”. „Mylisz się” – powiedział trzeci. „Wyczułem go i on był jak wąż”. Dyskusja nabrała tempa i czwarty oświadczył, że słoń jest jak poduszka. Kłótnia wkrótce przerodziła się w bardziej gniewny wyraz, a pięciu niewidomych mężczyzn przystąpiło do walki. Pojawił się mężczyzna z dwojgiem oczu i powiedział: „Moi przyjaciele, w czym problem?” Spór został wyjaśniony, po czym przybysz powiedział: „Ludzie, wszystko w porządku, problem w tym, że dotknęliście słonia w różnych miejscach. Ściana była bokiem, lina była ogonem, wąż był trąbą, a palce u nóg były poduszką. Przestańcie się kłócić, wszyscy macie rację, tyle że patrzyliście na słonia z różnych punktów widzenia.”

Religia, powiedział, została wmieszana w taką kłótnię. Ludzie Zachodu myśleli, że wyznają jedyną religię Boga i ludzie Wschodu mieli takie same uprzedzenia. Obie strony się myliły; Bóg był w każdej religii.

Było wiele jaskrawych uwag krytycznych na temat myśli zachodniej. Chrześcijan charakteryzowano jako wyznających „religię sklepową”. Zawsze błagali Boga: „O Boże, daj mi to i daj mi tamto; Boże, zrób to i zrób tamto”. Hindus nie mógł tego zrozumieć. Uważał, że błaganie Boga jest niewłaściwe. Zamiast żebrać, człowiek religijny powinien dawać. Hindus wierzył w dawanie Bogu, swoim bliźnim, zamiast prosić Boga, aby im dał. Zauważył, że ludzie Zachodu, a było ich bardzo wielu, dużo myśleli o Bogu, o ile dobrze sobie radzili, ale gdy sytuacja się odwracała, zapominano o Bogu. Inaczej było w przypadku Hindusa, który patrzy na Boga jako na istotę miłości. Wiara hinduska uznawała zarówno macierzyństwo Boga, jak i ojcostwo, gdyż to pierwsze było lepszym spełnieniem idei miłości. Chrześcijanin z Zachodu przez cały tydzień pracował za dolara, a kiedy już mu się to udało, modlił się: „O Boże, dziękuję Ci, że obdarzyłeś nas tym dobrodziejstwem”, a następnie wkładał wszystkie pieniądze do kieszeni; Hindus zarabiał pieniądze, a następnie oddawał je Bogu, pomagając biednym i tym, którzy mieli mniej szczęścia. I tak dokonano porównań pomiędzy ideami Zachodu i ideami Wschodu. Mówiąc o Bogu, Wiwekanandi w skrócie powiedział: „Wy, ludzie Zachodu, myślicie, że macie Boga. Co to znaczy mieć Boga? Jeśli Go macie, dlaczego istnieje tak wielka przestępczość, że dziewięciu na dziesięciu ludzi to hipokryci? Obłuda nie może istnieć tam, gdzie jest Bóg. Macie swoje pałace, w których oddajecie cześć Bogu i odwiedzacie je częściowo raz w tygodniu, ale jak niewielu chodzi, aby oddawać cześć Bogu. Na Zachodzie panuje moda na chodzenie do kościoła, a wielu z was nie uczestniczy z żadnego innego powodu. Czy więc wy, ludzie Zachodu, macie jakiekolwiek prawo do wyłącznego posiadania Boga?”

Tutaj mówcy przerwały spontaniczne oklaski. Kontynuował: „My, wyznawcy wiary hinduskiej wierzymy w oddawanie czci Bogu ze względu na miłość, nie ze względu na to, co nam daje, ale dlatego, że Bóg jest miłością i żaden naród, żaden lud, żadna religia nie ma Boga, dopóki nie będzie gotowa oddawać Mu czci z miłości. Wy, na Zachodzie, jesteście praktyczni w biznesie, praktyczni w wielkich wynalazkach, ale my, na Wschodzie, jesteśmy praktyczni w religii. Wy traktujecie handel jako swój biznes, my traktujemy religię jako swój biznes, Jeśli przyjedziecie do Indii i porozmawiacie z robotnikiem w tej dziedzinie, przekonacie się, że nie ma on zielonego pojęcia o polityce. Ale porozmawiajcie z nim o religii, a najpokorniejsi znają się na monoteizmie, deizmie i wszystkich izmach religijnych. Zapytajcie:

„Pod jakim rządem żyjesz?” a on odpowie: „Nie wiem. Płacę podatki i tyle na ten temat wiem”. Rozmawiałem z waszymi robotnikami, waszymi rolnikami i stwierdzam, że w polityce wszyscy oni są albo Demokratami, albo Republikanami i wiedzą, czy wolą darmowe srebro, czy standard złota. Oni są jak indyjscy rolnicy, nie wiedzą, że uczęszczają do takiego kościoła, nie wiedzą, w co on wierzy; po prostu płacą czynsz za ławkę i to wszystko, co o tym wiedzą – lub o Bogu”.

Uznano przesądy Indii, „ale który naród ich nie ma?” zapytał on. Podsumowując, utrzymywał, że narody patrzyły na Boga jak na monopol. Wszystkie narody miały Boga i każdy impuls do dobra był Bogiem. Zarówno ludzie Zachodu, jak i Wschodu muszą nauczyć się „chcieć Boga”, a to „chcenie” porównano do człowieka pod wodą, walczącego o powietrze; chciał tego, nie mógł bez tego żyć. Gdyby ludzie Zachodu w ten sposób „chcieli” Boga, byliby mile widziani w Indiach, ponieważ misjonarze przychodziliby wtedy do nich z Bogiem, a nie z myślą, że Indie nie znają Boga, ale z miłością w swych sercach i bez dogmatów.

Przeznaczenie Człowieka

(Wygłoszone w Memphis 17 stycznia 1894. Reportaż w Appeal-Avalanche)

Publiczność była umiarkowanie liczna i składała się z najlepszych talentów literackich i muzycznych miasta, w tym kilku najwybitniejszych przedstawicieli środowiska prawniczego i instytucji finansowych.

Mówca różni się szczególnie pod jednym względem od niektórych amerykańskich mówców. Rozwija swoje koncepcje z taką samą rozwagą, z jaką profesor matematyki pokazuje swoim studentom przykład z algebry. Kananda [W tamtych czasach prasa amerykańska ogólnie nazywała Swamidźi Wiwe Kananda] przemawia z doskonałą wiarą we własne siły i zdolność skutecznego utrzymywania swojego stanowiska wbrew wszelkim argumentom. Nie przedstawia żadnych pomysłów ani twierdzeń, które nie prowadzą do logicznych wniosków. Duża część jego wykładów przypomina filozofię Ingersolla. Nie wierzy w przyszłą karę ani w Boga, tak jak wierzą w Niego Chrześcijanie. Nie wierzy, że umysł jest nieśmiertelny, ponieważ jest zależny, a nic nie może być nieśmiertelnego poza tym co jest niezależne od wszystkich rzeczy. Mówi: „Bóg nie jest królem siedzącym w jednym zakątku wszechświata aby wymierzać kary lub nagrody w zależności od uczynków człowieka tutaj, na ziemi i nadejdzie czas, kiedy człowiek pozna prawdę, wstanie i powie: „Jestem Bogiem” – jestem życiem Jego życia. Po co uczyć, że Bóg jest daleko, skoro naszą prawdziwą naturą, naszą nieśmiertelną zasadą jest Bóg?”

„Nie dajcie się zwieść waszej religii nauczającej o grzechu pierworodnym, gdyż ta sama religia uczy pierwotnej czystości. Kiedy Adam upadł, upadł z czystości. (Oklaski) Czystość jest naszą prawdziwą naturą i odzyskanie jej jest celem wszelkiej religii. Wszyscy ludzie są czyści, wszyscy ludzie są dobrzy. Można wobec nich postawić zarzuty, a wy pytacie, dlaczego niektórzy ludzie są brutalami? Ten człowiek, którego nazywacie brutalem, jest jak diament w brudzie i kurzu – strząśnij kurz i to jest diament, tak czysty, jakby nigdy nie było na nim kurzu, a trzeba przyznać, że każda dusza jest wielkim diamentem.”

„Nie ma nic bardziej podłego niż nazwanie naszego brata grzesznikiem. Pewnego razu lwica wpadła w stado owiec i zabiła jagnię. Owca znalazła bardzo młodego lwa, który poszedł za nią, a ona dał mu pokarm i on wyrósł wraz z owcą i nauczył się jeść trawę jak owca. Pewnego dnia stary lew zobaczył lwa owcę i próbował go odciągnąć od owiec, ale gdy się zbliżył lew-owca uciekł. Wielki lew czaił się, aż wreszcie schwytał lwa-owcę i zaniósł do czystej sadzawki i powiedział: „Nie jesteś owcą, ale lwem. Spójrz na swój wizerunek w wodzie.” Lew owca, widząc swój obraz odbity w wodzie, powiedział: „Jestem lwem, a nie owcą”. Nie myślmy, że jesteśmy owcami, ale bądźmy lwami, nie beczmy i nie jedzmy trawy jak owce.”

„Od czterech miesięcy jestem w Ameryce. W Massachusetts odwiedziłem zakład poprawczy. Strażnik tego więzienia nigdy nie wie, za jakie przestępstwa przetrzymywani są więźniowie. Otula się ich płaszczem dobroczynności. W innym mieście ukazały się trzy gazety, redagowane przez bardzo uczonych ludzi, próbujące udowodnić, że surowa kara jest koniecznością, podczas gdy w innym artykule utrzymywano, że miłosierdzie jest lepsze niż kara. Redaktor jednego artykułu udowodnił statystycznie, że tylko pięćdziesiąt procent przestępców, którzy otrzymali surową karę, powróciło do uczciwego życie, podczas gdy dziewięćdziesiąt procent tych, którzy otrzymali lekką karę, powróciło do pożytecznych zajęć życiowych.”

„Religia nie jest wynikiem słabości natury ludzkiej; religii nie ma tutaj, ponieważ boimy się tyrana; religia jest miłością, która rozwija się, rozszerza, rośnie. Spójrzcie na zegarek – w tej małej obudowie jest maszyna i sprężyna. Po nakręceniu zegarka sprężyna stara się odzyskać swój naturalny stan. Jesteś jak sprężyna w zegarku i nie jest konieczne, aby wszystkie zegarki miały ten sam rodzaj sprężyny i nie jest konieczne, abyśmy wszyscy wyznawali tę samą religię. Dlaczego więc mielibyśmy się kłócić? Gdybyśmy wszyscy mieli takie same poglądy, świat byłby martwy. Ruch zewnętrzny nazywamy działaniem; ruch wewnętrzny jest ludzką myślą. Kamień spada na ziemię. Mówisz, że jest to spowodowane prawem grawitacji. Koń ciągnie wóz, a Bóg ciągnie konia. To jest prawo ruchu. Wiry pokazują siłę prądu; zatrzymaj prąd, a nastąpi stagnacja. Ruch to życie. Musimy mieć jedność i różnorodność. Róża pachnie równie słodko pod każdą inną nazwą i nie ma znaczenia, jak nazywa się twoja religia.”

„W pewnej wiosce mieszkało sześciu niewidomych. Nie widzieli słonia, ale wyszli i go dotykali. Jeden położył rękę na ogonie słonia, drugi na boku, kolejny na języku [trąbie], a inny na uchu. Zaczęli opisywać słonia. Jeden powiedział, że jest jak lina, drugi, że jest jak wielki mur, kolejny, że jest jak boa dusiciel, a inny, że jest jak wachlarz. W końcu zaczęli wymieniać ciosy i się bić. Przyszedł człowiek, który widział i zapytał, w czym tkwi problem, a niewidomi powiedzieli, że widzieli słonia i kłócili się, ponieważ oskarżali się wzajemnie o kłamstwo. „No cóż” – powiedział mężczyzna – „wy wszyscy kłamiecie; jesteście ślepi i żaden z was go nie widział.” Tak właśnie jest z naszą religią. Pozwalamy niewidomym zobaczyć słonia. (Oklaski).”

„Pewien mnich z Indii powiedział: «Uwierzyłbym ci, gdybyś powiedział, że mogę wyciskać piaski pustyni i wydobywać z nich ropę albo że mogę wyrwać ząb z pyska krokodyla bez ugryzienia, ale nie mogę ci uwierzyć kiedy mówisz, że bigota można zmienić.” Pytacie dlaczego istnieje tak duża rozbieżność w religiach? Odpowiedź jest następująca: małe strumyczki spływające po tysiącach zboczy gór w końcu dotrą do potężnego oceanu. Podobnie jest z różnymi religiami. Ich przeznaczeniem jest w końcu sprowadzić nas na łono Boga. Od 1900 lat próbujecie zmiażdżyć Żydów. Dlaczego nie mogliście ich zmiażdżyć? Echo odpowiada: Ignorancja i bigoteria nigdy nie zmiażdżą prawdy.”

Mówca kontynuował ten tok rozumowania przez prawie dwie godziny i zakończył słowami: „Pomagajmy, a nie niszczmy”.

Reinkarnacja

(Wygłoszono w Memphis 19 stycznia 1894: Reportaż w Appeal-Avalanche)

Swami Wiwe Kananda, mnich ubrany w turban i na żółto, wygłosił ponownie wczoraj wieczorem wykład dla sporej i entuzjastycznej publiczności w Akademii La Salette przy Trzeciej Ulicy.

Tematem była „Transmigracja Duszy, czyli „metempsychoza””. Prawdopodobnie Wiwe Kananda nigdy nie wyglądał korzystniej niż w tej roli, jeśli można tak powiedzieć. Metempsychoza to jedno z najpowszechniej akceptowanych wierzeń wśród ras wschodnich i takie, które oni są zawsze gotowi do obrony, w kraju i za granicą. Jak powiedział Kananda:

„Wielu z was nie wie, że jest to jedna z najstarszych doktryn religijnych wszystkich starych religii. Znana była wśród Faryzeuszy, wśród Żydów, wśród pierwszych ojców Kościoła chrześcijańskiego i była powszechną wiarą wśród Arabów I nadal jest to obecna u Hinduistów i Buddystów.”

„Ten stan rzeczy utrzymywał się aż do czasów nauki, która jest jedynie kontemplacją energii. Teraz wy, ludzie Zachodu, wierzycie, że ta doktryna wywraca moralność. Aby mieć pełny przegląd argumentu, jego cech logicznych i metafizycznych, będziemy musieli przejść całą ziemię. Wszyscy wierzymy w moralnego zarządcę tego wszechświata; a jednak natura zamiast sprawiedliwości odkrywa przed nami niesprawiedliwość. Jeden człowiek rodzi się w najlepszych okolicznościach. Przez całe jego życie pojawiają się okoliczności gotowe do jego rąk – wszystko sprzyjające szczęściu i wyższemu porządkowi rzeczy. Rodzi się ktoś inny, a jego życie pod każdym względem różni się od jego sąsiada. Umiera w zepsuciu, wygnany ze społeczeństwa. Czemu jest tyle bezstronności [stronniczości] w podziale szczęścia?”

„Teoria metempsychozy godzi tę dysharmonijną strunę w waszych powszechnych przekonaniach. Zamiast czynić nas niemoralnymi, teoria ta daje nam ideę sprawiedliwości. Niektórzy z was mówią: „To jest wola Boga”. To nie jest odpowiedź. To jest nienaukowe. Wszystko ma swoją przyczynę. Pozostawienie jedynej przyczyny i całej teorii przyczynowości Bogu czyni Go najbardziej niemoralnym stworzeniem. Ale materializm jest tak samo nielogiczny jak to drugie. Jeśli chodzi o to, percepcja [przyczyna?] obejmuje wszystko. Dlatego na tej podstawie konieczna jest ta doktryna wędrówek duszy. Tutaj wszyscy się rodzimy. Czy to jest pierwsze stworzenie? Czy stworzenie jest czymś, co pojawia się z niczego? Całkowicie przeanalizowane to zdanie jest nonsensem. To nie jest stworzenie, ale manifestacja.”

„Coś nie może być skutkiem przyczyny, która nie istnieje. Jeśli włożę palec w ogień, oparzenie będzie jednoczesnym skutkiem i wiem, że przyczyną oparzenia było działanie, polegające na włożeniu palca w ogień. I podobnie jak w przypadku natury, nigdy nie było czasu, kiedy natura nie istniała, ponieważ przyczyna istniała zawsze. Ale dla dobra dyskusji przyjmijmy, że był czas, kiedy nie było istnienia. Gdzie była cała ta masa materii? Stworzenie czegoś nowego oznaczałoby wprowadzenie do wszechświata o wiele większej ilości energii. To niemożliwe. Stare rzeczy można odtworzyć, ale nie można nic dodać do wszechświata.”

„Nie można przeprowadzić żadnego matematycznego dowodu, który potwierdzałby teorię metempsychozy. Zgodnie z logiką, nie należy wierzyć w hipotezę i teorię. Twierdzę jednak, że ludzki intelekt nie przedstawił lepszej hipotezy wyjaśniającej zjawiska życia.”

„W pociągu wyjeżdżającym z Minneapolis spotkałem się z dziwnym zdarzeniem. W pociągu był kowboj. Był to szorstki facet i Prezbiterianin typu purytańskiego. Podszedł i zapytał mnie skąd pochodzę. Powiedziałem mu, że z Indii. „Jakie masz wyznanie?” powiedział. „Jestem Hinduistą” – odpowiedziałem. „W takim razie musisz iść do piekła” – zauważył. Opowiedziałem mu o tej teorii, a po [moim] wyjaśnieniu powiedział, że zawsze w nią wierzył, ponieważ jak powiedział pewnego dnia, kiedy rąbał drewno, jego młodsza siostra wyszła w swoim ubraniu i powiedziała, że kiedyś była mężczyzną. Dlatego wierzył w wędrówkę dusz. Cała podstawa teorii jest następująca: Jeśli działania człowieka są dobre, musi być istotą wyższą i odwrotnie.”

„Jest jeszcze jedno piękno w tej teorii – dostarcza ona motoru moralnego [motywu]. Co się stało, to się stało. Mówi ona: «Ach, gdyby zrobiono to lepiej». Nie wkładaj ponownie palca w ogień. Każda chwila to nowa szansa.”

Wiwe Kananda przemawiał w tym stylu przez jakiś czas i często nagradzano go brawami.

Dziś po południu o godzinie 16:00 w Akademii La Salette Swami Wiwe Kananda wygłosi ponownie wykład na temat „Maniery i zwyczaje w Indiach”.

Teologia Porównawcza

(Wygłoszono w Memphis 21 stycznia 1894: Reportaż w Appeal-Avalanche)

„Teologia porównawcza” była tematem wczorajszego przemówienia Swami Wiwe Kanandy w sali Hebrajskiego Stowarzyszenia Młodych Mężczyzn. Był to wykład o wyjątkowej jakości z serii, który bez wątpienia zwiększył ogólny podziw, jakim mieszkańcy tego miasta obdarzają uczonego dżentelmena.

Do tej pory Wiwe Kananda wygłaszał wykłady na rzecz tego czy innego celu charytatywnego i można śmiało powiedzieć, że udzielał im pomocy materialnej. Jednakże wczoraj wieczorem wygłosił wykład dla własnej korzyści. Wykład został zaplanowany i poprowadzony przez pana Hu L. Brinkleya, jednego z najgorętszych przyjaciół i najzagorzalszych wielbicieli Wiwe Kananda. Około dwustu osób zebrało się wczoraj wieczorem w sali, aby po raz ostatni w tym mieście wysłuchać wybitnego mieszkańca Wschodu.

Pierwsze pytanie, jakie postawił mówca w związku z tematem, brzmiało: „Czy może istnieć takie rozróżnienie między religiami, jakie sugerowałoby ich wyznanie?”

Stwierdził, że obecnie nie ma żadnych różnic, odtworzył linię postępu dokonaną przez wszystkie religie i sprowadził ją z powrotem do czasów współczesnych. Pokazał, że taka rozbieżność opinii musiała z konieczności istnieć u człowieka prymitywnego w odniesieniu do idei Boga, lecz w miarę jak świat krok po kroku postępował moralnie i intelektualnie, różnice stawały się coraz bardziej niewyraźne, aż w końcu całkowicie zanikły i teraz istniała jedna wszechobecna doktryna – ta o absolutnym istnieniu.

„Nie ma dzikusa”, powiedział mówca, „nie można znaleźć człowieka, który nie wierzy w jakiegoś boga”.

„Współczesna nauka nie mówi, czy uważa to za objawienie, czy nie. Miłość między dzikimi narodami nie jest zbyt silna. Żyją one w strachu. W ich przesądnej wyobraźni zobrazowany jest jakiś złośliwy duch, na myśl o którym drżą ze strachu i przerażenia. Myśli, że cokolwiek jemu się podoba, zadowoli także złego ducha. To, co go uspokoi, jego zdaniem, uśmierzy gniew ducha. W tym celu trudzi się nawet przeciwko swoim bliźnim.”

Następnie mówca wykazał na podstawie faktów historycznych, że dziki człowiek przeszedł od kultu przodków do kultu słoni, a później do bogów, takich jak Bóg Piorunów i Burz. Wtedy religią świata był politeizm. „Piękno wschodu słońca, majestat zachodu słońca, tajemniczy wygląd usianego gwiazdami nieba oraz dziwaczność grzmotów i błyskawic wywarły na prymitywnym człowieku wrażenie z siłą, której nie potrafił wyjaśnić i zasugerowały ideę wyższej i potężniejszej istoty kontrolującej nieskończoność, która gromadziła się przed jego spojrzeniem” – powiedział Wiwe Kananda.

Potem przyszedł kolejny okres – okres monoteizmu. Wszyscy bogowie zniknęli i zlali się w jednego, Boga Bogów, władcę wszechświata. Następnie mówca prześledził historię rasy aryjskiej aż do tego okresu, kiedy powiedział: „Żyjemy i poruszamy się w Bogu. On jest ruchem”. Potem nastąpił kolejny okres znany metafizyce jako „okres panteizmu”. Rasa ta odrzuciła politeizm i monoteizm oraz ideę, że Bóg jest wszechświatem i stwierdziła, że „dusza mojej duszy jest jedynym prawdziwym istnieniem. Moja natura jest moim istnieniem i rozszerzy się na mnie”.

Następnie Wiwe Kananda zajął się Buddyzmem. Powiedział, że ani nie potwierdzali, ani nie zaprzeczali istnieniu Boga. Kiedy zwracano się do niego o radę, Buddha po prostu mówił: „Widzisz nieszczęście. Zatem spróbuj je zmniejszyć”. Dla Buddysty nieszczęście jest zawsze obecne, a społeczeństwo mierzy zakres jego istnienia. Muzułmanie, powiedział, wierzyli w Stary Testament dla Hindusów [hebrajskich] i Nowy Testament dla Chrześcijan. Nie lubią Chrześcijan, bo mówią, że są heretykami i nauczają kultu człowieka. Mahomet nigdy nie zabronił swoim wyznawcom posiadania własnego obrazu.

„Następne pytanie, które się nasuwa” – powiedział – „czy te religie są prawdziwe, czy też niektóre z nich są prawdziwe, a inne fałszywe? Wszystkie doszły do jednego wniosku, że istnieje absolutna i nieskończona egzystencja. Celem religii jest jedność. Wielość zjawisk widoczna na każdym kroku to tylko nieskończona różnorodność jedności. Analiza religii pokazuje, że człowiek nie wędruje od fałszu do prawdy, lecz od prawdy niższej do prawdy wyższej.”

„Pewien mężczyzna przynosi płaszcz wielu ludziom. Niektórzy mówią, że płaszcz na nich nie pasuje. No cóż, wyjdź; nie możesz mieć płaszcza. Zapytaj jednego z chrześcijańskich pastorów, co się dzieje ze wszystkimi innymi grupami religijnymi, które sprzeciwiają się jego doktrynom i dogmatom, a on odpowie: „Och, oni nie są Chrześcijanami”. Ale my mamy lepsze instrukcje niż te. Nasza własna natura, miłość i nauka – one uczą nas lepiej. Jak zawirowania w rzece, usuń je a nastąpi stagnacja. Zabij różnicę zdań a będzie to śmiercią myśli. Ruch jest koniecznością. Myśl jest ruchem umysłu, a gdy ona ustanie, zaczyna się śmierć.”

„Jeśli umieścisz prostą cząsteczkę powietrza na dnie szklanki wody, natychmiast rozpoczyna się walka o połączenie się z nieskończoną atmosferą powyżej. Podobnie jest z duszą. Walczy ona o odzyskanie swojej czystej natury i uwolnienie się od tego materialnego ciała. Pragnie odzyskać swoją nieskończoną ekspansję. Wszędzie jest tak samo. Wśród Chrześcijan, Buddystów, Muzułmanów, agnostyków czy księży, dusza toczy walkę. Rzeka płynie tysiące mil po okrężnym zboczu góry do miejsca, gdzie łączy się z morzami, a stoi tam człowiek, który jej zawrócić, zacząć od nowa i obrać bardziej bezpośredni kurs! Ten człowiek jest głupcem. Jesteś rzeką, która wypływa z wyżyn Syjonu. Ja płynę z wzniosłych szczytów Himalajów. Nie mówię ci, wracaj i spłyń na dół tak jak ja, ty się mylisz. To jest bardziej złe niż głupie. Trzymaj się swoich przekonań. Prawda nigdy nie jest stracona. Książki mogą zginąć, narody mogą upaść w katastrofie, ale prawda zostaje zachowana, zostaje podjęta przez jakiegoś człowieka i przekazana społeczeństwu, co jest dowodem wielkiego i ciągłego objawienia Boga”.

Buddyzm, Religia Światła Azji

(Wygłoszono w Detroit 19 marca 1894 r.: Reportaż w Detroit Tribune)

Zeszłego wieczoru Wiwe Kananda wygłosił w Audytorium dla około 150 słuchaczy [według Journal 500] wykład na temat „Buddyzm, religia Światła Azji”. Czcigodny Don M. Dickinson przedstawił go publiczności.

„Kto powie, że ten system religii jest boski a tamten przeklęty?” — zapytał pan Dickinson w uwagach wstępnych. „Kto narysuje mistyczną linię?”

Wiwe Kananda szczegółowo omówił wczesne religie Indii. Opowiedział o wielkiej rzezi zwierząt na ołtarzu ofiarnym; narodzinach i życiu Buddhy; o jego zagadkowych pytaniach do samego siebie o przyczyny stworzenia i racje istnienia; o żarliwej walce Buddy o znalezienie rozwiązania stworzenia i życia; o wyniku końcowym.

Buddha, powiedział, stał o głowę i ramiona ponad wszystkimi innymi ludźmi. Był jednym, powiedział, o którym ani jego przyjaciele, ani wrogowie nie mogliby powiedzieć, że odetchnął lub zjadł okruszek chleba, chyba że dla dobra wszystkich.

„Nigdy nie głosił transmigracji duszy” – powiedział Kananda – „z wyjątkiem tego, że wierzył, że jedna dusza jest następczynią jak fala oceanu, która rosła i gasła, nie pozostawiając kolejnej fali nic poza jej siłą. Nigdy nie głosił tego, że był Bogiem i nie zaprzeczał, że Bóg istnieje.”

„„Dlaczego powinniśmy być dobrzy?” pytali go uczniowie.”

„Ponieważ” – powiedział – „odziedziczyliście dobro. Sami z kolei pozostawcie trochę dziedzictwa dobra swoim następcom. Pomóżmy wszyscy w dalszym marszu nagromadzonego dobra, dla samego dobra”.

„Był pierwszym prorokiem. Nigdy nikogo nie obraził ani sobie niczego nie przypisał. Wierzył w to, że w religii wypracowujemy własne zbawienie.”

„„Nie mogę powiedzieć tobie” – powiedział na łożu śmierci – „ani nikomu. Nie polegaj na nikim. Wypracuj własną religię [zbawienie]”.”

„Protestował przeciwko nierówności pomiędzy ludźmi lub człowiekiem i zwierzęciem. Głosił, że całe życie jest równe. Był pierwszym człowiekiem, który podtrzymał doktrynę zakazu sprzedaży napojów alkoholowych. „Bądź dobry i czyń dobrze” – powiedział. „Jeśli Bóg istnieje, masz Go będąc dobrym. Jeśli Boga nie ma, bycie dobrym jest dobre. Tego kto cierpi należy winić za wszystko, co cierpi. Należy go chwalić za całe jego dobro”.

„Był pierwszym, który powołał do życia misjonarzy. Przybył jako zbawiciel do uciskanych milionów Indii. Nie mogli zrozumieć jego filozofii, ale zobaczyli człowieka i jego nauki i poszli za nim.”

Podsumowując, Kananda stwierdził, że Buddyzm jest podstawą religii chrześcijańskiej; że Kościół katolicki wywodzi się z Buddyzmu.

Nauka Jogi

(Fragmentaryczne notatki z wykładu spisanego przez Idę Ansell i przedrukowanego z Wedanta and the West, lipiec-sierpień 1957.)

(Wygłoszone w Tucker Hall, Alameda, Kalifornia, 13 kwietnia 1900)

Stare sanskryckie słowo „Joga” definiuje się jako [Ćittarryttinirodha]. Oznacza to, że Joga jest nauką, która uczy nas sprowadzać Ćitta pod kontrolę ze stanu zmiany. Ćitta jest materią, z której zbudowane są nasze umysły i która nieustannie wzburza się w fale pod wpływem wpływów zewnętrznych i wewnętrznych. Joga uczy nas jak kontrolować umysł, aby nie został wytrącony z równowagi w postaci fal…

Co to znaczy? Dla badaczy religii prawie dziewięćdziesiąt dziewięć procent książek i myśli o religii to zwykłe spekulacje. Jeden człowiek myśli, że religia jest tym, a inny, że czymś innym. Jeśli jeden człowiek jest mądrzejszy od innych, obala ich spekulacje i zaczyna nowe. Ludzie badali nowe systemy religijne przez ostatnie dwa tysiące, cztery tysiące lat – jak długo dokładnie nikt nie wie… Kiedy nie mogli ich zrozumieć, powiedzieli: „Uwierz!”. Jeśli byli potężni, narzucali swoje przekonania. To ma miejsce nawet teraz.

Ale jest grupa ludzi, którzy nie są całkowicie zadowoleni z tego rodzaju rzeczy. – Czy nie ma wyjścia? pytają. Nie spekuluje się w ten sposób w fizyce, chemii i matematyce. Dlaczego nauka o religii nie może być taka sama jak każda inna nauka? Proponowali tak: Jeśli rzeczywiście istnieje coś takiego jak dusza ludzka, jeśli jest nieśmiertelna, jeśli rzeczywiście istnieje Bóg jako władca tego wszechświata – musi być [znany] tutaj; i wszystko to musi zostać [urzeczywistnione] w [twojej własnej] świadomości.

Umysłu nie może analizować żadna zewnętrzna maszyna. Przypuśćmy, że zajrzysz do mojego mózgu kiedy myślę i zobaczysz tylko zamianę niektórych cząsteczek. Nie można było zobaczyć myśli, świadomości, idei, obrazów. Po prostu zobaczyłbyś masę wibracji – zmian chemicznych i fizycznych. Z tego przykładu widzimy, że tego rodzaju analiza nie byłaby wystarczająca.

Czy istnieje inna metoda analizy umysłu jako umysłu? Jeśli tak, to możliwa jest prawdziwa nauka o religii. Nauka Radźa-Jogi twierdzi, że istnieje taka możliwość. Każdy z nas może tego spróbować i w pewnym stopniu odnieść sukces. Istnieje taka wielka trudność: w naukach zewnętrznych przedmiot jest [stosunkowo łatwy do zaobserwowania]. Instrumenty analizy są sztywne; i oba są zewnętrzne. Ale w analizie umysłu przedmiot i narzędzia analizy są tym samym… Podmiot i przedmiot stają się jednym…

Analiza zewnętrzna trafi do mózgu i wykryje zmiany fizyczne i chemiczne. Nigdy by się to nie udało [w odpowiedzi na pytania]: Czym jest świadomość? Czym jest twoja wyobraźnia? Skąd bierze się ta ogromna masa pomysłów, które masz i dokąd one zmierzają? Nie możemy im zaprzeczyć. To są fakty. Nigdy nie widziałem własnego mózgu. Muszę przyjąć za pewnik, że go mam. Ale człowiek nigdy nie może zaprzeczyć swojej własnej świadomej wyobraźni..

Wielkim problemem jesteśmy my sami. Czy jestem tym długim łańcuchem, którego nie widzę – jednym elementem następującym po drugim w krótkich odstępach czasu, ale będącymi zupełnie niepowiązanymi? Czy jestem takim stanem świadomości [w ciągłym ruchu]? A może jestem czymś więcej – substancją, bytem, tym, co nazywamy duszą? Innymi słowy, czy człowiek ma duszę, czy nie? Czy jest wiązką stanów świadomości niepowiązanych ze sobą, czy też jest zjednoczoną substancją? Na tym polega wielki spór. Jeśli jesteśmy jedynie wiązkami świadomości… takie pytanie jak nieśmiertelność byłoby jedynie złudzeniem… Z drugiej strony, jeśli jest we mnie coś, co jest jednością, substancją, to oczywiście jestem nieśmiertelny. Jednostki nie można zniszczyć ani rozbić na kawałki. Tylko to co złożone można rozbić…

Wszystkie religie z wyjątkiem Buddyzmu wierzą i w taki czy inny sposób walczą o osiągnięcie takiej substancji. Buddyzm zaprzecza substancji i jest z tego całkiem zadowolony. Mówi: ta sprawa o Bogu, duszy, nieśmiertelności i tak dalej – nie zadręczaj się takimi pytaniami. Ale wszystkie inne religie świata trzymają się tej substancji. Wszystkie wierzą, że dusza jest substancją w człowieku pomimo wszystkich zmian, że Bóg jest substancją, która jest we wszechświecie. Wszyscy wierzą w nieśmiertelność duszy. To są spekulacje. Kto ma rozstrzygnąć spór między Buddystami a Chrześcijanami? Chrześcijaństwo mówi, że istnieje substancja, która będzie żyć wiecznie. Chrześcijanin mówi: „Moja Biblia tak mówi”. Buddysta mówi: „Nie wierzę w twoją książkę”.…

Pytanie brzmi: czy jesteśmy substancją [duszą] czy subtelną materią, zmiennym, kłębiącym się umysłem?… Nasze umysły nieustannie się zmieniają. Gdzie jest substancja w środku? Nie znajdujemy jej. Teraz jestem tym, a teraz tamtym. Uwierzę w treść, jeśli choć na chwilę zatrzymasz te zmiany…

Oczywiście wszystkie wierzenia w Boga i niebo są małymi wierzeniami zorganizowanych religii. Żadna religia naukowa nigdy nie proponuje takich rzeczy.

Joga jest nauką, która uczy nas, jak powstrzymywać Ćittę [materię umysłu] przed wikłaniem się w te zmiany. Załóżmy, że uda ci się doprowadzić umysł do doskonałego stanu Jogi. W tym momencie rozwiązałeś problem. Poznałeś czym jesteś. Opanowałeś wszystkie zmiany. Potem możesz pozwolić umysłowi biegać, ale nie jest to już ten sam umysł. Jest on całkowicie pod twoją kontrolą. Nigdy więcej jak dzikie konie, które cię powalają… Widziałeś Boga. To już nie jest kwestia spekulacji. Nie ma już Pana Takiego a Takiego… nie ma już książek ani Wed, ani kontrowersji między kaznodziejami, ani niczego. Byłeś sobą: jestem substancją poza tymi wszystkimi zmianami. Nie jestem zmianami; gdybym był, nie mógłbym ich powstrzymać. Mogę zatrzymać zmiany i dlatego nigdy nie mogę być zmianami. Oto propozycja nauki Jogi…

Nie podobają nam się te zmiany. W ogóle nie lubimy zmian. Każda zmiana jest na nas wymuszana… W naszym kraju byki noszą na ramionach jarzmo [które jest połączone drągiem z prasą olejową]. Z jarzma wystaje kawałek drewna [do którego przywiązana jest wiązka trawy] na tyle daleko, aby skusić byka, ale nie może on jej dosięgnąć. Chce zjeść trawę i idzie trochę dalej [w ten sposób obraca prasę olejową]… Jesteśmy jak te byki, które zawsze próbują zjeść trawę i wyciągają szyje, aby jej dosięgnąć. Jeździmy w kółko w ten sposób. Nikomu nie podobają się te zmiany. Na pewno nie!… Wszystkie te zmiany są na nas narzucone… Nic na to nie poradzimy. Kiedy już wskoczymy w maszynę, musimy działać dalej. W chwili, gdy się zatrzymamy istnieje większe zło, niż gdybyśmy szli dalej…

Oczywiście, że przychodzi do nas nieszczęście. To wszystko jest nieszczęściem, bo to wszystko jest niechciane. To wszystko jest wymuszone. Natura nam rozkazuje, a my jesteśmy posłuszni, ale między nami a naturą nie ma zbyt wiele miłości. Całe nasze działanie jest próbą ucieczki od natury. Mówimy, że cieszymy się przyrodą. Jeśli przeanalizujemy siebie, okaże się, że staramy się uciec od wszystkiego i wymyślić sposoby, aby cieszyć się tym i tamtym… [Natura jest] jak Francuz, który zaprosił znajomego z Anglii i opowiedział mu o swoich starych winach w piwnicy. Poprosił o butelkę starego wina. Było tak pięknie, a światło błyszczało w środku jak kawałek złota. Jego kamerdyner nalał do szklanki, a Anglik spokojnie ją wypił. Lokaj przyniósł butelkę oleju rycynowego! Cały czas pijemy olej rycynowy; nie możemy temu zapobiec…

[Ludzie w ogóle]… są tak zredukowani do maszyn, że… nawet nie myślą. Podobnie jak koty, psy i inne zwierzęta, oni również z natury kierują się batem. Nigdy nie są nieposłuszni, nigdy o tym nie myślą. Ale nawet oni mają pewne doświadczenie życiowe…

[Niektórzy jednak] zaczynają zadawać sobie pytanie: co to jest? Po co te wszystkie doświadczenia? Czym jest Jaźń? Czy jest jakaś droga ucieczki? Jakiś sens życia?…

Dobrzy umrą. Bezbożni umrą. Królowie umrą i żebracy umrą. Największym nieszczęściem jest śmierć… Cały czas staramy się jej unikać. A jeśli umrzemy w wygodnej religii, myślimy, że potem zobaczymy Janków i Jacków i będziemy się dobrze bawić.

W twoim kraju sprowadzają Janków i Jacków, żeby wam pokazać [na seansach spirytystycznych]. Widziałem takich ludzi wiele razy i uścisnąłem im dłonie. Wielu z was mogło ich widzieć. Uderzają oni w fortepian i śpiewają „Beulah Land”: Ameryka to rozległa kraina. Mój dom jest na drugim końcu świata. Nie wiem, gdzie jest Ziemia Beulah. Nie znajdziesz tego w żadnym atlasie. Zobacz naszą dobrą, wygodną religię! Stara, stara, zjedzona przez mole wiara!

Ci ludzie nie potrafią myśleć. Co można dla nich zrobić? Zostali pożarci przez świat. Nie ma w nich nic do myślenia. Ich kości stały się puste, ich mózgi są jak ser… Współczuję im. Niech mają pocieszenie! Niektórzy ludzie najwyraźniej bardzo się pocieszają, widząc swoich przodków z Ziemi Beulah.

Jedno z tych mediów zaoferowało, że sprowadzi do mnie moich przodków. Powiedziałem: „Zatrzymaj się. Rób, co chcesz, ale jeśli przyprowadzisz moich przodków, nie wiem, czy zdołam się powstrzymać”. Medium było bardzo miłe i przestało.

U nas w kraju gdy zaczynamy się czymś martwić, płacimy coś księżom i dobijamy targu z Bogiem… Na razie czujemy się pocieszeni, bo inaczej nie będziemy płacić księżom. Nadchodzi odrobina pocieszenia, ale wkrótce [przeradza się] w reakcję… I znów nadchodzi nieszczęście. Cały czas panuje tu to samo nieszczęście. Wasi ludzie w naszym kraju mówią: „Jeśli wierzycie w naszą doktrynę, jesteście bezpieczni”. Nasi ludzie z niższych klas wierzą w wasze doktryny. Jedyna zmiana polega na tym, że stają się żebrakami… Ale czy to jest religia? To jest polityka – nie religia. Można to nazwać religią, przeciągając słowo religia do tego znaczenia. Ale to nie jest duchowe.

Spośród tysięcy mężczyzn i kobiet niewielu ma skłonność do czegoś wyższego niż to życie. Inni są jak owce… Niektórzy spośród tysięcy próbują zrozumieć sytuację, znaleźć wyjście. Pytanie brzmi: czy jest jakieś wyjście? Jeśli istnieje wyjście, to jest ono w duszy i nigdzie indziej. Wystarczająco wypróbowano sposoby wyjścia z innych źródeł i wszystkie [okazały się niewystarczające]. Ludzie nie znajdują satysfakcji. Już sam fakt istnienia tych niezliczonych teorii i grup religijnych pokazuje, że ludzie nie znajdują satysfakcji.

Nauka Jogi proponuje, że jedynym wyjściem jest przez nas samych. Musimy się indywidualizować. Jeśli istnieje jakakolwiek prawda, możemy [urzeczywistnić ją jako naszą istotę]… Przestaniemy być pędzeni przez naturę z miejsca na miejsce…

Fenomenalny świat zawsze się zmienia: [dotarcie do Niezmiennego] to jest nasz cel. Chcemy być Tym, urzeczywistnić ten Absolut, [niezmienną] Rzeczywistość. Co powstrzymuje nas od uświadomienia sobie tej Rzeczywistości? Jest to fakt stworzenia. Twórczy umysł cały czas tworzy i miesza się z własnym dziełem. [Ale trzeba też pamiętać, że] to stworzenie odkryło Boga. To stworzenie odkryło Absolut w każdej indywidualnej duszy…

Wracając do naszej definicji: Joga powstrzymuje Ćittę, substancję umysłu, od wchodzenia w te zmiany. Kiedy całe to stworzenie zostanie zatrzymane – jeśli uda się je zatrzymać – wtedy sami przekonamy się, czym jesteśmy w rzeczywistości… Niestworzonym, Tym, który tworzy, objawia się.

Metody Jogi są różne. Niektóre z nich są bardzo trudne; osiągnięcie sukcesu wymaga długiego treningu. Niektóre są łatwe. Ci, którzy mają wytrwałość i siłę, aby to osiągnąć, osiągają wspaniałe rezultaty. Ci, którzy tego nie robią, mogą zastosować prostszą metodę i odnieść z niej pewne korzyści.

Jeśli chodzi o właściwą analizę umysłu, od razu widzimy jak trudno jest zmagać się z samym umysłem. Staliśmy się ciałami. O tym, że jesteśmy duszami, zupełnie zapomnieliśmy. Kiedy myślimy o sobie, w naszej wyobraźni pojawia się ciało. Zachowujemy się jak ciała. Rozmawiamy jako ciała. Wszyscy jesteśmy ciałem. Od tego ciała musimy oddzielić duszę. Dlatego trening zaczyna się od samego ciała, aż ostatecznie przejawi się duch… Główną ideą całego tego treningu jest osiągnięcie mocy koncentracji, mocy medytacji.